Chińczycy wzywają do "obalenia starych legend". Sami chcą rządzić motoryzacją

Chiny są obecnie największym rynkiem motoryzacyjnym na świecie. Mało kto zdaje sobie sprawę, ale w zeszłym roku ten jeden kraj odpowiadał za... ponad 1/3 światowego popytu na nowe auta. Nie ma więc co się dziwić, że producenci z Europy, USA czy Japonii dość chętnie inwestowali w ten rynek, a pojazdy spoza Chin cieszyły się tam sporą popularnością. To jednak powoli zaczyna się zmieniać.

Chiny to największy rynek motoryzacyjny

Coraz częściej jednak Chińczycy decydują się na auta od rodzimych producentów. Na początku roku, po raz pierwszy w historii, BYD sięgnął po miano największego producenta samochodów w Państwie Środka, detronizując tym samym Volkswagena. 

Oczywiście marki spoza Chin wciąż cieszą się sporą popularnością, jednak ostatnia wypowiedź szefa i założyciela BYD może wskazywać, że nie są tu mile widziane.

BYD nawołuje do "obalenia starych legend"

W czasie jednego z wydarzeń organizowanych przez ten chiński koncern motoryzacyjny Wang Chuangu postanowił wystosować apel do innych producentów pochodzących z Państwa Środka. "Wierzę, że przyszedł już czas na chińskie marki" - powiedział, stojąc na tle obrazu z logotypami 12 największych chińskich producentów aut. 

Reklama

Dodał przy tym, że widok tego, jak chińska marka staje się producentem globalnym jest "emocjonalną potrzebą 1,4 mld Chińczyków" - podaje Reuters. Ponadto w czasie wydarzenia wyemitowany został film, w trakcie którego podawane były daty założenia 12 rywali BYD. Nagranie kończy się mocną wypowiedzią narratora. "Obalmy stare legendy i stwórzmy nowe marki światowej klasy" - mówi.

Popularność chińskich aut rośnie również w Europie

Rosnąca popularność chińskich producentów na rodzimym rynku wydaje się w pewnym sensie zjawiskiem naturalnym. Producenci spoza Państwa Środka muszą jednak obawiać się lepszych wyników tych firm również w Europie. W zestawieniu na najchętniej kupowane samochody elektryczne w Szwecji w lipcu zwyciężył model BYD - Atto 3. To pierwsze takie osiągnięcie tej firmy na Starym Kontynencie.

Producenci "tradycyjnie" oferujący swoje modele w Europie zwracają jednak uwagę na rosnącą popularność chińskich samochodów. Jean-Dominique Senard, szef marki Renault stwierdził, że do Starego Kontynentu zbliża się "chińska burza". Rozumie on przez to "silną presję", jaka wiąże się z importem aut chińskich marek do Europy.

O niebezpieczeństwie płynącym z Chin mówił również szef koncernu Stellantis, Carlos Tavares. Rosnącą popularność samochodów z Chin określił on mianem "inwazji" i stwierdził, że producenci z Państwa Środka mają obecnie o 25 proc. bardziej konkurencyjne ceny. Dodał również, że walka o konsumentów będzie "niezwykle brutalna".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: BYD | samochody
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy