Mercedes dla entuzjastów ekstremalnych wrażeń
Kto by pomyślał, że linia sportowych Mercedesów w ostatnim czasie będzie aż tak ważna dla niemieckiej marki. I nie chodzi tu wcale o ilość sprzedanych egzemplarzy sygnowanych przez AMG, lecz o budowanie wizerunku. Po znakomitym przyjęciu modelu A45 AMG, na rynek wjeżdża jeszcze bardziej ekstremalny C63 AMG.
Jeśli popatrzeć na liczby, to w zeszłym roku Mercedes sprzedał na całym świecie 1 650 000 samochodów. Niecałe 2,5 procent (trochę ponad 40 tysięcy) stanowiły pojazdy ręcznie wyprodukowane w Affalterbach. Pod szyldem AMG, dla którego to niemiecki producent ustanowił osobną linię modelową, sprzedawane są zarówno najmniejsze w rodzinie A-klasy, jak też i supersportowe GT. Posiadanie szerokiej gamy modeli z mocno sportowymi cechami okazało się bardzo korzystne dla marki, dlatego też Mercedes zapowiada ofensywę wśród entuzjastów ekstremalnych wrażeń, a pierwszym widocznym dowodem na realizację strategii jest AMG C63.
Przyznajemy, że bardzo podoba się nam koncepcja Mercedesa AMG C63. W krótkiej zajawce, pisanej na gorąco w trakcie prezentacji, zastanawialiśmy się co prawda nad zasadnością upychania ponad pół tysiąca koni mechanicznych w takim nadwoziu, ale po kilkunastu okrążeniach toru w Algarve (Portugalia) wiemy, że to ma sens. Pod jednym wszakże warunkiem: właściciel AMG C63 raz na jakiś czas pojedzie na tor wyścigowy i tam przepędzi ogromne stado zgromadzone pod maską. Jeśli w ogóle nie ma takich zamiarów, lepiej niech kupi sobie wersję C180 - będzie taniej, ciszej i wygodniej.
Takie rzeczy możliwe są tylko w Mercedesie, a i to tylko w przypadku wersji AMG. Usportowiony kompakt, choć z zewnątrz wygląda niepozornie, pod nadwoziem typowym dla rodzinnej limuzyny skrywa wiele rozwiązań zaczerpniętych wprost z toru wyścigowego. Prosta rada, jak odróżnić cywilne modele od sportowych? Przede wszystkim po grillu i przednim zderzaku: wyróżnikiem AMG są ogromne otwory, którymi silnik "łyka" powietrze. Z boku obydwie wersje AMG poznacie po kolorowych zaciskach hamulcowych, czerwonych lub żółtych. Te ostatnie zarezerwowano dla hamulców ceramicznych.
Mimo, iż wśród posiadanych patentów Mercedes ma również gotowy przepis na silnik V8, specjalnie do modelu AMG C63 skonstruowano nową jednostkę, bliźniaczą do tej, stosowanej w wyczynowym AMG-GT. Z czterech litrów pojemności spece z Affalterbach wyciągnęli 476 lub 510 koni mechanicznych, przy zachowaniu gabarytów pozwalających na upchnięcie jednostki pod maską klasy C. Aby to było możliwe, dwie turbosprężarki zdecydowano umieścić między rozwidlonymi cylindrami. Takie rozwiązanie pozwala znacznie zmniejszyć wymiary zewnętrzne silnika, poprawić reakcję na zachcianki kierowcy oraz czystość spalin.
Dwa poziomy mocy w widlastym silniku to efekt dwóch bazowych konfiguracji dostępnych w najnowszym modelu. "Zwykły" AMG C63 oferuje 476 KM, mocniejszy oznaczony jako C63 S daje do dyspozycji kierowcy ponad pół tysiąca rumaków i kilka dodatkowych opcji, przydatnych na torze.
Zanim wyruszymy na okrążenie rozgrzewkowe, warto zapoznać się z danymi technicznymi. Kilkusetkonne stado mechanicznych koni rozpędza AMG C63 do setki w czasie od 4 do 4,2 sekundy. Zakres ten wynika z kilku czynników: rodzaju nadwozia i mocy silnika. Tak po prawdzie, tych 0,2 sekundy za bardzo nie odczujemy, albowiem w każdej klasie C, która wyjechała z Affalterbach jest po prostu piekielnie szybko.
Prędkość maksymalna została ograniczona do 250 km/h, ale ze specjalnym pakietem AMG Driver’s Package (w skład którego wchodzi również szkolenie kierowcy na torze) może zostać podniesiona do 290 km/h (280 km/h w kombi).
Przed startem - tak, tak, tym się startuje, a nie rusza - trzeba tylko jeszcze dostroić samochód pod własne umiejętności. Szybko i sprawnie wychodzimy z trybu komfort, magicznym przyciskiem aktywujemy program Race (wyścig), skrzynię biegów przestawiamy w tryb manualny, utwardzamy zawieszenie .... Uff, całkiem dużo pracy.
Na deser zostawiamy sobie chyba najprzyjemniejszą kwestię - wybór dźwięku wydobywającego się z układu wydechowego. Spokojne bulgotanie silnika V8 może być znacznie spotęgowane, a to za sprawą specjalnych klap znajdujących się w podwójnym wydechu. Mimo, iż każde AMG C63 wyposażone jest w znakomitej jakości nagłośnienie zdecydowanie lepiej jest słuchać rasowego brzmienie widlastej ósemki, włącznie z symulowanymi "strzałami" w tłumik przy redukcji biegów. To prawdziwa uczta dla motoryzacyjnego melomana.
Kiedy już jesteśmy przy różnych nastawach, warto wspomnieć, że AMG C63 może być mocno spersonalizowne (Individual), albo pracować w trzech wstępnie zaprogramowanych trybach: Comfort, Sport oraz Sport+ (oczywiście każdy z nich można jeszcze poprawić). Dla świadomych swych własnych umiejętności kierowców przewidziano jeszcze program Race (w wersji C63 S), który oprócz bardziej sportowych nastawów wzbogacony został także o procedurę startową, przydatną... kiedy? Oczywiście w czasie wyścigu.
Ponieważ najnowsze AMG to rasowy samochód, inżynierowie postanowili iż system stabilizacji pojazdu (ESP) pracować będzie w trzech trybach: ON, Sport Handling oraz OFF. Pierwszego i ostatniego tłumaczyć nie trzeba - system albo działa, albo jest całkowicie wyłączony. Dość ciekawie za to wygląda sprawa w programie Sport Handling. Komputer analizujący zachowanie pojazdu dopuszcza pewną pod- lub nadsterowność, choć stopień tolerancji mocno zależy od... zachowania kierowcy. Jeśli jednostka sterująca wykryje u prowadzącego prawidłowe odruchy (np. dobrze założoną kontrę w przypadku poślizgu), znacznie opóźnia ingerencję systemu, pozwalając na małe szaleństwa. Wbrew pozorom taka charakterystyka dobrze sprawdza się nawet u zaawansowanych kierowców. Całkowite wyłączenie ESP lepiej zostawić zawodowcom, no chyba, że chcemy pobawić się w driftera na zamkniętym placu.
Dość już jednak suchych danych. Pora wyjechać na tor. Mimo ogromnej mocy przenoszonej jedynie przez koła tylnej osi, AMG C63 sprawnie startuje do pierwszego okrążenia. Pedał gazu mocno wciśnięty w podłogę, a auto sunie do przodu bez jakichkolwiek uślizgów. Układ kontroli trakcji w połączeniu z blokadą mechanizmu różnicowego pracuje znakomicie. W odmianach C63 S mechaniczna szpera nadzorowana jest elektronicznie, co skutkuje jeszcze lepszym przeniesieniem momentu napędowego na podłoże.
W każdym wyścigu kluczowy jest pierwszy zakręt, a ten zbliża się bardzo szybko. Ruch kierownicą w prawo i auto posłusznie wpisuje się w pierwszy łuk. Mimo sporej prędkości (przezornie lepiej nie patrzeć na prędkościomierz) tylnonapędowa limuzyna sprawnie wjeżdża na kolejną prostą. Następujące później zakręty tylko upewniają nas, że w tak kompaktowym nadwoziu zmieściło się sporo wyścigowego doświadczenia, zebranego przez dział sportu Mercedesa w ciągu kilkudziesięciu lat rywalizacji na najwyższym poziomie.
Najtrudniejsze miejsce na torze? Zakręt w siodle, z mocnym dobiciem, taki na odwagę. Początkowo ten fragment pokonujemy z prędkością 130 km/h. Kiedy jednak po kilku okrążeniach możemy już zaufać naszej C-klasie (i odzyskujemy wiarę we własne umiejętności!), wpisujemy się w niego mając prawie 160 km/h na "budziku". Maksymalnie utwardzone zawieszenie bardzo się przydaje.
Kolejny trudny element, to dohamowanie z dużej prędkości do ciasnego nawrotu. Manetkami pod kierownicą szybko zbijamy biegi, ceramiczne tarcze i klocki skutecznie wytracają prędkość, a układ kierowniczy pozwala pewnie utrzymać auto w obranym torze. To działa.
Chwile spędzone na torze mijają szybko, zdecydowanie za szybko. Po kilkunastu kółkach zjeżdżamy do boksów - auta i kierowcy muszą ochłonąć zwłaszcza, że przed nami jeszcze powrót do hotelu w otwartym ruchu. Świadomi, że kolejne spotkanie z AMG C63 może nie nastąpić tak szybko, celebrujemy moment opuszczenia przytulnej kabiny. Jeszcze tylko kilka przegazówek, kilka rasowych dźwięków z układu wydechowego i trzeba wrócić do rzeczywistości.
Na wieczór zostawiamy sobie studiowanie instrukcji obsługi. A tam można znaleźć kilka ciekawostek. Ot, choćby taką, że z włączonym programem Sport+ nie można po autostradzie jechać dłużej niż 4 godziny. Dlaczego? Aby układ napędowy niepotrzebnie się nie przegrzewał.
Choć na rynku w klasie kompaktów premium jest wiele samochodów z mocnymi silnikami, tak naprawdę C63 AMG rywalizować będzie z BMW M3. Ten wieloletni pojedynek toczy się wśród aut o tej samej koncepcji: silnik z przodu napędza koła tylnej osi i z każdą kolejną generacją coraz trudniej jest wskazać zdecydowanego lidera. Wydaje się, że wraz z najnowszym AMG, nieznaczną przewagę uzyskał Mercedes. Jednak na odpowiedź BMW długo pewnie nie trzeba będzie czekać.
Mercedes AMG C63 to auto skrojone pod wymagającego użytkownika, ale też wymagające od użytkownika. Przy braku sporej dawki zdrowego rozsądku może szybko i brutalnie zweryfikować nasze umiejętności. Kiedy jednak opanujemy to wielkie stado mechanicznych koni, da nam dużo radości, nawet w codziennym użytkowaniu. Może czasami jest zbyt twarde, zbyt szorstkie w obejściu, ale czy taki nie powinien być sportowiec? Kubełkowe fotele wyposażono w specjalne przelotki dla szelkowych pasów. A kiedy tylko je założymy, tory wyścigowe będą naszym żywiołem.
mw