BMW M2. Żywiołem tego auta jest walka o każdą setną część sekundy

Pierwszy kontakt z BMW M2 był dość typowy dla samochodów sportowych - tor Formuły 1, rady kierowcy z DTM, a to wszystko okraszone ogromnym stadem koni mechanicznych pod maską. W takich warunkach nowy członek rodziny M pokazał, że dziedzictwo marki zostało zachowane. Dodajmy: dziedzictwo mocno sportowe.

Zapowiadając poniższy materiał postawiliśmy śmiałą tezę, że niektóre modele samochodów powinny być użytkowane wyłącznie na torze. Dzisiaj podtrzymujemy w całości naszą opinię, dołączając do tej dość wąskiej grupy pojazdów najnowsze BMW M2. Od razu jednak uspokajamy - ten samochód nadaje się do codziennych dojazdów do pracy, ale najlepiej jakby to była praca w charakterze kierowcy wyścigowego. Żywiołem M2 jest tor, walka o każdą setną część sekundy, rywalizacja, a ostatecznym rezultatem dobre miejsce na mecie. Jakie będzie “dobre"? Oczywiście pierwsze.

Reklama

Nowy model siłą rzeczy porównywany jest do konkurencji, nie tylko zewnętrznej, ale też i tej w obrębie oferty danego producenta. M2 jest zdecydowanie szybszy od 1 M Coupe, z drugiej jednak strony trochę wolniejszy od M3/M4. Z mniejszym modelem nie ma nic wspólnego, od większego brata przejął kilka rozwiązań w obrębie zawieszenia. Efekt? Bardzo wymierny, bo określony czasem okrążenia na Pętli Północnej toru Nuerburgring. M4 umożliwia pokonanie 21-kilometrowej trasy w czasie 7 minut 52 sekund. Nowe M2 potrzebuje tylko 6 sekund więcej. Wynik rewelacyjny.

Seryjnej 2-ki coupe nie da się pomylić z M2, a to za sprawą ostrzejszej stylistyki. Rozbudowany zderzak, wiele sportowych detali oraz 19-calowe koła kryjące pokaźnych rozmiarów tarcze hamulcowe gwarantują, że nowy model z rodziny M daje wiele radości z jazdy. W stosunku do “normalnych" dwójek, M-ka została znacząco poszerzona, a to za sprawą większego rozstawu kół: z przodu o 64 mm, z tyłu aż o 71 mm.

Pierwsze kilometry jakie przyszło nam pokonać w czasie prezentacji na torze Hungaroring potwierdzają to co na papierze wygląda znakomicie. Przyspieszenia, hamowania, zachowanie w zakrętach dokładnie odzwierciedlają filozofię M, stworzoną i kultywowaną w Monachium, przy ulicy Preussenstrasse.

M jak silnik

Wyznacznikiem rodziny M od zawsze były mocne silniki. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego M2, które napędza dobrze znana jednostka spokrewniona z silnikiem z modelu M235i. Sześć cylindrów, trzy litry pojemności, turbodoładowanie, 370 koni mechanicznych oraz 465 Nm momentu obrotowego, z funkcją overboost dającą chwilowy wzrost do 500 Nm. Parametry przyznacie imponujące.

Jednostka napędowa łączona może być ze skrzynią ręczną (6 biegów) lub siedmiobiegowym, dwusprzęgłowym automatem typu DCT. Napęd? Oczywiście na koła tylne.

M jak zawieszenie

Bardzo dużo elementów wielowachaczowego zawieszenia nowego M2 wykonano z lekkiego aluminium, całkiem jak w większym modelu M4. Zmniejszenie masy nieresorowanej przełożyło się na stabilność i precyzję prowadzenia. Auto, jadąc nawet w poślizgu, można łatwo kontrolować, regulując kąt wychylenia samochodu pedałem gazu i kierownicą.

Co ważne: na tylnej osi zastosowano aktywny mechanizm różnicowy, z elektrycznie sterowaną blokadą, znacząco poprawiający stabilność w zakrętach. Stopień zblokowania może być płynnie regulowany w zakresie od 0 do 100 procent, przy czym w czasie hamowania mechanizm różnicowy zawsze pozostaje otwarty.

M jak hamulce

Jak przystało na rasowego sportowca, BMW M2 ma różnej szerokości koła na osiach, choć zawsze 19-calowe. Z przodu zastosowano opony w rozmiarze 243/35, na tylnej osi pracuje ogumienie 265/35.

Pod 19-calowymi felgami kryją się 38-centymetrowe tarcze hamulcowe z 4-tłoczkowymi zaciskami (przód). Na tylnej osi użyto nieco mniejszych tarcz (370 mm), z 2-tłoczkowymi zaciskami.

M jak adrenalina

Dość już suchych liczb. Czas ruszyć na tor, żeby sprawdzić jak BMW M2 radzi sobie w ekstremalnych warunkach. Uruchamiamy silniki, przy wyjeździe z Pit Lane pali się już zielone światło, więc można ruszać.

Na początek rozpędzanie. Egzemplarze z automatyczną skrzynią potrzebują 4,3 sekundy aby osiągnąć prędkość 100 km/h. Wersje z przekładnią ręczną są tylko nieco wolniejsze (0,2 sek.). Ogromne stado mechanicznych koni szybko i sprawnie napędza niebieską M2-kę. Ruszać można z wykorzystaniem programu “launch control", przydatnym między innymi w czasie startu do wyścigów. Przed prawym zakrętem mocne hamowanie, z asystą ABS-u ze sportową charakterystyką.

Każde BMW M2 wyposażone jest w trzy tryby pracy skrzyni biegów, silnika oraz układów wspomagających kierowcę. Comfort nastawiony jest na dobre osiągi i w miarę wygodne podróżowanie. W trybie sportowym można nieco poszaleć, ale najwięcej możliwości daje program Sport+ (nie mylić z 500+). W tym ostatnim wyłączana jest kontrola trakcji, przy zachowaniu sportowych parametrów pracy układu stabilizacji toru jazdy. Świadomy swych umiejętności kierowca może jeszcze dezaktywować układ stabilizacji, a wtedy piękne i długie poślizgi są jak najbardziej możliwe do wykonania.

Wracamy na tor. Hamowanie przed prawym zakrętem odbywa się bez większych zakłóceń. Na prostych kołach nowa M2-ka wytraca prędkość idealnie w linii. Przy lekko skręconych lubi sobie nieco zarzucić zgrabnym “tyłkiem", ale wszystko można łatwo i szybko opanować, dzięki między innymi sztywnemu zawieszeniu.

Wjazd w zakręt na granicy przyczepności opon, to czysta przyjemność. Auto idzie posłusznie za ręką kierowcy, bez żadnych nieprzewidzianych reakcji. Nawet operowanie pedałem gazu w zakręcie nie wpływa zbytnio na zachowanie pojazdu. W tym momencie czuć zbawienny wpływ aktywnego dyferencjału. O ile w czasie hamowania pozostaje on otwarty, o tyle w zakręcie stopień zblokowania zmienia się płynnie. Jeśli na wyjściu zbyt mocno wciśniecie pedał gazu, możecie być pewni, że auto stanie bokiem. Wtedy jednak wystarczy lekkie domknięcie przepustnicy by wszystko wróciło do normy. Drobna uwaga pod adresem niemieckich inżynierów: fotele powinny zapewniać lepsze trzymanie boczne. Na torze to konieczne.

Wielu wrażeń dostarcza również wyjście z zakrętu. O ile w wielu samochodach o aspiracjach sportowych przyspieszanie możliwe jest dopiero w momencie, kiedy przednie koła są wyprostowane, spece z BMW zdecydowali się bardziej ekstremalną charakterystykę. Mimo skręconych przednich kół M2-ka dobrze reaguje na pedał przyspieszenia, w razie konieczności kierunek jazdy korygując lekkim... poślizgiem. Taką zabawę w redakcji Interii lubimy!!!

Wspominaliśmy już o ukrytej opcji wyłączenia układów trakcji i stabilizacji. Ich całkowita dezaktywacja pozwala kierowcy bawić się samochodem z wykorzystaniem pełnego potencjału i to w każdych warunkach. Jest tylko jedno “ale": taki ekstremalny kierowca musi posiadać naprawdę duże umiejętności. Jeśli ich nie ma, nawet na dużym placu można sobie zrobić krzywdę. Podobnie rzecz się ma z programem do... palenia gumy (Smokey burnout).

M jak M2

Zdecydowanie najnowsze M2 to godny kontynuator wieloletniej tradycji tworzenia aut o zacięciu sportowym w BMW. Jest zgrabne, zwinne, szybkie i zadziorne, a przy tym w pełni kontrolowane. Nam to auto się podoba, bo nawet hamulec pomocniczy uruchamiana jest ręcznie, czyli jak w dobrym aucie sportowym przed laty.

Jeśli kupując BMW M2 myślicie wyłącznie o eksploatacji w trybie Comfort, nie ma co niepotrzebnie wydawać pieniędzy. Wystarczy M235i. Każdy nabywca M2-ki obowiązkowo musi wpisać w kalendarz aktywności wizytę na torze (w Polsce jedynie w Poznaniu, ale można pojechać do Czech lub Słowacji). Jedynie słuszną opcją w czasie jazdy jest bowiem Sport+.

MW

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy