Audi Q5. "Panowie, tylko mi tego nie spie..., to znaczy nie zepsujcie"
4 sierpnia 2016 roku z taśm montażowych "fabryki-matki" Audi w Ingolstadt zjechał milionowy egzemplarz modelu Q5. Począwszy od debiutu w 2008 r. auto, produkowane również w Chinach i Indiach, sprzedało się na całym świecie w łącznej liczbie 1,6 mln sztuk. W samym tylko 2015 r. nabywców znalazło dokładnie 266 968 "ku-piątek", o około 8 proc. więcej niż rok wcześniej. Tegoroczne wyniki są równie obiecujące. Q5 cieszy się ogromną popularnością w ojczystych Niemczech, ale także w USA, ChRL i... Polsce, gdzie niezmiennie pozostaje najczęściej wybieranym przez klientów modelem Audi. W tej sytuacji można się domyślać, co powiedział szef marki z czterema pierścieniami w logo swoim inżynierom i projektantom, zlecając im stworzenie nowej generacji niekwestionowanego bestsellera wśród SUV-ów segmentu Premium: "Panowie, tylko mi tego spie..., to znaczy nie zepsujcie". No i nie zepsuli, o czym mamy okazję przekonać się podczas dziennikarskiej prezentacji w dalekim Meksyku.
Dlaczego właśnie tam? Odpowiedź jest prosta. Q5 w swoim najnowszym wcieleniu będzie produkowane w oddanych niedawno do użytku ultranowoczesnych zakładach Audi w San Jose Chiapa, jakieś trzy godziny jazdy od Mexico City. Taka lokalizacja ułatwi dalszą ekspansję na rynkach w obu Amerykach, a drogi w Baja California, czyli w meksykańskiej części Kalifornii, za płotem oddzielającym ten kraj od potężnego sąsiada z północy, stwarzają efektowną scenerię do testowania samochodów.
Obawa przed zaszkodzeniem kurze znoszącej złote jajka i ogólna niechęć Niemców do stylistycznych rewolucji sprawiły, że nowe Q5 jest podobne do swojego poprzednika. Jakby jednak trochę zmężniało, jego linie stały się ostrzejsze, a kształty bardziej kanciaste. SUV, zwłaszcza z takim rodowodem i pozycją, powinien wzbudzać zaufanie i emanować solidnością. Nie ulega wątpliwości, że Q5 i wzbudza, i emanuje.
Zachowując dotychczasowe proporcje nadwozia auto nieco urosło (ciekawe, że pod względem wymiarów jest bardzo zbliżone do nowej... Skody Kodiaq), a jednocześnie straciło na wadze. Zależnie od wersji - nawet 90 kg. Nieznacznie wzrosła za to pojemność funkcjonalnego, ustawnego bagażnika. Bazowo wynosi teraz 550 litrów.
Wnętrze nowego Q5 nie przynosi większych zaskoczeń. Jak to w Audi - świetne materiały, nienaganny montaż, wygodne fotele (te z tyłu można przesuwać i regulować pochylenie ich oparć), poręczna, mocno spłaszczona u dołu kierownica. I dużo nowoczesnych rozwiązań. Należy do nich opcjonalny tzw. wirtualny kokpit z dużym (przekątna 12,3 cala) monitorem, na którym, wedle życzenia, możemy przywołać obraz imitujący klasyczny zestaw instrumentów z okrągłymi "zegarami", wyświetlić mapę nawigacji lub listę menu. Najważniejsze informacje pojawiają się na przedniej szybie, bezpośrednio przed wzrokiem kierowcy - za sprawą opcjonalnego wyświetlacza HUD.
Zmienił się układ centralnej konsoli, oddzielającej miejsce kierowcy i siedzącego obok niego pasażera. Terminal MMI, czyli pokładowego systemu infotainment, znajduje się przed dźwignią zmiany biegów. Jest on obsługiwany za pomocą specjalnego pokrętła, przycisków na kierownicy lub pola dotykowego. Przewidziano także możliwość sterowania głosem. Audi zapewnia, że samochód "rozumie" odręcznie wpisywane na touchpadzie litery oraz polecenia wydawane "głosem naturalnym z użyciem języka potocznego". Być może kiedyś będziemy mieli więcej czasu, by rozgryźć co to konkretnie znaczy. Wtedy wgłębimy się także w tajniki "osobistego asystenta trasy" w systemie nawigacji.
Wspomnieliśmy o pewnych podobieństwach między Skodą Kodiaq a Audi Q5. Dotyczą one również gamy silnikowej, ale tylko połowicznie. Otóż w obu SUV-ach możemy znaleźć te same jednostki wysokoprężne 2.0 TDI o mocy 150 KM i 190 KM. Ten drugi w przypadku czeskiego auta jest pozycją topową. W niemieckim na szczycie oferty znajduje się diesel V6 3.0 TDI. Po modernizacji ma on moc 286 KM i zapewnia 620 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Benzynowy 2.0 TFSI jest nieznacznie słabszy (252 KM). Jednak niezależnie od silnika i rodzaju skrzyni biegów (manualna 6-biegowa, siedmiostopniowy automat S-tronic i ośmiostopniowy tiptronic - ten ostatni tylko w konfiguracji z 3.0 TDI; obie automatyczne przekładnie wyposażono w oszczędzającą paliwo funkcję wolnego biegu), moc trafia zawsze na wszystkie koła.
Wszystkie z wymienionych wyżej silników zapewniają Audi Q5 wystarczającą dynamikę, choć do charakteru auta bardziej pasują te najmocniejsze. Szkoda tylko, że nie brzmią zbyt rasowo. Tradycyjnie na pochwały zasługuje za to napęd quattro, którego nazwę uzupełniono o słowo "ultra". Inteligentne oprogramowanie nieustannie optymalizuje rozdział momentu obrotowego między obie osie.
Nowe Q5 dzieli płytę podłogową z modelem A4, ale w niektórych aspektach bliżej jest mu do wyżej pozycjonowanego A6. Na przykład można do niego zamówić opcjonalne zawieszenie pneumatyczne. Jak mogliśmy się przekonać na bardzo zróżnicowanej jakości meksykańskich drogach, doskonale łączy ono komfort ze sportowym duchem auta. Zapewnia kierowcy spokój i daje pewność prowadzenia. Pozwala też regulować prześwit w zakresie 30 mm, poprawiając zdolności terenowe samochodu.
Aha, koniecznie musimy wspomnieć o świetnym wyciszeniu wnętrza kabiny. Ma na to wpływ niewątpliwie bardzo korzystny, jak na SUV-a, współczynnik oporu aerodynamicznego - 0,30.
Nowe Audi Q5 to doskonały towarzysz podróży. Samochód, choć dyskretne w sumie zmiany w jego wyglądzie na to nie wskazują, w porównaniu z poprzednikiem gruntownie zmodernizowany. Począwszy od konstrukcji nadwozia, przez silniki, układ przeniesienia napędu, zawieszenie, aż po systemy wsparcia kierowcy i rozliczne gadżety. Auto kryjące w sobie mnóstwo nowoczesnej, zaawansowanej techniki, zresztą zgodnie z hasłem reklamowym marki.
Nowe Q5 w sprzedaży pojawi się na początku przyszłego roku (nieco później wersje SQ5 i hybryda typu plug in). Wydaje się pojazdem wręcz skazanym na globalny sukces. Niestety, nie łudźmy się, że cenowo dostępnym dla przeciętnie zarabiającego Polaka...
Jacek Jurecki