Alfa Romeo Stelvio Quadrifoglio. "Baby-Ferrari super-SUV"
Czego można spodziewać się po firmie, która ma w swoim portfolio legendarną markę samochodów sportowych i bierze się za produkcję SUV-ów? Otóż wtedy, proszę Wielce Szanownych Państwa, można oczekiwać takiego pojazdu, jak Alfa Romeo Stelvio Quadrifoglio, którego atuty poznajemy właśnie na drogach Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Ktoś zapyta: jak to "bierze się za produkcję SUV-ów"? Przecież do koncernu Fiat Chrysler Automobiles obok rzeczonego Ferrari należy także Jeep, oferujący m.in. ultramocnego Grand Cherokee SRT? Owszem, ale mówimy o europejskiej gałęzi FCA, a tu sytuacja wygląda inaczej.
Alfa Romeo kojarzyła się dotychczas z przenikniętymi sportowym duchem roadsterami, kompaktami, autami miejskimi, limuzynami klasy średniej, ale nie z SUV-ami. Dlatego z tak wielkim zainteresowaniem czekano na pierwszego w historii tej marki przedstawiciela segmentu, zdobywającego sobie w zmotoryzowanym świecie coraz większe rzesze entuzjastów. Nowy model otrzymał nazwę Stelvio i trzeba przyznać, że nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Jest chwalony zarówno za styl, jak i walory techniczne. Po niespełna roku przyszedł czas na jego najmocniejszą wersję, tradycyjnie dla Alfy oznaczoną symbolem czterolistnej koniczyny, czyli, po włosku, quadrifoglio (po raz pierwszy użytym w 1923 r. w samochodzie Ugo Sivocci RL).
Alfę Romeo Stelvio Quadrifoglio, czyli, jak to określają anglojęzyczne media, "baby-Ferrari super-SUV" wyróżniają, obok plakietek z zieloną koniczynką na przednich błotnikach, wloty powietrza na masce, inaczej ukształtowany przedni zderzak, zderzak tylny z dyfuzorem i poczwórną końcówką wydechu oraz dwudziestocalowe alufelgi o bardzo oryginalnym wzorze. Wnętrze przypomina to znane już z innych odmian Stelvio, a także z modelu Giulia Quadrifoglio. Jest po sportowemu eleganckie, niczym włoski garnitur od renomowanego krawca. Standardem jest naturalna, czarna skóra i alcantara na fotelach, a klient za dopłatą w wysokości 2200 zł może wybrać kolor jej przeszyć. Dublując tę kwotę, ożywimy kabinę auta czerwonymi panelami drzwi i dolnej części deski rozdzielczej.
Co prawda centralnym elementem kokpitu jest ekran o przekątnej 8,8 cala (opcja, w standardzie dostajemy wyświetlacz 6,5-calowy), ale generalnie Alfa stroni od nowomodnych paneli dotykowych i stawia na rozwiązania klasyczne: analogowe zegary, pokrętła sterujące klimatyzacją itp. Za ukłon w kierunku młodszej klienteli trzeba uznać system pokładowej informacji i rozrywki, kompatybilny z najnowszymi smartfonami.
Jednak tym, co stanowi o wyjątkowości Alfy Romeo Stelvio Quadrifoglio jest wykorzystana w jej konstrukcji technika i wynikające stąd cechy motoryczne. "Baby-Ferrari super-SUV-a" porusza znany już z "czterolistno-koniczynowatej " Giulii silnik 2.9 V6 Bi-Turbo o mocy 510 KM i maksymalnym momencie obrotowym 600 Nm, dostępnym w zakresie od 2500 do 5000 obr/min. Samochód z taką jednostką pod maską można nazwać... hm... "dobrze ułożonym potworem". Rozpędza on pokaźnego bądź co bądź SUV-a od 0 do 100 km/godz. w ciągu 3,8 sekund, aż do 283 km/godz.
W jego okiełznaniu pomaga zmyślny napęd na cztery koła Q4 (po raz pierwszy współpracujący z takim silnikiem; w normalnych warunkach napędza oś tylną, w razie potrzeby potrafi przenieść do 50 proc. momentu obrotowego na przód), specjalnie skalibrowana ośmiobiegowa przekładnia automatyczna (według producenta, w torowym trybie Race potrafi zmieniać przełożenia w czasie 150 milisekund; do dyspozycji kierowcy są ponadto tryby: Dynamic, Natural oraz Advanced Efficiency, z systemem dezaktywacji trzech spośród sześciu cylindrów i funkcją "żeglowania") oraz zaawansowana elektronika.
Passo dello Stelvio to najwyżej położona (2758 metrów nad poziomem morza) przełęcz we Włoszech. Alfę Romeo Stelvio Quadrifoglio sprawdzamy jednak na słynnej drodze, prowadzącej na Jebel Jais, najwyższy szczyt ZEA (1934 n.p.m.), położony w paśmie górskim Ru’us Al Jibal w emiracie Ras Al-Khaimah w północno-wschodniej części kraju. Ta malownicza, bardzo kręta, ostro wspinająca się w górę trasa jest świetnym miejscem na takie próby. Jakie wnioski płyną z owej ekscytującej przejażdżki? Cóż, mocny silnik, napęd Q4 z mechanizmem różnicowym Alfa Active Torque Vectoring, aktywne, wielowahaczowe zawieszenie, bezpośredni układ kierowniczy, optymalny rozkład masy, zapewniają nie tylko doskonałe osiągi, ale sprawiają, że auto znakomicie się prowadzi i zapewnia kierowcy dużo frajdy z jazdy.
Niedawno prezentowaliśmy Urusa, pierwszego SUV-a spod znaku Lamborghini, a właściwie SSUV-a, bo według właściciela tej marki, koncernu Volkswagen AG, pojazd ten należy zaliczyć do zupełnie nowej kategorii Super SUV-ów. Co ciekawe, jego lokalny poniekąd konkurent, Alfa Romeo Stelvio Quadrifoglio, pomimo o dwa cylindry uboższego, o 1,1 litra mniej pojemnego i o 140 KM słabszego silnika pod względem osiągów i wydajności niewiele mu ustępuje, a niekiedy nawet przewyższa. Sprint do setki zabiera Alfie zaledwie o 0,2 sekundy więcej a prędkość maksymalna jest niższa tylko o 22 km/godz. Topowa Alfa uzyskuje z litra pojemności silnika 176 koni mechanicznych (Urus: 162,7 KM), a 1 KM przypada u niej na 3,6 kg masy auta (w Urusie na 3,38 kg). Nic dziwnego, że to do Alfy należy rekord okrążenia na słynnym torze Nürburgring: 7 minut i 51,7 sekundy.
W Polsce podstawowa cena Alfy Romeo Stelvio z czterolistną koniczynką wynosi 402 800 zł. Lista opcji jest krótka i oprócz wspomnianych wyżej kolorów tapicerki obejmuje m.in. lakier metaliczny (za najdroższy, perłowy trójwarstwowy, trzeba dopłacić 10 500 zł), pakiet "elektryczne fotele" (6500 zł), audio Harman Kardon (6000 zł), rozsuwany elektrycznie szklany dach (7500 zł), zaciski hamulców lakierowane na czerwono (2000 zł) lub żółto (1600 zł), adaptacyjny tempomat (5200 zł). Wśród akcesoriów naszą uwagę zwróciła stylowa skrobaczka do szyb z logo marki za jedyne 29 zł.