Spotkanie z niespodziewanym. Czym może zaskoczyć nas zimowa jazda w górach?
O stan techniczny samochodu należy dbać zawsze, ponieważ ma on ogromny wpływ na nasze bezpieczeństwo. Jeśli prawidłowo eksploatujemy nasz pojazd, unikniemy wielu przykrych niespodzianek. Nieprzypadkowo jednym z najpopularniejszych powiedzeń wśród kierowców jest: „Jak dbasz, tak masz”. Szczególnie duże znaczenie ma to podczas zimowej jazdy w górach. Co jeszcze trzeba zrobić, by jak najlepiej się do tego przygotować?
Zimowa jazda zaśnieżonymi trasami to spore wyzwanie dla naszego samochodu, ale też sprawdzian umiejętności dla każdego z nas. Zakopanie się w zaspie to tylko jedna z wielu sytuacji, które mogą nam się przytrafić, a których zdecydowanie chcemy uniknąć. Choć najważniejszym aspektem zawsze pozostają opony, ponieważ jest to jedyny element łączący auto z nawierzchnią, aby uniknąć w trasie przykrych niespodzianek - zrobić należy o wiele więcej niż tylko zakupić dobrej jakości zimówki.
Przede wszystkim kilka dni przed wyruszeniem w góry warto udać się na przegląd techniczny. Zyskamy wówczas pewność, iż każdy z kluczowych elementów naszego samochodu, jak zawieszenie czy układ hamulcowy, pozostaje sprawny.
Na własną rękę sprawdzić możemy natomiast to, czy świecą wszystkie żarówki (niesprawne oświetlenie to nie tylko mniejsze bezpieczeństwo, ale i ryzyko zatrzymana dowodu rejestracyjnego i zakazu dalszej jazdy) oraz upewnić się, że poziom płynów pozostaje prawidłowy i nie dochodzi do żadnych wycieków (na wszelki wypadek dobrze jest posiadać zapas na ewentualne dolewki). Nie zaszkodzi także sprawdzian skuteczności pracy wycieraczek.
Trudne warunki pogodowe, które możemy napotkać u celu podróży, sprawiają, że odpowiednie przygotowanie samochodu zimą jest szczególnie ważne. Kluczowe znaczenie mają dobrej jakości zimowe opony. O ile ogumienie wielosezonowe po jeździe miejskimi ulicami w zimowe miesiące spełnia swoją rolę, w górach może być z tym problem.
Jeśli chodzi o opony zimowe, warto wybierać te od czołowych producentów i nie szukać w tym zakresie oszczędności. Pamiętać należy ponadto o regularnej kontroli: ich stanu, ciśnień (zalecane przez producenta wartości znajdziemy najczęściej na klapce wlewu paliwa) oraz bieżnika. Po czym poznamy zimowe ogumienie? Po charakterystycznym oznaczeniu: M+S (Mud & Snow, czyli błoto i śnieg) oraz 3PMSF, zwanym również symbolem alpejskim (to trzy szczyty i płatek śniegu). Jeśli prognozowane są jednak wyjątkowo obfite opady śniegu - zaopatrzmy się dodatkowo w łańcuchy.
Kolejnym aspektem, o którym często zapominamy podczas codziennych dojazdów z domu do pracy, a które mogą przydać się w górach, będą elementy odblaskowe. Według przepisów, obowiązkowym elementem wyposażenia samochodu jest trójkąt ostrzegawczy: za jego brak, podobnie jak za brak gaśnicy, grozi nam mandat w wysokości od 20 do nawet 500 zł (dodatkowo niewystawienie go w przypadku awarii jest zagrożone karą 150 zł). Dla własnego bezpieczeństwa warto zaopatrzyć się także w elementy nieobowiązkowe: kamizelkę odblaskową, apteczkę oraz latarkę wraz z zapasowymi bateriami. Garażującym auto warto przypomnieć o schowaniu do bagażnika skrobaczki oraz odmrażacza do szyb. Natomiast jeśli chodzi o transport sprzętu narciarskiego, najbezpieczniej jest go przewozić w umieszczonym na dachu pojazdu bagażniku.
Tutaj jednak pojawia się pytanie: czy każdy, nawet najdokładniej sprawdzony pod kątem technicznym i najlepiej wyposażony samochód, poradzi sobie na zaśnieżonych górskich trasach?
Choć odpowiadając na to pytanie wziąć pod uwagę należy umiejętności kierowcy, bez wątpienia nawet najwyższej próby na nic się zdadzą, jeśli w podróż wybierzmy się małym miejskim autem na letnich oponach. Samochody, które powstały z myślą o zwykłej jeździe, zdecydowanie gorzej radzą sobie w górskich warunkach. Zwłaszcza te, które wyposażone zostały wyłącznie w napęd na tylne koła.
No właśnie, napęd. Mówiąc wprost: podczas prawdziwego zderzenia z górskim żywiołem bez napędu na cztery koła się nie obejdzie. Sporym ułatwieniem będzie także podwyższone zawieszenie, w jakie wyposażone zostały choćby SUV-y. Jeśli więc nie dysponujemy takim pojazdem, rozważyć warto jego wypożyczenie. Decyzji tej nie pożałujemy zwłaszcza wówczas, gdy natrafimy na drogę, która nie będzie w odpowiednim stopniu przygotowana do jazdy.
Eksperci TOPR od lat współpracują ze Skodą i przemieszczają się właśnie SUV-ami, które sprawdzają się w ekstremalnych warunkach. Co ciekawe, z ciepłym przyjęciem TOPR-owców spotkał się elektryczny SUV Skody, czyli Skoda Enyaq iV. Dlaczego?
- Skoda Enyaq iV posiada wiele przeróżnych systemów odzyskujących energię, wyraźnie powiększył się zasięg, no i najważniejsze - napęd na cztery koła. Zwykle w autach terenowych komfort jest zbliżony do zera, a tutaj siedzi się wygodnie. Śnieg, śliskie i strome podjazdy - jedzie gdzie chcesz. Dodatkowo to pakowny samochód. W naszej pracy się sprawdzają i "robią robotę" - mówi w rozmowie z Interią Stanisław Krzeptowski Sabała, ratownik TOPR. Dodatkowymi zaletami, o których nie można zapominać podczas jazdy w górach, będzie ograniczenie hałasu i emisji spalin, ale też jednoczesne zachowanie własności terenowych samochodów.
Nawet najlepszy samochód nie pomoże, jeśli nie będziemy pamiętać o zasadach bezpiecznej jazdy w trudnym terenie. Szybko zapomnijmy więc o podróżowaniu z dużymi prędkościami - w górach zdejmujemy nogę z gazu. Górskie drogi są bowiem kręte i wąskie, a o wypadnięcie z zakrętu łatwiej niż na autostradzie.
Prędkość to jedno. Kluczowe znaczenie ma także płynność jazdy. Zdecydowanie staramy unikać się gwałtownych manewrów i nieustannie zachowujemy skupienie. O utratę panowania nad pojazdem i wpadnięcie czy to w podsterowność, czy nadsterowność - bardzo łatwo. Wystarczy dosłownie chwila nieuwagi i rozkojarzenia. Zawsze zachowujemy też bezpieczny dystans od poprzedzającego nas pojazdu, a hamowanie zaczynamy możliwie najwcześniej.
Jeśli jesteśmy przy manewrze hamowania, starajmy się to robić silnikiem. Uniknąć chcemy bowiem sytuacji, gdy podczas zjazdu ze stromego wzniesienia dojdzie do przegrzania tarcz oraz klocków. Jedziemy więc na niskim biegu i dbamy o to, by auto przesadnie się nie rozpędziło. Pamiętajmy też o niepisanej zasadzie, w myśl której pierwszeństwo ma samochód, który wjeżdża pod górę.