Kradzieże katalizatorów. Dlaczego ciągle je wycinają? Jak się uchronić?

Katalizatory odpowiadają za oczyszczanie spalin produkowanych przez silniki naszych aut. Niestety, od dłuższego czasu borykamy się z plagą kradzieży tego elementu wyposażenia. Czy da się przed tym uchronić?

Niestety, katalizatory w naszych samochodach są łakomym kąskiem dla złodziei. Można je ukraść w stosunkowo łatwy sposób, a do tego bez problemu da się je sprzedać. 

Po co złodzieje wycinają katalizatory?

To efekt wysokich cen metali wykorzystywanych w katalizatorach. Do ich budowy stosuje się np. pallad, który jest wykorzystywany przez jubilerów do tworzenia wyrobów z tzw. białego złota. Obecność metali ziem rzadkich sprawia, że czasem katalizator w skupie potrafi kosztować nawet 5 tysięcy złotych - więcej niż trzeba by zapłacić za całe auto, z którego został wyjęty. To dla niektórych łatwy zarobek.

Reklama

Co się dzieje z kradzionymi katalizatorami?

Żeby sprzedać używany katalizator w punkcie metali szlachetnych wystarczy mieć oprócz niego tylko dowód osobisty. Transakcja odbywa się na zasadzie zwykłej umowy. 

Sprzedający podpisuje w niej klauzulę, że jest właścicielem katalizatora, a sprzedawany przedmiot nie pochodzi z kradzieży. Trzeba pamiętać, że punkty skupu nie posiadają możliwości zweryfikowania danych w dowodzie osobistym sprzedającego, a "dokumenty kolekcjonerskie" bez problemu można kupić w sieci. 

Co więcej, wciąż działają internetowe skupy katalizatorów. W ich przypadku do paczki dołącza się umowę i kserokopię dowodu osobistego. Trudno o prostszy sposób na "zalegalizowanie" katalizatora z podejrzanego źródła.
Zdarza się, że punkty skupu publikują w internecie cenniki poszczególnych modeli katalizatorów, z informacjami o samochodach, w jakich można je znaleźć. Złodzieje mają więc gotowe źródło wiedzy o pojazdach, którymi szczególnie warto się zainteresować.

Jak się chronić przed kradzieżą katalizatora?

Nie da się tego zrobić bez ingerencji w konstrukcję samochodu. Katalizator jest zamontowany pod podwoziem auta, niektórzy próbują więc zabudować go tworząc kratownicę ze stalowych lin lub prętów. Taka konstrukcja zamocowana do podwozia może zniechęcić złodzieja, ale nie spodoba się diagnoście podczas badania technicznego. Może on uznać, że takie zabezpieczenie stanowi zagrożenie - w sytuacji, gdyby oderwało się np. podczas kolizji pojazdu, mogłoby zrobić komuś krzywdę. Przebić podłogę i zranić któregoś z pasażerów, albo wystrzelić w kierunku pieszych.

Katalizator rozgrzewa się nawet do 800 stopni Celsjusza. Nie jest więc też dobrym pomysłem zastępowanie stalowych prętów płytami. Utworzenie dodatkowej osłony termicznej może zwiększyć ryzyko pożaru.
Policjanci podpowiadają, że można spróbować parkowania przy krawężniku - żeby uniemożliwić złodziejom podłożenie lewarka. Warto też parkować auto w ciasnej przestrzeni - tak by ograniczyć złodziejom miejsce do manewrowania przy aucie.

Tak naprawdę najlepszym pomysłem wydaje się dobre ubezpieczenie AC. Nie uchroni przed kradzieżą, ale pozwoli na pokrycie szkód wyrządzonych przez złodzieja. Warto przy tym wczytać się w warunki ubezpieczenia, żeby się nie okazało, że katalizator trafił na listę wyjątków, za które ubezpieczający nie odpowiada. Polisa powinna też zawierać informację o naprawie przy wykorzystaniu oryginalnych części. Pozwoli to na uniknięcie sytuacji, w której zamiennik katalizatora powoduje problemy z sondą lambda i w efekcie komputer w aucie będzie stale informował o problemach w układzie napędowym.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kradzież katalizatora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy