​Czego najbardziej się obawiasz? Wypadku, agresji czy podwyżki cen paliw?

Podobno w życiu zmotoryzowanej istoty ludzkiej są dwie szczęśliwe chwile: gdy kupuje samochód, a później, kiedy go sprzedaje. Samo użytkowanie pojazdu bywa bowiem bardzo stresujące. Czego boją się kierowcy?

Powodów do strachu jest wiele, ale na pewno najważniejszym winna być obawa przed udziałem w tragicznym wypadku. Statystyki wyraźnie wskazują, że prawdopodobieństwo śmierci na drodze jest wielokrotnie, wręcz nieporównanie większe niż szansa na szóstkę w totka. Oczywiście na co dzień o tym nie pamiętamy, bo życie z taką myślą byłoby nieznośne. Wierzymy, że nieszczęścia przytrafiają się innym, ale na pewno nie nam i nie naszym najbliższym. Trzeźwiejemy na parę minut, przejeżdżając obok miejsca wypadku lub oglądając w internecie pokazujące takie zdarzenia zapisy z monitoringu czy nagrania z samochodowych kamerek. Tablice informujące o "czarnych punktach" z liczbą ofiar i stojące na poboczach krzyże nie robią już wrażenia.

Źródłem nieustającego niepokoju jest sam pojazd. Zaczyna się już w momencie zakupu samochodu, zwłaszcza używanego. Czy podjęliśmy właściwą decyzję? Czy nie przepłaciliśmy? Czy nie zostaliśmy oszukani? Czy faktycznie trafiliśmy na superokazję, staliśmy się właścicielami "prawie-nówki, niebitej, stan igła, nie wymagającej wkładu finansowego" czy przeciwnie - posklejanego szpachlą wraku? A ten niski stan licznika... Czy ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistym przebiegiem? Są ludzie, którzy w ogóle takim pytaniami się nie zadręczają, lecz są również tacy, którym wątpliwości nie pozwalają zasnąć.

Reklama

Załóżmy, że mieliśmy farta. Niestety, nie daje to bynajmniej całkowitego spokoju. Był czas, gdy każdy przezorny zmotoryzowany Polak każdego wieczoru zabierał do domu akumulator, radio, wycieraczki i inne łatwe do wymontowania elementy wyposażenia samochodu. A i tak rano wychodził z drżeniem serca, zastanawiając się, czy jego ukochany wehikuł nie stracił w nocy kół. Na szczęście dzisiaj jest inaczej. Auta są dużo rzadziej niż kiedyś kradzione lub okradane. Za to mają bez porównania bardziej skomplikowaną konstrukcję. A to, szczególnie w przypadku pojazdów mocno wyeksploatowanych, naraża je na kosztowne, trudne do zdiagnozowania i usunięcia w pierwszym lepszym warsztacie usterki. I znowu rodzą się obawy. Ile mnie to będzie kosztowało? Czy wybrałem właściwy serwis? Czy nie trafiłem na naciągaczy i partaczy? A może zamiast najtańszych zamienników trzeba było kupić części z wyższej półki? Stres, stres, stres...

A to przecież nie koniec. Jest jeszcze strach przed drożyzną na stacjach paliw, podwyżkami cen polis ubezpieczeniowych itp. Nawet gdy staramy się jeździć zgodnie z przepisami, nie jesteśmy piratami drogowymi, obawiamy się spotkania z policją, punktów karnych, mandatów, utraty prawa jazdy. Co ciekawe, szczególne obawy wywołują fotoradary. Tak wynika z badań przeprowadzonych wśród 1,5 mln użytkowników aplikacji Yanosik. Okazuje się, że kierowcy już w odległości około 50 metrów od punktu pomiaru prędkości zwalniają o 20-30 km/godz. (co oczywiście wpływa negatywnie na płynność ruchu). Po co? Tego nie wie nikt.

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy