Czarna seria wypadków wozów strażackich. Szkolenia kierowców to fikcja?
Trwa czarna seria wypadków z udziałem wozów strażackich. Tylko w grudniu doszło do trzech poważnych zdarzeń tego rodzaju, w których śmierć poniosły dwie osoby. Czy kierowcy pojazdów uprzywilejowanych aby na pewno dysponują odpowiednim wyszkoleniem w zakresie techniki jazdy i radzenia sobie za kierownicą w sytuacjach stresowych?
W minioną środę doszło do dachowania wozu straży pożarnej w Różance w województwie lubelskim. Załoga spieszyła się do pożaru sadzy w kominie jednego z okolicznych domów. Obeszło się bez ofiar, ale trzech strażaków trafiło do szpitala na obserwację.
5 grudnia w Rosanowie (województwo łódzkie) ciężarowy wóz straży pożarnej, również jadąc na sygnale do pożaru, zjechał z drogi i uderzył w drzewo. W tym wypadku rannych zostało czterech strażaków, wszyscy trafili do szpitala.
Najtragiczniejszy z ostatnich wypadków miał miejsce 2 grudnia w Czernikowie (woj. kujawsko-pomorskie). Jadąc na sygnale strażacka ciężarówka wyjechała z drogi podporządkowanej i uderzyła w "tira". Kierowca wozu bojowego i siedząca obok druhna zginęli na miejscu.
Co ciekawe, problemy z wyszkoleniem kierowców pojazdów uprzywilejowanych już w zeszłym miesiącu zauważyli posłowie PiS - Tadeusz Chrzan i Marek Kuchciński. 15 listopada do Ministerstwa Infrastruktury wpłynęła ciekawa interpelacja. Parlamentarzyści pytali w niej, czy resort pracuje nad zmianą regulacji prawnych zezwalających chociażby na używanie sygnałów pojazdu uprzywilejowanego w celach szkoleniowych? Chcieli też wiedzieć, czy minister infrastruktury planuje wprowadzić przepisy nakładające obowiązek kursów doskonalących dla kierowców pojazdów uprzywilejowanych i czy ewentualna nowelizacja w tym zakresie będzie też regulowała kwestie organizacji i finansowania tego rodzaju szkoleń? Niestety, przy formuowaniu pytań, nie wykazali się zbyt dużą znajomością tematu...
Jak czytamy w odpowiedzi na poselską interpelację podpisanej przez Rafała Webera - sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury - "Resort nie prowadzi obecnie żadnych prac w zakresie zmian regulacji prawnych dotyczących użycia sygnałów w celach szkoleniowych". Stanowisko Ministerstwa nie jest oczywiście pozbawione logicznych podstaw.
"Zmuszenie przez pojazd uprzywilejowany innych uczestników ruchu do pewnych, odstępujących od normy zachowań, takich jak wjazd na pobocze, na przejście dla pieszych lub na część skrzyżowania na czerwonym świetle, ustąpienie pierwszeństwa przejazdu pojazdowi uprzywilejowanemu przez inny pojazd lub pieszych, którzy przechodzą przez przejście dla pieszych w czasie przejazdu pojazdu uprzywilejowanego dezorganizuje ruch" - tłumaczy Weber.
Niewiedza posłów, która przebija z drugiego wystosowanego do resortu pytania, pozwoliła autorowi odpowiedzi wybrnąć z sytuacji i - de facto - ominąć szerszy problem. Weber przypomniał posłom, że już w 2013 roku, w Ustawie o kierujących pojazdami, wprowadzono obowiązek uzyskania przez kierowcę pojazdu uprzywilejowanego specjalnego "pozwolenia na kierowanie pojazdem uprzywilejowanym". Obecne przepisy stanowią, że - by uzyskać pozwolenie - należy ukończyć specjalistyczne szkolenie. Te prowadzone są przez "wyspecjalizowany podmiot" w postaci ośrodka doskonalenia techniki jazdy stopnia wyższego, a zajęcia praktyczne odbywają np. jazdy na torze szkoleniowym oraz płytach poślizgowych.
W przypadku pojazdów kategorii C i D szkolenia takie organizowane są w kilku ośrodkach doskonalenia techniki jazdy (ODTJ) na terenie kraju. Kurs na ciężarówkę (kategoria C) kosztuje około tysiąca złotych i - w ramach szkolenia - kierowcy mają możliwość sprawdzenia, jak tego typu pojazd zachowuje się np. na płycie poślizgowej.
Obecnie - po odbyciu szkolenia w ODTJ - uprawnienia zezwalające na prowadzenie pojazdów uprzywilejowanych wydawane są kierowcy na 5 lat. Niestety przykłady z ostatniego miesiąca pozwalają wysunąć pytanie, czy przyjęty interwał szkoleń nie jest jednak zbyt optymistyczny? Pamiętajmy, że pędzący do akcji wóz strażacki może się legitymować masą nawet 20 ton. Cykliczne utrwalanie stosownych nawyków mogłoby więc przynieść pozytywny efekt. Gdyby - oczywiście - w budżecie znalazły się na to pieniądze...