Afrykańska zabawa: wydmy i jeziora

Po bardzo trudnej przeprawie na wydmie Erg Chebi w drodze do Zagory, zawodnicy RMF Morocco Challenge i Wielkiego Narodowego Treningu na Pustyni ponownie trafili na piaszczyste wydmy w okolicach Zagory.

Czwartego dnia rajdu, trasa przebiegała po najdzikszym i najtrudniejszym z zakątków Maroka. To również ten rejon Maroka, z którym w poprzednich latach zmagali się zawodnicy rajdu Paryż-Dakar (kiedy jechał jeszcze przez Afrykę).

Na wtorek zaplanowano łącznie ponad 350 kilometrów, z których 240-kilometrowy OS przebiegał między innymi po wydmach Chigaga oraz dnami wyschniętych jezior. Tym razem większość zawodników już przygotowana po wydmie Erg Chebi, potraktowała mniejsze wydmy jak zabawę. Okazało się jednak, że najbardziej zdradliwe były najmniejsze z wydm, które kończyły się dużym uskokiem i kamienistym podłożem. Część zawodników, zamiast podążać trasą OS-u, zdecydowała się na dodatkowy trening poruszania się po wydmach.

Reklama

Wszyscy zawodnicy po powrocie do bazy jednogłośnie deklarowali, że wydmy czwartego dnia rajdu choć zdradliwe w niektórych miejscach, dawały bardzo dużo frajdy. Humorów startujących nie popsuły nawet obowiązkowe zajęcia z łopatami przy odkopywaniu samochodów.

Trochę gorzej jechało się po wyschniętych jeziorach. Jedno z nich pokryte warstwą pyłu powodowało, że pojazdy nie mogły rozwinąć dużych prędkości w miejscach, które nie były wcześniej rozjeżdżone. Szczególnie opony samochodów "kleiły" się do pyłu. Drugie z zaschniętych jezior, dzięki bardzo gładkiej powierzchni, pozwalało na rozwijanie dużych prędkości, ale potrafiło zaskoczyć zawodników uskokami i pęknięciami. Najtrudniejszy, szczególnie dla aut, był dojazd do wydmy Chigaga. Trasa gęsto pokryta była dużymi głazami, które utrudniały manewrowanie i szybką jazdę.

Piąty dzień afrykańskiej wyprawy jest powtórzeniem czwartego dnia. Zawodnicy dostali możliwość poprawienia wczorajszych wyników lub "zbudowania" nowych jeżeli nie startowali we wtorek. Część kierowców zdecydowała się na dowolną podróż po wydmach lub naukę pokonywania piasków.

Kolejne dni to ponowna wyprawa w okolice Merzougi.

Adam Małysz - RMF Caroline Team - załoga nr 55

Ciężko było. Pierwsze wydmy były jeszcze OK, te które znajdowały się w drugiej części odcinka były dziwne. pierwszy raz byłem w takim terenie, w którym zaraz za wydmą były uedy, dziury, wystające korzenie, kamienie. trzeba było jechać ostrożnie aby przejechać wydmę a zarazem nie uderzyć w te wystające twarde przeszkody. Walczyliśmy też z błotem. Zajęło nam to chyba z 90 minut.

Były super proste na których mogliśmy rozwijać bardzo duże prędkości. Bardzo fajnie się tu jechało.

To jest nasz trening. Tak to traktujemy. Dostaliśmy karę w dniu wczorajszym z powodu ominięcia wydm. Musieliśmy odpuścić, ponieważ silnik odmówił posłuszeństwa.

Iza jest bardzo zadowolona. Widziałem zdjęcia i jestem w szoku ... Nie wiedziałem, że seryjne Mitsubishi potrafi takie rzeczy. Auto w powietrzu a pod nimi kamienie kurz. Fantastycznie choć wiem, że się trochę przestraszyli tego skoku. Wymęczeni ale zadowoleni. Żona powiedziała, że jakby miała jechać raz jeszcze to na pewno by to zrobiła!

Dowiedz się więcej na temat: w drodze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy