Zagadka pojawiających się i znikających słupków
Mieszkaniec okolic Wenecji, który nie mógł w nocy spać z powodu hałasu na pobliskiej ulicy, sam postanowił na niej uregulować ruch samochodów znacznie go utrudniając. Każdego wieczoru ustawiał słupki uliczne i zabierał je rano.
Wiele czasu minęło zanim policja i straż miejska rozwiązały zagadkę nocnych słupków, znikających nad ranem. Media zauważają, że zdecydowanie krócej trwałoby usunięcie przyczyny hałasu, przez który Włoch każdej nocy niemal wyskakiwał z własnego łóżka.
W miasteczku Fiesso d'Artico słupki, zwane pachołkami drogowymi, były tak ustawiane wieczorem na ulicy, że znacznie ograniczały pas ruchu tworząc na niej wąski korytarz. Było to o tyle tajemnicze, że nie prowadzono tam żadnych robót drogowych, a długi rząd pachołków znikał za dnia. Służby miejskie oskarżały się nawzajem o utrudnianie ruchu. Nikt nie domyślał się, że za wszystkim stoi mieszkaniec okolicznego domu cierpiący na bezsenność.
Okazało się, że samozwańczy drogowiec ustawiał fluorescencyjne słupki na źle zainstalowanych pokrywach studzienek, które powodowały ogromny hałas, gdy przejeżdżały po nich samochody. Wcześniej zdesperowany Włoch wzywał drogowców prosząc, by naprawili studzienki. Mimo licznych prób rozwiązania tego problemu nic jednak nie wskórali. Pokrywy podskakiwały dalej, a wraz z nimi mieszkańcy pobliskich domów w swych łóżkach. Jeden z nich postanowił sam temu zaradzić i zainwestował w sprzęt drogowców.
Przyczajeni wieczorem policjanci przyłapali go na gorącym uczynku. Słupki skonfiskowali, a ich właścicielowi za samowolną zmianę organizacji ruchu wystawili słony mandat.
Lokalne media podkreślają, że inicjatywa ta nie poszła jednak na marne. Na ulicy wprowadzono ruch jednokierunkowy, niemal dokładnie taki, jaki opracował sprawca całego zamieszania.
Wieści z Fiesso d'Artico zbiegły się w czasie z informacjami mediów z nadmorskiej dzielnicy Rzymu, gdzie strażnicy miejscy osobiście pilnują ogromnych, groźnych dla kierowców dziur ulicznych. Ponieważ ostrzeżenia na znakach nie wystarczają, a łatanie dziur opóźnia się, funkcjonariusze stoją na środku drogi w miejscu wielkich wyrw w asfalcie, dzięki czemu kierowcy je omijają.