Sex a zachowanie za kierownicą

Nie wyszła ci noc w łóżku? Nie jedź rano samochodem. U sporego odsetka mężczyzn zbyt szybki wytrysk, niezadowolenie kochanki czy żony jest tak przygnębiające, że natychmiast muszą dać ujście tej swojej frustracji.

Co wtedy robi zły na siebie i na cały świat niespełniony kochanek? Ano siada za kółkiem, naciska pedał gazu i tnie po drodze jak szalony. Nie myśli, że stwarza zagrożenie dla siebie i innych, nie myśli o tym, że może zabić. Najważniejsze to dać upust złym emocjom - tłumaczy prof. Lew Starowicz w publikacji na ten temat zamieszczonej w Super Expressie.

- Samochód jest substytutem męskości. Kierowanie jest przecież typowo męskim zajęciem - mówi profesor Starowicz. - Przychodzili do mnie pacjenci, którzy byli przerażeni swoim zachowaniem. Ze strachem opowiadali, co się z nimi dzieje po nieudanej nocy i jak często jazda samochodem pozwala im się wyładować.

W 2001 roku Instytut Transportu Samochodowego zbadał, że przyczyną dwóch wypadków na trzy jest agresja kierowcy. - Agresywne zachowanie w czasie jazdy nazywamy syndromem Mad Maksa albo "wściekłego kierowcy" - mówi SE Tadeusz Wiesław Bratos, przewodniczący Stowarzyszenia Psychologów Transportu w Polsce. - Prawdą jest, że kierowcy kompensują różne niepowodzenia. Samochód daje im poczucie mocy - dodaje Bratos.

Reklama

Z syndromem Mad Maksa spotykamy się codziennie na naszych ulicach. Wieczny pośpiech, rywalizacja, ogólna brutalizacja stosunków międzyludzkich znajduje odzwierciedlenie w zachowaniach ludzi kierujących pojazdami. Agresywne postawy są także skutkiem kompleksów, (m.in. takie o których pisze SE) mają rekompensować niepowodzenia w innych sferach życia lub odwrotnie - pokazać światu, że oto jedzie człowiek sukcesu. Na polskich drogach 24 godziny na dobę i 12 miesięcy w roku trwa wielka wojna. Wszyscy wszystkim próbują nieustannie coś udowodnić; że im się bardziej spieszy; że mają lepszy wóz; że są sprawniejsi za kółkiem; że nie dadzą się frajerom. Jeżeli nie zdarzają się jeszcze, tak jak w USA, przypadki zastrzelenia nieszczęśnika, który zarysował zabójcy zderzak w jego nowym aucie, to tylko dzięki bardzo ograniczonemu dostępowi do broni palnej.

Przed laty kulturę wśród kierowców próbowano upowszechniać przez masowe akcje propagandowe. Nachalna dydaktyka tych przedsięwzięć doprowadziła do ośmieszenia haseł typu: "bądź uprzejmy na drodze". Tymczasem naprawdę warto spróbować. Być może agresja pomaga rozładować emocje, lecz cenniejsze są miłe gesty: ułatwienie zmiany pasa ruchu, wjazdu z podporządkowanej, przepuszczenie pieszych na przejściu itp. Dlaczego? Dlatego, że rozwijają i umacniają uczucia pozytywne. Gdy za naszą grzeczność inni podziękują mrugnięciem światłami, sympatycznym skinieniem dłoni, wówczas miód leje się na serce.

Błogi stan trwa aż do chwili, gdy ktoś po raz kolejny wymusi pierwszeństwo, zmusi nas do gwałtownego hamowania, bezczelnie wyprzedzi na skrzyżowaniu. Wtedy znów na usta cisną się przekleństwa, a ręka sama szuka za pazuchą kabury... Nie ragujmy jednak gwałtownie. Przecież ten człowiek ma kłopoty w łóżku. Czy chcielbyście być na jego miejscu...?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kierowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy