Pep Guardiola czy Jose Mourinho? Guardiola kasuje samochody

Kto jest lepszym trenerem piłkarskim: Pep Guardiola czy Jose Mourinho? Zdania na temat są, zarówno wśród ekspertów, jak i kibiców, podzielone. Nie ma natomiast raczej wątpliwości, który ze wspomnianych dwóch dżentelmenów radzi sobie lepiej za kierownicą samochodu...

Brytyjscy dziennikarze podsumowali drogowe dokonania obecnego menedżera Manchesteru United i wyszło im, że w okresie pracy w Zjednoczonym Królestwie zdążył on już skasować cztery wozy o łącznej wartości sięgającej pół miliona funtów. Mercedesa GLE, Bentleya GTX700, Mini Coopera oraz Range Rovera. Zaliczył ponadto kilka stłuczek i kompromitujących wpadek w rodzaju nalania do baku niewłaściwego paliwa. Czy część winy za te nieszczęścia ponosi nieumiejętność przystosowania się lewostronnego ruchu? Niekoniecznie, bowiem fatalna opinia o Guardioli jako kierowcy ciągnie się za nim już od czasów, gdy trenował Barcelonę i Bayern Monachium.

Reklama

Co innego José Mário dos Santos Félix Mourinho. O kraksach z udziałem słynnego Portugalczyka jakoś nie słychać. I chyba nie tylko dlatego, że w Anglii woli on korzystać z usług klubowego szofera. Obecny szkoleniowiec Tottenhamu uchodzi wszak za znawcę, miłośnika i kolekcjonera samochodów, a także człowieka, który lubi i umie prowadzić auta. Zaczynał jednak skromnie. Od Renault 5, które dostał od ojca, jeszcze jako student. Pierwszym pojazdem zakupionym samodzielnie była Honda Civic. Potem przyszedł czas na bardziej spektakularne modele. Na przykład Ferrari 612 Scaglietti, prezent od właściciela Chelsea Romana Abramowicza. Co ciekawe, Mourinho otrzymał owe cacko pięć miesięcy po zwolnieniu z londyńskiego klubu.

Dotychczas w jego garażu stanęły ponadto: Aston Martin Rapid, Audi A8 i A7, BMW X6. "The Special One" (to przydomek, wymyślony przez samego, jak wiadomo nie grzeszącego przesadną skromnością Portugalczyka, podchwycony następnie przez media na Wyspach) jest ambasadorem marki Jaguar, więc na co dzień dojeżdża do pracy SUV-em F-Pace. Przypomnijmy - prowadzonym przez innego kierowcę.

A czym jeżdżą inni wielcy trenerzy? Otóż niektórzy wyraźnie stronią od ostentacyjnego luksusu. Jak donoszą angielskie tabloidy, Jurgen Klopp, wskrzesiciel potęgi Liverpoolu zadowala się oplem (co wynika być może z zobowiązań reklamowych wobec tej marki; pamiętamy emitowane w TVP spoty z udziałem Kloppa i słynnej "polskiej trójki z Dortmundu": Roberta Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka). Jego Insignia musi wyglądać nieco hm...  egzotycznie na klubowym parkingu, otoczona należącymi do piłkarzy Bentleyami, Lamborghini i Ferrari.

Umiar najwyraźniej cechuje również Zidine Zidana, trenera Realu Madryt. Gdy w grudniu ubiegłego roku Audi, sponsor hiszpańskiego klubu, udostępnił jego zawodnikom i członkom sztabu szkoleniowego całą paletę swoich modeli, Zidane, jak zauważyli dziennikarze, zdecydował się na najskromniejszy i najtańszy z nich: RS 3 Sportback TFSI quattro S tronic, wart 67 310 euro.  W sumie, umówmy się, nie takie byleco, ale jednak samochód nijak mający się na przykład do Audi A8 50 RDI quattro tiptronic, wybranego przez Sergio Ramosa, jednego z podopiecznych Zidanea. 

Co ciekawe, hiszpańska prasa donosi, że kilka dni temu Zidane spowodował stłuczkę, najeżdżając na inne auto. Sprawa zakończyła się polubownie. Poszkodowany rozpoznał słynnego trenera, więc zrobili sobie "selfi", wymienili telefonami i rozjechali. Poszkodowany przyznał, że sprawę kolizji rozwiązali przedstawiciele Zidane'a, oraz że proponował Zidane'owi, oczywiście żartem, że mogą wymienić się uszkodzonymi samochodami.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy