Legendarne polskie auto znów na drogach. Powróciło w wielkim stylu
Od 25 czerwca 2021 roku kierowcy mogą już jeździć nowym Mostem Południowym nad kanałem żeglugowym na Mierzei Wiślanej. Pierwszym samochodem, który oficjalnie skorzystał z nowej przeprawy był legendarny CWS T-1!
Południowy jest jednym z dwóch mostów obrotowych zaplanowanych do wykonania w ramach prac przy realizacji drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską. Jest to jeden z najdłuższych tego typu obiektów w Polsce. Jego długość to ponad 60 metrów, a masa konstrukcji stalowej ustroju wraz z przeciwwagą wynosi ok. 560 ton. Most posiada dwa przęsła, obraca się na podporze z łożyskiem soczewkowym, a każdy z siłowników obrotu mostu waży 4 tony.
Most Południowy wyważono na podstawie specjalnej procedury, przy użyciu specjalistycznego sprzętu, z uwzględnieniem ciężaru nawierzchni na jezdniach i chodnikach. Po oddaniu mostu do użytkowania zostanie na niego przekierowany ruch z drogi wojewódzkiej nr 501, co umożliwi prace nad budową południowej części kanału żeglugowego.
Pojazdem, który - jako pierwszy - pokonał nową przeprawę jest, zbudowana przez Ludwika Rożniakowskiego z Wejherowa - replika przedwojennego polskiego samochodu CWS T-1. Auto, którego budowa pochłonęła ponad trzy lata, w październiku 2018 roku uległo głośnemu wypadkowi, gdy - na łuku drogi - wjechał w nie prowadzony przez kobietę Volkswagen Golf. Uderzenie było potężne, trzy osoby znajdujące się w samochodach trafiły do szpitala, najpoważniejszych obrażeń doznała kierująca Golfem, która była w stanie bardzo ciężkim.
Konstruktor pojazdu od razu zabrał się za jego odbudowę. Wymagało to rozkręcenia auta niemalże do "ostatniej śrubki" - w wyniku uderzenia potężnie ucierpiała nie tylko karoseria, ale też rama nośna. Tytanicznym nakładem pracy właścicielowi udało się odbudować pojazd po przeszło półtora roku. Odbudowany samochód po raz pierwszy wyjechał z garażu rekonstruktora w drugiej połowie ubiegłego roku. Jedak dopiero teraz - dzięki poluzowaniu obostrzeń pandemicznych - szansa na spotkanie pojazdu przy okazji różnych imprez zdecydowanie wzrosła.
Jego twórcy należą się ogromne gratulacje i wyrazy uznania. Oprócz prac dotyczących samej struktury karoserii, odtworzenia wymagało wiele wyróżniających go detali, jak chociażby majestatyczna osłona chłodnicy. O jakichkolwiek częściach do tego typu auta nie mogło być mowy - wszelkie detale musiały być stworzone ręcznie.
Warto dodać, prezentowany CWS T-1 w wersji Torpedo to jedna z dwóch replik przedwojennej perły polskiej motoryzacji. Druga - auto z zamkniętym nadwoziem typu kareta, wykonane w symbolice "Orła Białego" - również należy do pana Ludwika i powstała niedługo po zakończeniu budowy prezentowanego auta.
Przypominamy, że pierwsze próby stworzenia stricte polskiego pojazdu podjęto już we wczesnych latach dwudziestych. Na krótko po odzyskaniu niepodległości w Ministerstwie Spraw Wojskowych zadecydowano o utworzeniu Centralnych Warsztatów Samochodowych. Miały one za zadanie serwisowanie taborowej zbieraniny, jaką pozostawili na ziemiach polskich zaborcy.
W CWS szybko zaczęto opracowywać własne nadwozia (m.in. pancerne), które - z czasem - przerodziły się w pomysł stworzenia własnej konstrukcji. Za projekt nadwozia odpowiadał m.in. inż. Stanisław Panczakiewicz (ten sam, który nakreślił m.in. kształty Syreny). Niskoseryjną produkcję auta rozpoczęto jeszcze przed końcem 1927 roku. Samochód budowany był do 1931 roku, gdy Polska podpisała umowę na produkcje licencyjnego Fiata 508. Jej zapisy mówiły o tym, że na terenie naszego kraju nie może być produkowany żaden konkurencyjny pojazd.
Z ogólnej liczby około 800 egzemplarzy ani jeden nie przetrwał do dziś.
***