Koledzy, jak mnie słychać?

Kiedyś mieli je tylko kierowcy TIR-ów. Dziś sięgają po nie kierowcy aut osobowych.

CB-radio przeżywa renesans popularności. I słusznie, bo dzięki niemu można wyjść z niejednej opresji.

W sklepie ze sprzętem CB na ul. 17 Stycznia w Warszawie, mimo soboty i wczesnej pory ruch jak w piekarni. Klienci obsługiwani przez dwóch sprzedawców nie mieszczą się w niewielkim biurze-magazynie. Kilka osób stoi na korytarzu i czeka na swoją kolejkę rozmawiają m.in. o tym, co ich tu sprowadza.

Młodszy z mężczyzn kupuje CB-radio, bo zapłacił ostatnio 500 zł mandatu za przekroczenie prędkości, natomiast starszy przyszedł po dwa tanie zestawy - wyprowadził się z domu i chce mieć stały kontakt z synem. Sprzedawcy dzielą się pracą, gdy jeden wypisuje gwarancję, drugi instaluje i dostraja radio w samochodzie klienta. Cena najtańszego zestawu (radio i antena) z montażem to ok. 300 zł Tyle kosztuje dostęp do najświeższej informacji o korkach, patrolach i wszystkim, co dzieje się na polskich drogach.

Jednak CB-radio to coś więcej, niż narzędzie do taniego i szybkiego komunikowania się kierowców. Posiadacze CB tworzą społeczność, która ma swój własny język, obowiązują w niej określone zasady. Przez swoje radia prowadzą oni coś w rodzaju internetowego forum, tylko że wymiana informacji zamiast w sieci odbywa się w eterze. Głównym celem tej społeczności jest wzajemne ostrzeganie się przed patrolami policji, czyli - w języku CB - misiaczkami. Taki stały monitoring "warunków drogowych" przydaje się niezależnie od tego, czy kierowca ma do przejechania 500 km, czy tylko 15 z pracy do domu. Nikt przecież nie lubi płacić mandatów. Do wzajemnego informowania się o kontrolach na drodze służy kanał19. To na nim trwa ciągła wymiana bieżących obserwacji z trasy. Obojętnie, o której godzinie kierowca włączy radio, usłyszy tam mniej więcej takie rozmowy:

A: Jak ścieżka w stronę Pruszkowa?

B: Czysto, dajesz.

A: Dzięki, kolego.

Reklama

Rozmowy na kanale 19 powinny być jak najkrótsze, by nie zajmować miejsca innym kierowcom, którzy chcą zadać pytanie albo podzielić się istotną informacją. Kto o tym zapomni i będzie prowadził prywatną rozmowę, szybko zostanie przywołany do porządku. Fachowcy są zgodni, co do tego, iż w ostatnich dwóch latach popularność sprzętu CB znacznie wzrosła.

- Do niedawna CB-radio był narzędziem pracy kierowców TIR-ów. Zmiana nastąpiła dwa, trzy lata temu, gdy radia zaczęli masowo kupować kierowcy samochodów osobowych. Wcześniej też kupowali, ale o wiele mniej - tłumaczy Sebastian Pawłowski ze sklepu cbradio24.pl. I dodaje, że szybko rosnące zapotrzebowanie na CB-radia to efekt coraz większych korków w dużych miastach. Potwierdzają to inni przedstawiciele branż. - Korki, ale nie tylko. CB-radio to odpowiedź na coraz bardziej zaawansowaną technikę jaką dysponuje policja, np. fotoradary, nieoznakowane radiowozy - mówi Krzysztof Zontek ze sklepu Big Bas. Jego zdaniem, kierowca, który zdecyduje się na zakup pierwszego CB-radia lepiej, żeby nie instalował sprzętu na włsną rękę Chodzi o to, że prawidłowy montaż anteny na dachu samochodu wymaga strojenia przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Wszystko trwa niecałe 10 minut i kosztuje ok. 15 zł. Później wystarczy już tylko wyszukać kanał 19, przełamać wstyd i zapytać:

A: Koledzy, jak mnie słychać, sprawdzam radyjko.

B: Na BP koło McDonalda słychać cię dobrze, kolego.

A: Dziękuję, ciebie na Marynarskiej też słychać dobrze. Bajo.

tygodnik "Motor"
Dowiedz się więcej na temat: kierowca | mięta | TIR-y | kierowcy | radio | koledzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy