Kierowcy autobusów ryzykują życiem

Przed parlamentem w stolicy Gwatemali odbyła się w czwartek demonstracja wdów i sierot po 183 kierowcach autobusów i ich pomocnikach zamordowanych w tym kraju w ciągu minionego roku.

Przed parlamentem w stolicy Gwatemali odbyła się w czwartek demonstracja wdów i sierot po 183 kierowcach autobusów i ich pomocnikach zamordowanych w tym kraju w ciągu minionego roku.

Uczestnicy demonstracji domagali się uchwalenia ustawy, która przyznawałaby rodzinom zamordowanych kierowców autobusów zasiłki lub odszkodowania na przeżycie.

"W naszym kraju, w którym władze nie są w stanie zapewnić minimum bezpieczeństwa na drogach przed napadami rabunkowymi, zawód kierowcy autobusu jest jednym z najniebezpieczniejszych" - powiedziała dziennikarzom Clara Gomez ze Stowarzyszenia Wdów po Kierowcach.

Ustawa, której domagali się demonstranci, miałaby przyznawać jednorazowo 40 000 quetzali (5 000 dolarów), najbliższej rodzinie każdego zamordowanego kierowcy.

Reklama

Wśród uczestników demonstracji byli również kierowcy, którym udało się ujść z życiem z bandyckiego napadu na autobus. Ustawili na chodnikach zdjęcia dziesiątków pomordowanych kolegów i zapalone świece.

Zwykły sposób postępowania band nastolatków, którzy atakują na ulicach miast i na drogach, to ostrzelanie autobusu i wymuszenie od kierowcy i jego pomocnika haraczu - pieniędzy zebranych za bilety - w zamian za darowanie im życia.

Na drugim miejscu wśród najniebezpieczniejszych w Gwatemali zawodów znaleźli się właściciele i ekspedienci małych sklepów w miastach. Zginęło ich w zeszłym roku w czasie napadów rabunkowych 113.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: demonstracje | kierowca autobusu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy