Sprowadziłeś samochód? Należą ci się pieniądze!
Przedsiębiorcy mogą jeszcze żądać od powiatów zwrotu nienależnych opłat za wydanie karty pojazdu dla samochodów sprowadzonych w ramach działalności swej firmy z państw UE - wynika z uchwały Sądu Najwyższego. Roszczenia o ich zwrot nie przedawniły się.
Uchwałę tę Sąd Najwyższy podjął dla wyjaśnienia wątpliwości prawnych, jakie powstały w związku ze sprawą wytoczoną przez Marcina S. powiatowi chełmskiemu. Marcin S. domagał się od powiatu zwrotu opłat, które uiścił od lipca 2004 r. do lutego 2006 r. za 25 kart pojazdów sprowadzonych z Niemiec.
Powiaty pobierały te opłaty w związku z rejestracją używanych aut na podstawie par. 1 pkt 1 rozporządzenia ministra infrastruktury z 28 lipca 2003 r. Ich wysokość za pierwszą rejestrację takiego pojazdu na terenie Polski ustalono w tym przepisie na 500 zł.
Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niezgodny z Konstytucją i określił utratę jego mocy obowiązującej 1 maja 2006 r. (sygn. U 6/04). Z tym dniem weszły w życie nowe przepisy, obniżające te opłaty do 75 zł. W świetle wyroku TK opłaty pobrane do tego dnia w wysokości 500 zł były legalne.
Jednak na wniosek jednego z polskich sądów rejonowych Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że pobieranie tych opłat w kwocie 500 zł w odniesieniu do samochodów sprowadzanych z UE było niezgodne z art. 90 Traktatu ustanawiającego UE.
W sprawie wniesionej przez Marcina S. powiat bronił się twierdząc, że jego roszczenia o zwrot opłaty są już przedawnione. Takich zaś roszczeń na drodze sądowej nie można co do zasady dochodzić.
Zgodnie z art. 118 kodeksu cywilnego, termin przedawnienia wynosi 10 lat, jednak dla roszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej wynosi on tylko trzy lata.
Marcin S. jest przedsiębiorcą. Sprowadzał auta z Niemiec w ramach swej firmy w celu ich dalszej odsprzedaży. Dlatego odnosi się do niego trzyletni termin przedawnienia roszczeń - argumentował powiat. Marcin S. skierował żądanie zwrotu opłaty dopiero w grudniu 2009 r., a do sądu wystąpił w 2010 r. Jego roszczenia były więc już wówczas przedawnione - przekonywał powiat.
Sąd I instancji nie zgodził się z tym i wydał wyrok korzystny dla Marcina S. Tłumaczył, że jego roszczenie nie ma związku z prowadzeniem działalności gospodarczej. Związane z nią są przede wszystkim roszczenia wynikające z umów zawieranych przez przedsiębiorcę w ramach tej działalności. Należą do nich także roszczenia służące tej działalności pośrednio, pod warunkiem, że pozostają w bezpośrednim związku przyczynowych z takimi umowami.
Roszczenie o zwrot bezprawnej części opłaty za wydanie karty pojazdu nie ma takiego charakteru - argumentował sąd. Roszczenie to bowiem nie ma związku z relacjami umownymi, kontraktowymi przedsiębiorcy. Przedawnia się więc z upływem 10 lat od wniesienia tej opłaty.
Sąd II instancji nie był tego pewny. Dlatego zadał pytanie prawne Sądowi Najwyższemu.
Z uchwały SN z 25 listopada 2010 r. (sygn. III CZP 67/11) wynika, że sąd I instancji miał rację w kwestii terminu przedawnienia. "Roszczenie przedsiębiorcy o zwrot nienależnie pobranej opłaty z tytułu wydania karty pojazdu, uiszczonej w związku z rejestracją pojazdu sprowadzonego w ramach działalności gospodarczej z państwa będącego członkiem Unii Europejskiej, nie jest roszczeniem związanym z prowadzeniem działalności gospodarczej w rozumieniu art. 118 k.c." - stwierdził Sąd Najwyższy w tej uchwale.
Sąd Najwyższy odmówił wyjaśnienia drugiej wątpliwości sądu II instancji. Sprowadzała się ona do pytania, czy powiat musi zwrócić całą opłatę w kwocie 500 zł, czy tylko różnicę między nią a nową jej wysokością ustaloną w rozporządzeniu z 2006 r. (75 zł).
Odpowiedź na to pytanie można natomiast wyczytać z uzasadnienia innej uchwały Sądu Najwyższego - z 2 czerwca 2007 r. (sygn. III CZP 37/10). Wynika z niego, że powiat musi zwrócić opłatę w pełnej wysokości, tj. w kwocie 500 zł.