Żeby pokazać innym, że ma się jaja
Zadufani, cyniczni, bezkarni, pewni siebie kierowcy, którzy nagminne przekraczanie prędkości i ignorowanie przepisów ruchu drogowego traktują, jak poranną kawę - jak chwilę narkotycznej przyjemności z lekko podniesionym ciśnieniem.
Tak dla sportu, funu albo żeby pokazać innym, że ma się jaja. Wojownicy szos. Bez żadnej idei. Uśpieni kamikaze.
W filmie "Pamięć absolutna", grany przez Schwarzeneggera Doug Quaid udaje się do punktu, gdzie można wszczepić wspomnienia. Jeśli będzie to kiedyś możliwe, to ja proponuję wszystkim moje wspomnienia. Zupełnie bezpłatnie.
Szeroka, pusta droga w zimowej scenerii. Bez żadnych zabudowań, skrzyżowań. Jadę sporo więcej niż mogę, bo jestem pewny swoich umiejętności. Bo za kierownicą przemieniam się w króla zadufania i cwaniactwa. Buraczana żywa torpeda.
Kiedy za łagodnym łukiem zauważam na drodze pieszych, mogę tylko trąbić i próbować ich ominąć. Na zahamowanie na zaśnieżonej drodze nie ma szans. Nie powinno ich tam być, a jednak są. Zakapturzeni, nie odwracają się, nie reagują na przeciągły klakson. Wreszcie schodzą na bok, ale zbyt powoli. Jak w koszmarnym śnie.
Rozpryskująca się szyba w bolesny sposób uświadamia kierowcy i pieszemu, że nie są sami na drodze. W banalny sposób pokazuje, jak łatwo dać się zabić i jak łatwo jest zabić. Zupełnie bezmyślnie. Bez żadnej idei.
Do wypadku wystarczą dwa małe błędy, które same w sobie nie byłyby groźne, które same w sobie są wręcz niezauważalne. Ty popełniasz jeden błąd, w tym samym czasie ktoś inny popełnia drugi...
Widok charczącego chłopca leżącego na środku drogi dedykuję wszystkim drogowym ignorantom.
Tego wspomnienia miało nie być, a jednak jest. Od tamtej chwili całe moje życie zwolniło. Ale ta zaśnieżona, pusta droga wciąż mi się śni. Wciąż wyłaniam się zza zakrętu o te 20 km za szybko. I oni wciąż tam są, idą powoli, nie odwracają się.
List do serwisu Motoryzacja nadesłał Czytelnik, który podpisał się nickiem Yos