Zamykają miasto dla tirów, bo żądają obwodnicy
Od 1 marca samochody powyżej 30 ton nie będą mogły jeździć dwoma wiaduktami w Olsztynie, co oznacza zakaz ich wjazdu do miasta - zapowiedział prezydent Piotr Grzymowicz.
Podczas poniedziałkowego blokowania drogi wlotowej do Olsztyna Grzymowicz powiedział, że nie jest to jedyny sposób walki o obwodnicę i zapowiedział, że nie zrezygnuje z wyprowadzenia z miasta tirów.
"Od 1 marca, jako zarządca dróg na terenie Olsztyna, wprowadzę zakaz przejazdu tirów powyżej 30 ton przez wiadukty na ul. Towarowej i Limanowskiego" - powiedział Grzymowicz. W praktyce taka decyzja będzie oznaczała, że przez Olsztyn nie przejadą tiry jadące na Litwę (wiadukt na Towarowej) oraz do Rosji (ul. Limanowskiego).
"Te wiadukty już dalej tego ruchu ciężarówek nie udźwigną. Skoro rząd nas lekceważy, nie mamy innego wyjścia" - powiedział Grzymowicz. Dodał, że dokumentacja w tej sprawie jest już właściwie gotowa.
Rzecznik olsztyńskiej GDDKiA Karol Głębocki przyznał, że jego instytucja "otrzymała informację o decyzji prezydenta Olsztyna" i dodał, że będzie to pociągało za sobą konieczność wyznaczenia objazdów poza miastem.
Grupa społeczników i taksówkarzy zorganizowała w poniedziałek rano blokadę drogi wlotowej nr 16 do Olsztyna, by pokazać, że miastu jest potrzeba obwodnica. Blokada rozpoczęła się krótko po godz. 9 i zakończyła się o godz. 10. Na blokadzie utknęło kilkanaście tirów, pozostałe auta były kierowane przez policję objazdem. Protest był legalny.
W blokowaniu drogi nr 16 na rogatkach miasta oprócz Grzymowicza brali udział posłowie PiS Iwona Arent i Jerzy Szmit.
"Przepraszamy tych, którzy utknęli na blokadzie, ale nie mamy już innego wyjścia, by pokazać, że rząd nas pomija w swoich planach, że z roku na rok jesteśmy oszukiwani i zwodzeni ws. budowy obwodnicy, której nasze miasto naprawdę potrzebuje" - powiedział PAP Grzymowicz i dodał, że "nie czuje się drogowym terrorystą".
"Wiem, że to drastyczna metoda, co robimy ale nie mamy innego wyjścia" - podkreślił.
Arent powiedziała PAP, że przyszła na blokadę, "bo już nie wierzy w obietnice PO dotyczące obwodnicy Olsztyna".
Protest nieprzypadkowo zorganizowano właśnie teraz - za 20 dni traci ważność tzw. decyzja środowiskowa wydana na południową nitkę obwodnicy Olsztyna. Na zgromadzenie dokumentacji do tego etapu inwestycji GDDKiA w Olsztynie wydała 10 mln zł.
Na blokadzie pojawiła się też radna PO Halina Ciunel - blokujący drogę wygwizdali ją. Ciunel mówiła, że "osobiście nie wierzy, by ta decyzja miała przepaść" i deklarowała, że "zrobi w tej sprawie wszystko, co można", ale pikietujący przekrzykiwali ją i domagali się konkretów. Te nie padły.
Aby decyzja środowiskowa nie przedawniła się, GDDKiA w Olsztynie do 10 marca musi wystąpić do wojewody o pozwolenie na budowę. Tymczasem GDDKiA nie może o takie pozwolenie wystąpić, gdyż nie ma zapewnionego finansowania tej inwestycji. A bez tego wojewoda zgody na budowę wydać nie może.
"Ale zwróciliśmy się z zapytaniem do naszej centrali, czy możemy wystąpić do wojewody o pozwolenie. Jeśli uzyskamy zgodę będzie to praktycznie tożsame z tym, że dostaniemy finansowanie inwestycji. Wciąż czekamy na odpowiedź z centrali" - powiedział w poniedziałek PAP Głębocki.
Koszt budowy południowej obwodnicy Olsztyna szacowany jest na miliard złotych; w 2013 roku GDDKiA potrzebuje 10 mln zł na wykup gruntów pod budowę. Jak wielokrotnie mówił PAP rzecznik olsztyńskiej GDDKiA Karol Głębocki, Olsztyn wystąpił o te pieniądze do centrali GDDKiA, ale nie ma jeszcze budżetu tej instytucji na 2013 rok, więc nie wiadomo, czy wniosek ten został uwzględniony.
Plany budowy obwodnicy Olsztyna powstały w 1999 roku. Od tamtej pory budowa ta kilkakrotnie "wypadała" z listy finansowanych centralnie inwestycji drogowych.
Południowa obwodnica Olsztyna ma biec od drogi nr 16 we wsi Tomaszkowo do drogi nr 53 za wsią Szczęsne i w okolicach wsi Wójtowo znów łączyć się z krajową 16. Długość obwodnicy planowana jest na 29 km; droga ta ma biec zupełnie nowym szlakiem.