Tysiące mandatów do kosza. Piraci bezkarni?

W ramach swojego najnowszego raportu dotyczącego bezpieczeństwa drogowego w Polsce Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się m.in nadzorującym je służbom. Oprócz policji sporo miejsca poświęcono też Głównemu Inspektoratowi Transportu Drogowego. To on sprawuje nadzór nad systemem automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym. Wnioski?

Przypominamy, że na system CANARD składają się stacjonarne urządzenia rejestrujące, urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości i urządzenia do rejestracji przejazdu na czerwonym świetle. Według stanu na 31 grudnia 2020 r. w kraju było zainstalowanych 485 takich urządzeń, tj. średnio 1,6 na tysiąc km2 powierzchni Polski. Dla porównania w Belgii było 37 takich urządzeń na km2, w Niemczech 10, a we Francji 4.

Już w 2013 r. NIK stwierdziła, że w GITD - szczególnie w Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) - istnieje poważny problem kadrowy. Brak niezbędnej liczby pracowników potwierdziła kontrola w 2018 r. Wtedy brakowało 77 pracowników przy założonej w projekcie liczbie 320. W efekcie rotacja kadr sięgała wówczas 90 proc! Oczywiście taka sytuacja ma konkretny wymiar finansowy. Dostosowanie zatrudnienia w CANARD do liczby założonej w studium wykonalności projektu wiązałoby się z kosztem ok. 5,5 mln zł rocznie. Z drugiej strony - wspomniana kwota to jedynie 0,7 proc. kar jakie - w wyniku braku pracowników - nie są nakładane na sprawców wykroczeń drogowych w skali roku (788,7 mln zł).

Reklama

W raporcie NIK czytamy m.in., że "Trudno jest racjonalnie wyjaśnić przyczyny, dla których pomimo upływu wielu lat od rozpoczęcia realizacji systemu, stan zatrudnienia w CANARD nie osiągnął poziomu wynikającego z założeń przyjętych w projekcie, tym bardziej że GITD informowała o tym fakcie Ministra Infrastruktury". Miało to wpływ na skuteczność systemu, ponieważ w konsekwencji nie wszystkie pojazdy naruszające ograniczenie prędkości obowiązujące w miejscu ustawienia urządzenia były rejestrowane. W efekcie, by oszczędzić inspektorom pracy - prędkości, przy których rejestrowano naruszenie przepisów (progi wyzwolenia urządzeń) często były ustalone na znacznie wyższym poziomie niż limity prędkości określone ustawowo.  

Brak odpowiedniej liczby pracowników powodował m.in. wydłużenie procedur ustalania sprawców zarejestrowanych wykroczeń. Autorzy raportu podkreślają, że mimo toczących się prac nad zmianą prawa wciąż nie zostały wdrożone skuteczne mechanizmy umożliwiające egzekwowanie odpowiedzialności za naruszenia przepisów ruchu drogowego w stosunku do obcokrajowców spoza UE. W sprawozdaniu NIK czytamy, że GITD pracuje nad zwiększeniem skuteczności systemu (Projekt CANARD II) jednak ujawnione w czasie kontroli opóźnienia w realizacji poszczególnych zadań wyniosły od 24 dni do roku. W dużej mierze były one jednak niezależne od Inspektoratu (m.in. wybuch pandemii SARS-CoV-2).

Kontrolerzy z NIK  podkreślają natomiast, że w samym tylko 2018 r. przedawnieniu uległo 467 370 spraw, czyli około 17 proc. ogółu. Ich szacunkowa wartość (kwota prognozowanych mandatów to aż 71 974 980 zł.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy