Przepisy sobie, życie sobie?

Dzisiaj kontynuujemy nasz cykl publikacji dotyczących absurdów na polskich drogach. I cały czas czekamy na Wasze listy.

Oto kolejna sprawa, na którą zwrócił uwagę nasz czytelnik.

"Chciałem zwrócić Państwa uwagę na sytuację jaka panuje na małym, ale dość intensywnie eksploatowanym skrzyżowaniu Al. Wyścigowej z ul. Granitową na warszawskim Służewcu.

Jest to skrzyżowanie ulic równorzędnych (w kształcie przypominającym literę T). Niestety nie ma na nim żadnych znaków, co być może jest główną przyczyną ignorancji kierowców.

Niestety kierowcy poruszający się Al. Wyścigową (od ul. Puławskiej) ignorują prawo pierwszeństwa kierowców wyjeżdżających z ulicy Granitowej, chociaż mają ich po prawej stronie.. w trakcie prawie dwuletniego korzystania z tego skrzyżowania, pierwszeństwa ustąpiono mi.. dwa razy.. (Raz doszło tam do poważnego wypadku, na szczęście nie z moim udziałem)

Droga ta jest dość intensywnie eksploatowana, ponieważ jest drogą dojazdową do ulicy Bokserskiej (za skrzyżowaniem Puławska/Lotników, nie ma już innej możliwości skrętu w stronę Galerii Mokotów, jak właśnie w Al. Wyścigową) również kierowcy, chcący ominąć korek przy wjeździe na Puławską z Rzymowskiego, korzystają z tej wąskiej drogi. W godzinach szczytu ruch jest więc dość intensywny.

Reklama

Dodatkowo sytuacje utrudniają zaparkowane samochody mieszkańców pobliskich bloków, które blokują prawie cały pas jezdni Alei. (ograniczając widoczność wyjeżdżającym z Granitowej).

Tradycyjna sytuacja wygląda więc tak: wyjeżdżając z Granitowej należy się zatrzymać, mając pewność, że jadący z lewej samochód (który powinien ustąpić nam pierwszeństwa, gdyż jesteśmy po jego prawej stronie, a skrzyżowanie jest równorzędne) pierwszeństwa nam nie ustąpi, a dodam, że samochody te często są niewidoczne (zasłaniają je zaparkowane pojazdy) i poruszają się dość szybko (bo chcą ominąć zaparkowane pojazdy i zdążyć przed ruchem jadącym z naprzeciwka).

Co ciekawe, grupą kierowców nagminnie łamiących przepisy związane z koniecznością ustąpienia pierwszeństwa są pojazdy... Straży Miejskiej powracające do pobliskiej bazy. Zamiast stać na straży prawa, łamią przepisy i powodują zagrożenie na drodze!! To chore...

Jak należy w tej sytuacji postąpić?? Do kogo się zwrócić o oznakowanie tego skrzyżowania??

I kto powinien egzekwować przepisy??

Już raz zniszczeniu uległy dwa pojazdy. Poczekamy... może ktoś zginie, wtedy coś się zmieni..."

Porozmawiaj na Forum.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pojazdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy