Potrącił policjanta bo... nie miał prawa jazdy

To były sceny jak z filmu. Kierowca hyundaia nie chciał się poddać kontroli drogowej. Z impetem ruszył i zaczął uciekać.

To były sceny jak z filmu. Kierowca hyundaia nie chciał się poddać kontroli drogowej. Z impetem ruszył i zaczął uciekać.

Policjanci, którzy podjęli pościg, dogonili 20-letniego Wojciecha T. Mężczyzna nie zrezygnował jednak z ucieczki i próbował rozjechać policjanta, który wpadł na maskę auta.

Dzisiaj zostaną mu przedstawione zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza. Może mu grozić nawet do 10 lat pozbawienia wolności.

Do zdarzenia doszło wczoraj po godzinie 18 w Warszawie. W okolicy ronda de Gaulle'a policjanci. zauważyli jadącego od strony Al. Jerozolimskich hyundaia, którego kierowca nie zastosował się do znaków drogowych i, mimo zakazu, chciał skręcić w lewo. Policjant podszedł bliżej auta i zaczął dawać sygnały do zjazdu na rondo. Kierowca, mimo wyraźnych okrzyków i sygnałów, nie reagował i kontynuował jazdę przez Al. Jerozolimskie w stronę ul. Marszałkowskiej. Kiedy samochód zatrzymał się na czerwonym świetle, jeden z funkcjonariuszy podbiegł i otworzył drzwi od strony kierowcy.

Reklama

Mężczyzna oświadczył, że nie widział żadnych znaków do zatrzymania. Policjant nakazał mu zjechać na rondo. W tym momencie światło zmieniło się na zielone i mężczyzna z impetem odjechał. Policjanci rozpoczęli pościg.

Na rondzie Dmowskiego uciekinier utknął w korku. Jeden z funkcjonariuszy wysiadł z radiowozu i stanął przed maską ściganego auta. W tym momencie kierowca znów ruszył, uderzając w policjanta, który upadł na maskę hyundaia. Pomimo tego mężczyzna kontynuował jazdę, którą przerwał dopiero na widok policyjnej broni.

20-letni Wojciech T. nie miał uprawnień do kierowania pojazdami i, jak tłumaczył , dlatego nie zatrzymał się do kontroli. Kierowca i jego 31-letni pasażer byli trzeźwi. Noc spędzili w policyjnej izbie zatrzymań.

Potrącony policjant z silnymi stłuczeniami trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Wojciechowi T. i Arturowi K. zostaną przedstawione zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza. Za ten czyn grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Policjanci wnioskować też będą o ich tymczasowe aresztowanie.

Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy