Po skandalu w policji. Naczelnik drogówki. dorabiał na boku
Naczelnik Wydziału Prewencji i Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Pajęcznie, liczącym 7 tysięcy mieszkańców miasteczku w województwie łódzkim, dorabiał jako instruktor nauki jazdy. Media grzmią o skandalu, ale czy rzeczywiście jest się na co oburzać?
Od lat słychać narzekania na marne płace w budżetówce. Trudno się dziwić, że wiele osób pozostających na państwowym, chudym garnuszku szuka dodatkowych źródeł dochodu. Czynią to również policjanci, nie zawsze w godny pochwały sposób.
Co pewien czas pojawiają się informacje o funkcjonariuszach, pracujących jako tzw. bramkarze w nocnych klubach, ochroniarze bossów półświatka, informatorzy grup przestępczych czy wręcz czynni członkowie gangów. W tej sytuacji postawa naczelnika z Pajęczna, który odrzucił niecne pokusy i oddał się działalności społecznie jak najbardziej użytecznej, zasługuje na słowa uznania.
Gdzie indziej mógłby zarobić zapewne dużo, dużo więcej niż w prowincjonalnej szkole jazdy. A jednak nie myślał wyłącznie o pieniądzach, dzięki czemu z jednej strony wykazał troskę o poziom życia rodziny, z drugiej zachował czyste sumienie. Warto też zauważyć, że na placu manewrowym występuje w pełnym umundurowaniu, co z pewnością przydaje mu autorytetu w oczach kursantów, a jednocześnie jest dowodem szacunku dla atrybutów pełnionej służby.
Co ciekawe, internauci, zazwyczaj tak bezlitośni wobec policjantów, w ocenie rzekomego "skandalu" z szefem drogówki w roli głównej są zaskakująco łagodni.
"BEZpartyjny": "Każdy orze jak może... Gdyby zarobki były odpowiednie, to nie tylko w Policji, ale w innych zawodach ludzie by nie dorabiali".
"Pl": "A ilu lekarzy tak dorabia? Mając po trzy etaty. Albo przyjmuje w państwowej poradni i tym czasie wali prywatne wizyty... To tylko Polska..."
"to dla kasy": "To pokazuje jak nędznie opłacani są funkcjonariusze. Gdyby godziwie zarabiał, nie brudziłby rąk inną pracą."
"Luzik": "Legalnie sobie dorabia i co? Każdy może ciągnąć dwa etaty. A już myślałem, że dorabia na dopalaczach po tytule artykułu..."
"ABU": "Widocznie trzeba dać Policji podwyżki, aby dodatkowo nie musieli dorabiać, gdyż obecne pensje to jałmużna. Być może naczelnik ruchu drogowego w tej miejscowości jest merytorycznie przygotowany aby nauczać, bo inni instruktorzy to porażka".
"dziadzia": "Jakby kradł to by było naganne!!! Ale uczył jeździć - no nie wiem czy to jest uwłaczające policjantowi?"
"kierowca": "Nie wieszajcie na nim psów. Komendant, a zasuwał dorabiając do gównianej pensji. Nie kradł, nie wyłudzał, zgłosił oficjalnie przełożonemu i dostał zgodę. Wszyscy jesteśmy ludźmi, chociaż powinien to robić poza godzinami pracy. Powinien dostać naganę i po sprawie."
Właśnie. Bohaterowi omawianego "skandalu" zarzuca się, że swoją fuchę wykonywał w godzinach służby. Ale to też przecież świadczy o jego prostolinijności i uczciwości. Mógłby przecież spać na łokciu, przekładać papiery, stawiać pasjanse czy oglądać pornosy w Internecie. Jednak zamiast symulować robotę wolał oddać się jakiemuś pożytecznemu zajęciu. Poza tym szkolenie przyszłych kierowców zapobiega nieszczęściom na drogach, więc znakomicie mieści w słowie "prewencja", widniejącym w nazwie wydziału, którym kieruje pan naczelnik.
Kto wie zresztą czy za przykładem szkoły z Pajęczna nie powinny podążyć inne podobne ośrodki w kraju. Jak wiadomo, funkcjonariusze drogówki lubią się wymądrzać, występować w roli wszystkowiedzących i wszystkoumiejących ekspertów z zakresu przepisów ruchu drogowego, techniki kierowania pojazdami, wpłuwy prędkości na bezpieczeństwo podróżowania itp. Gdyby byli zatrudniani jako instruktorzy nauki jazdy, wzięliby na siebie przynajmniej część odpowiedzialności za wyszkolenie kandydatów na kierowców i być może nieco zmienili swoją postawę.