Pieszy odblaskowy
Cała Europa uczciła pamięć ofiar zamachów terrorystycznych w Londynie. W Polsce tydzień w tydzień śmierć zbiera dwukrotnie obfitsze żniwo na drogach i nikt nie przerywa z tego powodu obrad parlamentu, nie zarządza dwuminutowej ciszy, nie opuszcza flag na masztach.
Samochody jeżdżą, ludzie giną. Wydaje się to nam normalne. Ot, nieuchronne skutki rozwoju motoryzacji. A przecież ani normalne, ani nieuniknione nie jest. W ubiegłym tygodniu w Warszawie debatowali specjaliści w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Prochu nie wymyślili. Przyczyny wypadków są przecież od dawna dobrze znane: brawura, słabe umiejętności, pijaństwo kierowców, fatalny stan dróg, ich złe oznakowanie i oświetlenie.
Trudno to wszystko z dnia na dzień wyeliminować. Na przebudowę tysięcy kilometrów szos i ulic potrzeba czasu (długiego) i pieniędzy (ogromnych). Rozsądek za kierownicą to pochodna ogólnej kultury, stylu życia, nawet zamożności społeczeństwa - w krajach stabilnych ekonomicznie ludzie są ostrożniejsi, jeżdżą mnie agresywnie, siedząc za kółkiem nikomu nie muszą niczego udowadniać, bo nie dręczą ich kompleksy. Coś można jednak uczynić natychmiast.
Polską specyfiką jest ogromne zagrożenie pieszych. Jak zauważył podczas wspomnianej debaty przedstawiciel Ministerstwa Infrastruktury, w Holandii statystycznie ginie 0,6 przechodnia w 100-tysięcznym mieście, w Polsce wskaźnik ten wynosi 6,7, czyli jest dziesięciokrotnie wyższy.
Producenci samochodów coraz usilniej dbają o bezpieczeństwo kierowców i pasażerów. Najwyższy czas zrobić coś właśnie dla pieszych, na przykład sprawić, że maszerując wieczorem nieoświetlonym poboczem wiejskiej drogi staną się bardziej widoczni. Skoro zmusiliśmy zmotoryzowanych, by wozili w autach gaśnice, zapinali pasy, włączali reflektory przy złej pogodzie, to czy nie możemy w podobny sposób wprowadzić zasady, że każdy ciemny płaszcz czy kurtka, każdy szkolny tornister lub plecak, każde buty, pasek do spodni itp. powinny zawierać odpowiednio umieszczony element odblaskowy? Niby drobiazg, lecz może uratować niejedno życie.