Niebezpieczne przejścia. Brakuje przeprowadzaczy

W Rzeszowie jest ich zaledwie siedmiu, a w takich dużych miastach Podkarpacia, jak Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec i Stalowa Wola - ani jednego. Mowa o osobach przeprowadzających uczniów przez ruchliwe przejścia dla pieszych.

W Rzeszowie jest ich zaledwie siedmiu, a w takich dużych miastach Podkarpacia, jak Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec i Stalowa Wola - ani jednego. Mowa o osobach przeprowadzających uczniów przez ruchliwe przejścia dla pieszych.

Pan Jan, który dyżuruje na przejściu przez ulicę Krakowską w Rzeszowie, mówi, że kierowcy na jego widok zwalniają i być może dzięki temu nie dochodzi do wypadków.

Podkarpacka policja nie ma danych dotyczących liczby przeprowadzaczy w regionie, podobnie jak Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Rzeszowie, który organizuje dla nich szkolenia.

Nieoficjalnie wiadomo, że szkoły nie zatrudniają przeprowadzaczy z powodów finansowych. - Chlubnym wyjątkiem jest Rzeszów, w którym szkoły mogą liczyć na sfinansowanie etatu dla przeprowadzacza przez Urząd Miasta - podkreśla Jacek Kuć, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Rzeszowie. Urząd miasta dał pieniądze na zatrudnienie takiej osoby, a szkoła - na odzież roboczą dla niego, dostosowaną do różnych pór roku.

Reklama

Szkolenia przeprowadzaczy organizowane przez ośrodki ruchu drogowego trwają 8 godzin lekcyjnych. Kurs kosztuje 200 złotych, a uczestnik otrzymuje zaświadczenie ważne przez pięć lat.

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy