Myślisz, że umiesz jeździć? Nie, to raczej twój samochód...

Od kiedy samochody zamieniły się w jeżdżące komputery umiejętności przeciętnego kierowcy znacznie się obniżyły.

Jeszcze 20 lat temu nawet świeżo upieczeni adepci sztuki prowadzenia auta wiedzieli, że a drodze muszą stosować się do kilku żelaznych zasad. Nie było mowy o zmianie biegów czy hamowaniu w zakręcie, instruktorzy kładli ogromny nacisk na zachowanie bezpiecznej odległości.

Dziś za kierowców "myślą" dziesiątki przeróżnych systemów elektronicznych. Gdy tylko przeszarżujemy z gazem do akcji wkracza kontrola stabilności (od kilku lat obowiązkowa), nad zachowaniem sterowności w czasie hamowania czuwa ABS (również obowiązkowy). Zjawisko "obniżania" standardów dotyczy nawet profesjonalistów. Sir Stirling Moss stwierdził kilka lat temu, że najlepszy kierowca Formuły 1 w czasie jednego Grand Prix popełnia więcej błędów, niż on w trakcie całego sezonu. Gdyby sam pozwalał sobie na takie zachowania, zapewne nie przeżyłby do dzisiaj...

Reklama

Niestety, na drogach wciąż spotkać można jeszcze pojazdy, które wymagają od kierowców pełnego skupienia i wysokich umiejętności. Gdy ich zabraknie, dochodzi do takich sytuacji, jak ta na filmie. Na szczęście, tym razem, nikomu nie stało się nic poważnego, ale tragedia była blisko...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy