Miejscy aktywiści przedstawili raport o bezpieczeństwie na drogach

Polska zajmuje trzecie miejsce od końca w Unii Europejskiej w statystykach dotyczących śmiertelności na drogach. Spośród 27 krajów UE (przed brexitem) gorsze od nas miejsca w tym tragicznym rankingu zajmują jedynie Rumunia i Bułgaria. Prawdopodobieństwo śmierci na drodze jest w Polsce o ponad 50% wyższe niż średnio w Unii Europejskiej - wynika z raportu przygotowanego przez stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.

Jak informują autorzy raportu, 90% kierowców przekracza prędkość poza obszarem zabudowanym; 85% kierowców przekracza prędkość przy przejściach dla pieszych w mieście. To właśnie nadmierna prędkość jest najczęstszą przyczyną "wypadków z ofiarami" - wskazują, dodając, że chodzi o 30% zdarzeń. W tylu prędkość była decydującym czynnikiem.

Koszty związane z kolizjami i wypadkami drogowymi są ogromne - w 2018 roku wyniosły 57 mld zł. Wartość ta robi jeszcze większe wrażenie w przeliczeniu kosztów na pojedynczą ofiarę. Mowa tu o średnio 2,4 miliona złotych w przypadku ofiary śmiertelnej, aż o 3,3 miliona złotych w przypadku ofiary ciężko rannej i 48,2 tysiącach złotych u ofiary lekko rannej. Aż 58% (33 z 57 mld zł) kosztów wypadków i kolizji drogowych jest związanych z ofiarami ciężko rannymi.

Według autorów raportu ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, poziom bezpieczeństwa na polskich drogach wymaga odpowiednich rozwiązań prawnych i  wykorzystania nowoczesnych technologii. Mają konkretnie na myśli podwyższenie mandatów, wyższą ściągalność mandatów z fotoradarów oraz przekazywanie przez ubezpieczycieli 12% otrzymywanych przez nich składek z OC Narodowemu Funduszowi Zdrowia. Gdzie w tych postulatach są "nowoczesne technologie"? Nie wiadomo. Co z modernizacją infrastruktury, przebudową przejść dla pieszych, budową obwodnic i wreszcie edukacją? Najwyraźniej miejscy aktywiści uważają je za nieistotne z punktu widzenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Reklama

***

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy