Miażdżący raport o przejściach dla pieszych

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad opublikowała obszerny raport dotyczący audytu przejść dla pieszych. To niezwykle interesujący dokument, zwłaszcza w kontekście planowanych od dłuższego czasu zmian w przepisach dotyczących tzw. "bezwzględnego" pierwszeństwa pieszych przed przejściami.

W ramach audytu inspektorzy GDDKiA dokładnie przeanalizowali sytuację na 682 podlegających pod tę instytucję przejściach. W tabeli zidentyfikowanych zagrożeń stwierdzenia "brak uwag" użyto zaledwie w przypadku... 11 przejść! 

Najwięcej uwag (nieprawidłowości aż na 478 obiektach) dotyczyło braków w infrastrukturze ułatwiającej korzystanie z przejść osobom niewidomym. W 163 przypadkach stwierdzono braki w oznakowaniu poziomym, a w 147 zbyt wysoką prędkość pojazdów. Inne ciekawe spostrzeżenia to np. ograniczające widoczność: zieleń (61 przejść), słupy (w tym ze znakami!) i wygrodzenia (52 przejścia) lub pojazdy (52 przejścia), które - co ciekawe - niekoniecznie muszą być zaparkowane w sposób niezgodny z przepisami! A aż 51 przypadkach stwierdzono zły stan techniczny nawierzchni, co w oczywisty sposób wpływa np. na wydłużenie drogi hamowania.

Reklama

Jakby tego było mało, odnotowano też 24 przejścia, na których pieszy pokonać musi MINIMUM TRZY PASY w jednym kierunku czy 48 przejść, na których widoczność ograniczają... przystanki transportu zbiorowego (np. zatoka autobusowa w obrębie przejścia).

Już na piątej stronie liczącej 97 stron publikacji przeczytać można np., że "wiele z wyznaczonych przejść dla pieszych wymaga likwidacji. Są to przejścia niewykorzystywane przez pieszych, nieoświetlone, zlokalizowane w miejscach niebezpiecznych". Autorzy raportu zwracają uwagę, że: "Przejścia te dają pieszym złudne poczucie bezpieczeństwa. Wyznaczane były głównie na wniosek samorządów przy spełnieniu np. warunku widoczności czy istnienia ciągów pieszych po obu stronach drogi. Ich zasadność nie była analizowana pod kątem wielkości potoków ruchu pieszych, czy zmieniającego się obszaru zabudowy mieszkalnej - generatora ruchu pieszych".

W dokumencie można też przeczytać, że w wyniku takiej właśnie polityki: "w efekcie przejść dla pieszych jest za dużo i uległy one deprecjacji, co w dużej mierze przyczyniło się do niewłaściwych zachowań kierujących związanych z należytym postrzeganiem i zrozumieniem wprowadzanej w rejonie przejść stałej organizacji ruchu. Należy podjąć działania mające na celu weryfikację wyznaczonych przejść dla pieszych, likwidacji i określenia warunków wyznaczania nowych przejść, przejść w pełni wykorzystanych i zapewniających bezpieczeństwo pieszych".

Wśród wniosków znalazły się też te mówiące o konieczności wprowadzenia na szerszą skalę tzw. "sugerowanych" przejść dla pieszych, czyli wyznaczonych przez zarządcę obszarów, po których pieszy - USTĘPUJĄC PIERWSZEŃSTWA POJAZDOM - może przejść na drugą stronę jezdni.

W raporcie czytamy np., że "sugerowane przejście dla pieszych to rozwiązanie podobne do przejścia dla pieszych, znajdujące się na przedłużenia ciągu pieszego (chodnika), z obniżonymi krawężnikami jezdni (jeśli występują) lub azylem dla pieszych, ale bez oznakowania, bez sygnalizacji i innych urządzeń dla osób niepełnosprawnych, lokalizowane tam, gdzie wyznaczone przejście dla pieszych nie powinno być stosowane z uwagi na zbyt dużą prędkość pojazdów, małe natężenie ruchu pieszego lub dużą odległość do innego wyznaczonego przejścia dla pieszych. Na przejściu sugerowanym pieszy nie ma pierwszeństwa przed pojazdami. Tego rodzaju przejście nie jest wymienione w polskich dokumentach legislacyjnych, jest natomiast dość powszechnie stosowane w innych krajach".

GDDKiA zwraca też uwagę, że "można odnotować próby zastosowania tego rodzaju przejść w Polsce, ale ich wdrażanie napotyka na utrudnienia ze strony służb nadzoru budowlanego", bo... brakuje odpowiednich zapisów prawnych.

Warto, by z raportem zapoznali się organizatorzy ruchu w wielu polskich miastach. Szczególnie w tych, w których zwęża się ulice i stawia pseudowysepki ze znakami dokładnie zasłaniającymi pieszych. To nagminna sytuacja np. w Krakowie.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy