Mandaty ostro w górę. Czy to ma sens?
Dwukrotny wzrost stawek mandatów za najpoważniejsze wykroczenia drogowe, a nawet odbieranie praw jazdy na pewien czas - to nowe pomysły policji na szybką poprawę bezpieczeństwa.
Zdaniem policji, kwoty mandatów w Polsce są zbyt niskie, bo nie były podnoszone od 17 lat. A nie tylko nieuchronność kary, ale także jej wysokość powinna odstraszać kierowców od ryzykownych zachowań.
Tymczasem drogi w Polsce są jednymi z najniebezpieczniejszych w Europie i mamy jedne z najtańszych mandatów (maksymalny kara za jedno wykroczenie to 500 zł). "Z tego powodu Komenda Główna Policji skierowała do ministra spraw wewnętrznych pismo z propozycją podwyższenia mandatów" - mówi mł. insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP.
Funkcjonariusze w korespondencji do ministerstwa powołują się na przykład Estonii, Litwy, Słowacji, Słowenii czy Węgier, gdzie po zaostrzeniu kar dla kierowców liczba wypadków spadła o ponad 30 proc. Dla przykładu, na Słowacji w 2008 r. na drogach zginęło 606 osób, a w 2011 r., po wprowadzeniu ostrzejszych kar, policja odnotowała zmniejszenie liczby ofiar śmiertelnych o 47 proc.
"Kwoty mandatów zostały ustalone w 1995 r., kiedy średnia płaca wynosiła 702 zł, natomiast średnia płaca w 2011 r. była prawie pięciokrotnie wyższa. Mandaty są nieadekwatne do dzisiejszych realiów" - dodaje Sokołowski. Szefostwo policji proponuje na początku podnieść kary (np. dwukrotnie) za najpoważniejsze przewinienia, czyli przekraczanie prędkości, niewłaściwe wyprzedzanie, niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej czy nieustępowanie pierwszeństwa pieszym i rowerzystom.
Kwoty mandatów w Polsce są rzeczywiści niskie, jednak średnie płace nie należą do wysokich na tle Europy. "Motor" sprawdził, jak w wybranych krajach kształtuje się wysokość mandatów w stosunków do średniej pensji netto (ile mandatów można zapłacić za miesięczny zarobek). W przypadku grzywien za prędkość rzeczywiście jesteśmy traktowani dość pobłażliwie. W Europie tylko Niemcy mają jeszcze mniej dotkliwe kary.
Jeśli chodzi o pozostałe wykroczenia, to biorąc pod uwagę dochody Polaków, wcale nie jest u nas tak tanio, jak twierdzą policjanci. Już dziś grzywny za nierespektowanie wskazań sygnalizacji świetlnej czy nieprawidłowe wyprzedzanie są jednymi z najwyższych.
To jednak nie koniec pomysłów na walkę z piratami drogowymi. W przypadku rażącego naruszenia prędkości, kierowca miałby natychmiast stracić na pewien czas prawo jazdy. Policjanci powołują się na inne kraje, gdzie funkcjonują takie rozwiązania. W Belgii kierowca ma zatrzymywane prawo jazdy, jeśli przekroczy dozwoloną prędkość o 41 km/h. W Portugalii już za przekroczenie o 20 km/h można stracić uprawnienia przynajmniej na miesiąc.
Pomysłami policji ma zająć się teraz adresat pisma. "Minister jeszcze nie podjął żadnej decyzji w tej sprawie, ta zapadnie na przełomie listopada i grudnia" - przyznaje Małgorzata Woźniak, rzecznik MSW. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli szef resortu nadzorującego policję zgodzi się na zaostrzenie prawa, najpierw musi powstać projekt ustawy. Ten, po akceptacji rządu, trafi do parlamentu, który ostatecznie musi się zgodzić na ostrzejsze karanie kierowców.
Tymczasem specjaliści od ruchu drogowego mają podzielone zdania co do zasadności zmian. Pomysły podwyższenia mandatów drogowych oraz możliwości czasowego odbierania prawa jazdy były omawiane przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Poparły je wówczas resort transportu i parlamentarny zespół ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jednak nie wszyscy w takim stopniu wierzą w skuteczność wysokich mandatów.
"Na poprawę bezpieczeństwa wpływa wiele czynników. Wysokość mandatów ma akurat znikome znaczenie, a podniesieniu kwot nic nie zmieni" - mówi Rafał Matuszak ze stowarzyszenia KIEROWCA.PL.
Podwyżka cen mandatów to nie koniec złych wieści dla kierowców. Kary sięgające 1600 zł, a w przypadku opóźnień z wpłatą należności nawet 3200 zł - takich rozwiązań chce Inspekcja Transportu Drogowego dla wykroczeń zarejestrowanych przez fotoradary. Zamiast mandatów proponuje używać surowych kar administracyjnych, jeśli nie znajdzie się sprawca wykroczenia, tzn. właściciel samochodu nie wskaże osoby prowadzącej pojazd lub nie odpowie na korespondencję dotyczącą zarejestrowanego naruszenia przepisów.
Przeciwnicy wysokich mandatów zwracają uwagę na fakt, że z jednej strony szuka się sposobów na walkę z kierowcami łamiącymi przepisy, a równocześnie zapomina się, że wielu z nich boi się utraty prawa jazdy z powodu przekroczenia limitu punktów karnych.
"Wyższe mandaty są potrzebne, jednak nawet grzywna w wysokości 1000 zł nie przestraszy zamożnego kierowcy, jeśli ten nie otrzyma punktów karnych, co w konsekwencji może doprowadzić do utraty prawa jazdy" - twierdzi Tomasz Matuszewski z WORD w Warszawie. Na to, jak ważne są punkty karne zwracają uwagę sami policjanci. Kiedy 9 czerwca tego roku wchodził w życie nowy taryfikator punktowy, przedstawiciele drogówki tłumaczyli to potrzebą dyscyplinowania kierowców. I to właśnie punkty karne powinny być najskuteczniejszym narzędziem w walce z piratami drogowymi. Tymczasem ta sankcja powoli staje się coraz mniej dotkliwa z punktu widzenia kierowców.
Obowiązujący taryfikator punktowy jest o wiele ostrzejszy, ale tylko w teorii. Powód? Ogranicza sumowanie punktów. Jeśli np. podczas wyprzedzania kierowca złamie kilka przepisów - będzie wyprzedzał na skrzyżowaniu, przejściu dla pieszych i zignoruje znak "zakaz wyprzedzania", dostanie punkty za wykroczenie zagrożone najwyższą karą, a nie za każde z osobna, jak miało to miejsce do połowy 2012 r.
Przypisywaniu punktów nie sprzyja też polityka ITD czy straży miejskich. W przypadku zarejestrowania pojazdu przez fotoradar, właściciel auta może oświadczyć, że nie pamięta kto prowadził jego pojazd (nikt tego nie weryfikuje). Adresat wezwania dostaje mandat za niewskazanie sprawcy, za co nie są przyznawane punkty karne - o czym jest informowany w wezwaniu!
To jednak nie wszystkie zmiany polegające na osłabianiu sytemu punktów karnych. Od stycznia kierowca, który przekroczy dozwolony limit będzie kierowany na kurs reedukacyjny do WORD, a nie jak dziś - na egzamin. Dodatkowo policjant podczas zatrzymania kierowcy będzie mógł sumować punkty tylko do 10.
Biorąc pod uwagę wysokość zarobków, nie można stwierdzić, że mandaty w Polsce są zbyt niskie, co zbija argument policji dotyczący podwyższenia kar. Nie ma także pewności, że podniesienie kwot mandatów rzeczywiście zdyscyplinuje kierowców, choć na pewno zwiększy wpływy do budżetu.
Lepiej skorzystać ze sprawdzonego rozwiązania, czyli systemu punktów karnych. Niestety, jest on sukcesywnie osłabiany i w praktyce przestaje być skutecznym narzędziem.