Maciej Zientarski w stanie ciężkim

Maciej Zientarski, który w środę miał ciężki wypadek samochody przechodzi kolejną, już trzecią, operację.

Trwa akcja zbierania krwi grupy A Rh+ dla Maćka. Oto punkty, gdzie najszybciej można przekazać krew w Warszawie:

Regionalnego Centrum Krwiodastwa

ul. Saska 63/75, Warszawa

od 7.00 do 17.00

Szpital na Lindleya (od Nowogrodzkiej) - dziś czynny od 7.00 do 17.00.

Przypomnijmy, kierowcą ferrari modena, które rozbiło się w środę wieczorem w Warszawie był Maciej Zientarski.

Do tragedii doszło około godziny 22 na ulicy Puławskiej. Prowadzone przez Zientarskiego auto zostało podbite na nierówności drogi w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie dopuszczalnej prędkości do 50 km/h. Wybity z toru jazdy samochód kilkadziesiąt metrów przejechał po trawie, by w końcu uderzyć w słup wspierający wiadukt prowadzący na Ursynów. Znany dziennikarz motoryzacyjny wypadek przeżył, ale jest w stanie krytycznym.

Reklama

Na miejscu zginął pasażer samochodu, nasz kolega, dziennikarz "Super Expressu" - Jarosław Zabiega. Kilka dni temu skończył 30 lat. W "Super Expressie" pracował od 1998 roku. Jako młody chłopak ścigał się w rajdach samochodowych, fascynował się motoryzacją. Jak wspominają jego redakcyjni koledzy - miał niespożytą energię i pełno pomysłów. Grał na fortepianie, świetnie jeździł na nartach, był coraz lepszym tenisistą.

Niespełna czteroletnie ferrari 360 modena F1, które prowadził Zientarski, zostało niedawno kupione w jednym z poznańskich komisów. Nie zostało jeszcze przerejestrowane. Jak ustalił reporter RMF FM Adam Górczewski, znany dziennikarz nie jest bezpośrednim właścicielem tego samochodu. W wyniku wypadku auto rozpadło się na dwie części. Siła uderzenia wyrzuciła Maćka i Jarka z samochodu. Jak poinformował Tomasz Głowacki z zespołu prasowego warszawskiej straży pożarnej w akcji gaszenia auta brały udział dwa zastępy strażaków.

Policyjni technicy mogą przedstawić raport o przyczynach wypadku za parę dni. Będzie to jednak bardzo trudne ze względu na zniszczenia. Problemem będzie nawet ocena, z jaką prędkością jechało ferrari, bo część drogi samochód - po wybiciu na nierówności jezdni - po prostu przeleciał, a część przejechał po trawie bez śladów hamowania. Zbadanie, jak szybko jechał Zientarski będzie trudne również dlatego, że żaden z policyjnych techników nie zetknął się dotąd z tak złożonym wypadkiem, tak doszczętnie zniszczonego auta tej marki.

***

Sami nie wiemy, co będzie; robimy co możemy - tak o walce o zdrowie i życie Macieja Zientarskiego mówi dr Andrzej Chmura ze szpitala przy ul. Lindleya w Warszawie.

Jaki będzie dalszy jego los, trudno powiedzieć. Jest ogromny uraz i sprawa jest dynamiczna i może się zmienić w każdej chwili. Będzie wymagał jeszcze szeregu badań, od których będzie zależało dalsze postępowanie - stwierdził Chmura.

Robimy szereg badań, jutro rano będzie kolejna operacja. Wtedy będziemy wiedzieć więcej, będzie można też określić, czy w tej operacji udało się wszystko zrobić, czy też będzie potrzebna kolejna - dodał Chmura.

Jednocześnie lekarze poinformowali, że Maciej ma urazy głowy, kręgosłupa i kończyn. Przeszedł już jedną operację jamy brzusznej. Jego stan jest bardzo ciężki, ale stabilny. Wciąż nie odzyskał jeszcze przytomności.

***

Prosimy o uszanowanie śmierci naszego kolegi i powstrzymanie się od niestosownych komentarzy.

Łączymy się w bólu z rodzinami poszkodowanych.

Redakcja serwisu Motoryzacja

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Warszawa | wypadek | Maciej Zientarski | Zientarski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy