Kierowcy znów będą walczyć z rowerzystami?
Wraz z nadchodzącą wiosną na drogach będzie pojawiać się coraz więcej rowerzystów. Kierowcy muszą ponownie przyzwyczaić się do ich obecności, częściej spoglądać w lusterka i zachować większą ostrożność.
Natomiast rowerzyści powinni pamiętać, że zawsze lepiej wybierać mniej uczęszczane drogi i dla własnego bezpieczeństwa wychodzić z założenia, że kierowca samochodu go nie widzi. Obie strony muszą powstrzymać się przed niebezpieczną agresją.
- Często agresja wobec rowerzystów związana jest z poczuciem niesprawiedliwości kierowców. Gdy oni stoją w korku, rowerzyści, łamiąc przepisy, bezkarnie manewrują między samochodami. Z drugiej strony, rowerzyści czują się ignorowani przez kierowców - wyjaśnia Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault.
Rowerzyści powinni wybierać ulice o mniejszym ruchu samochodowym, zawsze sygnalizować skręty w prawo lub lewo, nie zapominać o kasku i oświetleniu roweru, gdy podróżują po zmroku.
Idealna byłaby sytuacja, gdyby ruch rowerowy był całkowicie odseparowany od dróg dostępnych dla samochodów. W Polsce jest coraz więcej ścieżek rowerowych, ale nadal większość rowerzystów jest zmuszona poruszać się po jezdni wraz z autami. Z całą pewnością jest to dla wielu z nich bardzo stresująca podróż. - Spokój, wyrozumiałość i przestrzeganie przepisów przez wszystkich użytkowników dróg to najlepsza recepta - mówią trenerzy Szkoły Jazdy Renault.
Niezwykle istotna podczas jazdy rowerem jest koncentracja i orientacja w ruchu ulicznym. Do tego niezbędna obserwacja otoczenia i wrażenia słuchowe. Jeśli rowerzysta rozmawia przez telefon lub słucha muzyki, może z opóźnieniem zauważyć niebezpieczeństwo. Badania wykazują, że w takiej sytuacji następuje wyraźny wzrost wskaźnika wypadkowości.
Chociaż karta rowerowa nie jest wymagana i rowerem może kierować każdy, to dla własnego dobra, dobrze jest zapoznać się z przepisami dotyczącymi ruchu rowerów.
Nie wszyscy rowerzyści wiedzą np., że nie wolno im przejeżdżać po przejściu dla pieszych, nie zawsze wolno również jeździć po chodniku. Za takie wykroczenia rowerzysta może zostać ukarany mandatem w wysokości 100 zł lub 50 zł, a nieznajomość przepisów nie stanowi żadnej wymówki.
Swoją drogą zadziwiać może podejście ustawodawcy do kwestii rowerzystów. Wsiąść na rower i wyjechać na drogę publiczną może każdy, w każdej chwili. Nie trzeba znać przepisów ani mieć wykupionego OC.
A przecież nietrudno sobie wyobrazić sytuację, że rowerzysta zajeżdża drogę kierowcy, który gwałtownie skręca, omija przeszkodę, ale traci panowanie nad samochodem i zatrzymuje się na latarni. Kto zapłaci w takiej sytuacji za naprawę? Kierowca - z własnej kieszeni lub własnego ubezpieczenia AC. A następnie zapłaci wyższą składkę...
Ciekawe jest również to, że o ile aktywni rowerzyści mieć OC nie muszą, to nieaktywne, nieużywane samochody, nawet takie, które cały rok stoją w zamkniętym garażu, już muszą być objęte ochroną ubezpieczeniową. Gdzie tu sens i logika?