4 lata temu zginęło 5 osób. Oskarżono dwóch kierowców

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się w poniedziałek proces Polaka i Białorusina, współoskarżonych ws. katastrofy drogowej, w której zginęło pięcioro obywateli Białorusi. Oskarżeni to kierowcy dwóch z trzech pojazdów, które uczestniczyły w wypadku.

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się w poniedziałek proces Polaka i Białorusina, współoskarżonych ws. katastrofy drogowej, w której zginęło pięcioro obywateli Białorusi. Oskarżeni to kierowcy dwóch z trzech pojazdów, które uczestniczyły w wypadku.

Do wypadku doszło nad ranem 15 września 2010 r. w miejscowości Radule, na drodze krajowej nr 8 Białystok-Warszawa. Dwa busy na białoruskich numerach rejestracyjnych, jadące od strony Białegostoku, zderzyły się z jadącą w przeciwną stronę polską ciężarówką.

Po kilkuletnim śledztwie, wymagającym specjalistycznych opinii biegłych, prokuratura oskarżyła o doprowadzenie do wypadku dwóch kierowców.

Pierwszym jest Polak, kierowca ciężarówki volvo. Zarzucono mu, że nieumyślnie doprowadził do katastrofy na drodze w ten sposób, że nie zachował należytej ostrożności, "nieuważnie" obserwował drogę, wskutek czego przekroczył podwójną linię ciągłą i zjechał częściowo na przeciwległy pas ruchu. Gdy to zauważył, zaczął hamować. Doszło jednak do zderzenia bocznego z jadącym z naprzeciwka pierwszym busem na białoruskich numerach, a potem do zderzenia z kolejnym.

Reklama

Drugim oskarżonym jest Białorusin, który kierował pierwszym z tych busów. Jego także oskarżono o nieumyślne doprowadzenie do katastrofy na drodze. W oparciu o specjalistyczne opinie biegłych prokuratura przyjęła, że kierowca umyślnie naruszył zasady ruchu drogowego, bo wyprzedzał drugiego busa na odcinku, gdzie obowiązywał zakaz wyprzedzania.

Wskutek tego doprowadził kierowcę jadącej z naprzeciwka ciężarówki volvo do "podjęcia gwałtownego manewru obronnego hamowania" i do utraty panowania nad pojazdem, a następnie do bocznego zderzenia, po którym ciężarówka zderzyła się także z drugim busem - napisali śledczy w akcie oskarżenia. Ofiary wypadku to jedna osoba z pierwszego i cztery z drugiego busa.

Obaj oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. Proces rozpoczął się pod nieobecność oskarżonego Białorusina, który w swoim kraju odebrał zawiadomienie, ale do sądu w Białymstoku nie przyjechał. Wysłano mu je za pośrednictwem polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości i białoruskich organów sądowych. Chodziło o to, by właśnie w przypadku niestawiennictwa oskarżonego proces mógł rozpocząć się także pod jego nieobecność. Doręczyciel na Białorusi nie ma bowiem obowiązku zaznaczenia na zwrotnym potwierdzeniu odbioru, kto odebrał przesyłkę. W takiej sytuacji przed polskim sądem nie można byłoby uznać takiego doręczenia za umożliwiające prowadzenie procesu pod nieobecność oskarżonego.

Polski kierowca przed sądem nie przyznał się do winy. W przesłanej sądowi odpowiedzi na akt oskarżenia jego obrońca złożył wniosek o uniewinnienie z powodu "braku znamion czynu zabronionego". W jego ocenie bowiem okoliczności zdarzenia "budzą wątpliwości".

Oskarżony kierowca mówił w poniedziałek przed sądem, że jechał swoim pasem, gdy zobaczył, że z kolumny samochodów jadących w przeciwną stronę wyjechał na jego pas bus, który zaczął wyprzedzać inne auta. Twierdzi, że wtedy zaczął ostro hamować, a jego samochód ściągnęło na lewą stronę i zapewniał, że wcześniej cały czas znajdował się na swoim pasie. Pytany przez prokuratora, skąd zatem jego ślady hamowania także na pasie sąsiednim powtórzył, że ciężarówkę zniosło na tę stronę.

Zupełnie inna jest wersja białoruskiego kierowcy busa, który do zarzutów także się nie przyznaje. Sąd odczytał jego wyjaśnienia ze śledztwa, w których twierdził, iż w miejscu wypadku nikogo nie wyprzedzał, bo taki manewr wykonał znacznie wcześniej, a do tego nie wyjeżdżał na drugi pas, bo ustępujący mu miejsca kierowca drugiego busa zjechał maksymalnie do prawej krawędzi jezdni.

Ten oskarżony twierdzi, że kilkadziesiąt metrów od niego nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę "zaczęło nosić" i doszło do zderzenia. Więcej nie pamiętał, bo stracił przytomność.

Sąd wysłuchał też oskarżycieli posiłkowych, przedstawicieli rodzin obywateli Białorusi, którzy zginęli w tym wypadku i rozpoczął przesłuchania świadków. Ciąg dalszy procesu - za miesiąc.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy