Toyota Hilux 3.0 D-4D AT SR5 - test
Już po raz drugi Toyota modernizuje aktualną generację Hiluxa. Zmiany dotyczą detali - pod coraz ładniejszą karoserią nadal kryje się twarde auto użytkowe.
Przez lata sprawa była prosta: samochody dzieliły się na osobowe i użytkowe. Teraz doszło do pomieszania segmentów. W Polsce, gdzie przepisy podatkowe są korzystne dla właścicieli pick-upów, sytuacja jest jeszcze bardziej zagmatwana. Pojawił się nowy rodzaj samochodu: komfortowy pick-up. Zmiany przeprowadzone w Hiluxie poszły właśnie w kierunku podniesienia komfortu jazdy i manewrowania. Na szczęście zachowano cechy, z których Hilux słynie od lat: wytrzymałe podwozie, konstrukcję ramową i najprostszy z możliwych napęd 4x4 (w 3.0 dostępny seryjnie, w innych wersjach za dopłatą).
Więcej komfortu
Zmiany zewnętrzne nie są duże, choć to już drugi lifting tej generacji Hiluxa od 2005 r. Z przodu mamy nowy grill i szerszy wlot powietrza na masce oraz kierunkowskazy w lusterkach. W kabinie - nowe wskaźniki, kierownicę i ekran multimedialny na konsoli środkowej. Jego obecność jest seryjna w testowanej odmianie SR5 (układ Toyota Touch) - łączy się on z umieszczoną na tylnej burcie kamerą cofania, zestawem głośnomówiącym Bluetooth i przygotowaniem do obsługi iPoda. Dopłata obejmuje tylko nawigację satelitarną - wówczas system nazywa się Touch & Go. W standardzie jest tempomat, 17-calowe felgi aluminiowe i klimatyzacja automatyczna.
Z pewnością warto zainwestować w zabudowę skrzyni ładunkowej (ceny od 4 do 8 tys. zł). Otwarta skrzynia jest mało praktyczna. Nie można niczego na niej zostawić bez opieki, a uchwyty do mocowania bagażu umieszczono trochę za wysoko.
Podczas liftingu postawiono na polepszenie tłumienia nierówności. Model debiutujący w 2005 r. miał twarde zawieszenie tylne, które bez obciążenia podskakiwało gwałtownie na wybojach i progach zwalniających. Hilux po liftingu jeździ znacznie płynniej - czuć, że nie jest to limuzyna, ale nie ma już mowy o uderzaniu głową w dach.
Za mało dynamiki
Testowana wersja SR5 AT jest wyposażona w trzylitrowy silnik Diesla znany z Land Cruisera i automat o pięciu przełożeniach. Zarówno poziom wyposażenia SR5, jak i automatyczna skrzynia biegów są dostępne tylko z silnikiem 3.0. Jest to najdroższa konfiguracja w gamie, ale za sprawą ospałej skrzyni biegów mocy 171 KM się nie odczuwa. Zużycie paliwa na poziomie 10 l/100 km w trasie i ponad 12 l/100 km w mieście jest także zdecydowanie zbyt wysokie. Tylko w 3.0 mechaniczną blokadę tylnego mostu zastępuje układ ESP (w Toyocie: VSC). Stabilizacja toru jazdy jest przydatna: niewiele potrzeba, żeby na śliskiej nawierzchni wpaść w poślizg - zdarza się to regularnie, gdy automat zredukuje bieg, np. podczas podjazdu pod górę.
Pod względem komfortu jazdy Hilux zdecydowanie zmienił się na lepsze, ale dopłacanie do 3.0 i poziomu wyposażenia SR5 nie ma sensu, bo z tego niezniszczalnego auta roboczego nigdy nie zrobi się luksusowego SUV-a. Jedyna poważna przewaga to obecność VSC, niedostępnego w odmianie 2.5.
Tymon Grabowski