Renault Clio Grandtour 0.9 TCe 90 Dynamique - test
Renault na przykładzie nowego Clio Grandtour udowadnia, że miejski samochód z nadwoziem typu kombi może być jednocześnie praktyczny i niezwykle atrakcyjny.
Renault jest jednym z trzech europejskich producentów, którzy oferują miejski samochód z nadwoziem typu kombi. Pozostali dwaj to należące do koncernu Volkswagen Skoda (Fabia) i Seat (Ibiza ST). Pozycję na podium w klasie Clio IV Grandtour ma już zatem zagwarantowaną na starcie.
Drugie wcielenie małego francuskiego kombi (taki typ karoserii Renault wprowadziło dopiero w Clio III w 2007 r.) ma naprawdę sporo do zaoferowania.
Grandtour ma identyczny rozstaw osi jak wersja pięciodrzwiowa Clio (259 cm), wydłużono jednak zwis tylny o 20,4 cm. Kombi mierzy zatem 427 cm, zbliżając się długością do kompaktowego Megane 5d (430 cm).
Spory, ustawny bagażnik
Dzięki wspomnianemu wyżej zwiększeniu zwisu, Clio Grandtour ma bagażnik wyraźnie pojemniejszy niż zwykła odmiana. Pomieści się w nim do rolety 443 a nie 300 litrów. Do kombi łatwiej także pakuje się ciężkie i większe ładunki, bo próg ładunkowy znajduje się aż o 11 cm niżej.
Na uznanie zasługuje funkcjonalność bagażnika Grandtoura. Ma bardzo regularny kształt i podwójną, wyjmowaną podłogę. Trzeba ją umieścić w górnym położeniu, by po złożeniu foteli uzyskać płaską powierzchnię. Gdy zachodzi konieczność przewiezienia długich przedmiotów (do 243 cm) można złożyć też oparcie fotela pasażera z przodu.
Wnętrze Grandtoura prawie nie różni się od tego w Clio 5d. Prawie, bo dzięki wyżej poprowadzonemu dachowi nad siedzeniami drugiego rzędu jest o 15 mm więcej miejsca, a widoczność do tyłu jest lepsza (choć i tak przeciętna), bo kombi ma trzecie boczne szyby.
Pozytywne odczucia ma kierowca francuskiego malucha. Miejsca z przodu jest pod dostatkiem i ma się nawet wrażenie zasiadania w aucie bliższym kompaktowemu niż w niewielkim, miejskim. Bez problemu można znaleźć wygodną pozycję do jazdy, bo kierownica i fotel mają duży zakres regulacji, a oparcie ustawia się płynnie, a nie skokowo.
Ergonomia jest bardzo dobra - przyciski do obsługi szyb i klimatyzacji są umieszczone wysoko i łatwo do nich dosięgnąć. Testowany egzemplarz Clio był wyposażony w opcjonalny (2200 zł) zestaw multimedialny z 7-calowym dotykowym ekranem. Obsługa i nawigowanie poprzez rozbudowane menu są wyjątkowo proste, a samo urządzenie znakomicie radzi sobie np. z czytaniem plików muzycznych z pendrive'a o dużej pojemności.
Jakość materiałów jest naprawdę dobra, szkoda tylko, że na drzwiach nie ma odrobiny tkaniny, a sam plastik. Jedna rzecz we wnętrzu potrafi doprowadzić do szewskiej pasji. Są to pseudochromowane wykończenia zegarów, kierownicy i konsoli środkowej. W słoneczny dzień powodują bardzo silne refleksy, utrudniając prowadzenie. Miał być prestiż i luksus, a wyszła katastrofa. Koniecznie do poprawki.
Nie za szybko, ale tanio
Benzynowy silnik 0.9 TCe ma trzy cylindry i turbo, dzięki któremu uzyskuje 90 KM. Jednostka ta, inaczej niż większość trzycylindrowych, niezbyt spontanicznie reaguje na dodanie gazu. Lepszą dynamiką może się pochwalić dopiero od ok. 4 tys. obr./min. Ani przyspieszenia, ani elastyczność nie zachwycają. Trzeba jednak pamiętać, że silnik ma tylko 0,9 l - jak na tak niewielką pojemność osiągi można zatem uznać za zupełnie wystarczające. A zaakceptujemy je bez zastrzeżeń, gdy okaże się, że jednostka 0.9 TCe jest ekonomiczna i potrzebuje średnio tylko 6,2 l benzyny na sto kilometrów.
Manualna skrzynia biegów działa precyzyjnie, ale przydałby się szósty bieg, dzięki któremu jazda z prędkością 140 km/h na autostradzie byłaby przyjemniejsza.
Silnik nie pracuje przesadnie głośno, we wnętrzu bardziej we znaki dają się szumy wiatru. Co ciekawe, w Grandtourze zmierzony poziom hałasu jest o wiele wyższy niż w Clio 5d. Na przykład przy prędkości 130 km/h różnica wynosi aż 3,3 dB na niekorzyść kombi.
Ta wersja Clio może być alternatywą dla auta kompaktowego. Nowy Grandtour jest wystarczająco przestronny i ma duży, funkcjonalny bagażnik. Do tego został porządnie wykonany, dobrze się prowadzi i ma ekonomiczny silnik. Do pełni szczęścia brakuje ciszej pracującego zawieszenia.
Tekst: Adam Szczepaniak, zdjęcia: Krzysztof Paliński