Mitsubishi Outlander 2.0 4WD CVT Instyle Navi - test
W czasach, gdy kolejne generacje samochodów pozbawiane są terenowych atrybutów, Mitsubishi z nowym Outlanderem zmierza pod prąd. Dlatego to nadal SUV, a nie już crossover.
Japończycy o trzeciej generacji swojego modelu mówią, że ma być "solidny, bezpieczny i prosty". Widać to już chociażby po jego wyglądzie, który stał się ugrzeczniony, spokojny i mniej wyrazisty w stosunku do poprzednika, wyróżniającego się dynamicznym przodem.
Nowe auto oparło się modzie na zmniejszanie prześwitu, dlatego wynosi on nadal godne uwagi 21,5 cm. Również pod maską nie ma miejsca na "eksperymenty". Zamiast niewielkiej jednostki napędowej z turbosprężąrką, Japończycy zbudowali nowy silnik benzynowy, w którym zastosowali układ płynnej regulacji skoku zaworów dolotowych, zmienny system faz rozrządu oraz ogołocili go z jednego wałka rozrządu.
2-litrowa jednostka o mocy 150 KM osiąga maksymalny moment obrotowy, wynoszący 195 Nm, przy 4100 obr./min. Po lewej stronie obrotomierza silnik jest ospały, natomiast po prawej - zaczyna zbytnio hałasować.
Gdyby nie CVT...
Na przeciętną dynamikę w dużej mierze wpływa przekładnia bezstopniowa. Klientom chcącym nabyć Outlandera z benzynową jednostką napędową Mitsubishi daje niewielki wybór. Albo mogą zamówić auto z 5-stopniową skrzynią mechaniczną i napędem na przednią oś, albo z CVT i napędem 4x4.
Samej przekładni nie można odmówić jednego - szybkiej reakcji na dodanie gazu. W jej przypadku istnieje też możliwość ręcznego "symulowania" przełożeń przy pomocy łopatek za kierownicą, dzięki czemu auto przyspiesza nieco bardziej liniowo. Niestety, każda próba wyprzedzania w trasie czy ostrego rozpędzania wygląda tak samo. A więc najpierw trzeba chwilę odczekać nim silnik wejdzie na obroty, a później... zatkać uszy. Wycie jednostki napędowej w okolicach czerwonego pola jest bowiem bardzo donośne.
Outlander w czasie dynamicznej, rwanej jazdy poza miastem potrafi spalić nawet 13 l/100 km. Najniższy wynik, jaki udało się zanotować, to 8,4 l/100 km. W mieście z kolei, mimo systemu start/stop, auto zużywa około 12 l/100 km. Prawda jest taka, że kupowanie przekładni bezstopniowej ma sens jedynie kiedy kierowca wykazuje się nieprzeciętnie spokojną naturą.
Dwa światy
Na drodze nowy SUV Mitsubishi najlepiej czuje się przy spokojnym podróżowaniu. Wtedy można docenić w nim wygodne fotele, niezły sprzęt audio oraz całkiem łagodne wybieranie nierówności. Zawieszenie nie nadąża jednak za niedoskonałościami nawierzchni, jeśli te następują po sobie, powodując odrywanie 18-calowych kół od jezdni.
Pod względem prowadzenia Mitsubishi nawet nie próbuje grać w tej samej lidze, co np. VW Tiguan. Nagłe manewry mocno burzą w nim spokój, wprawiając auto w kołysanie. Układ kierowniczy, wspomagany elektrycznie, sprawia wrażenie, jakby sygnały wysyłane z przednich kół utykały gdzieś po drodze. Nie porywa przy tym swoją precyzją.
Ale "japończyk" ma też drugą naturę. O dziwo, nie broni się przed szybkim wpasowywaniem w kolejne łuki i pewnie wykonuje polecenia kierowcy. Z drugiej strony, przy nagłej zmianie obciążenia w skręcie jego tył zaczyna żyć własnym życiem.
Układ napędu 4x4, wykorzystujący elektronicznie sterowane sprzęgło międzyosiowe, działa bez zarzutu. Do wyboru są trzy tryby pracy, czyli ECO, AUTO oraz LOCK. W pierwszym moc przekazywana jest głównie na przednie koła, w drugim w większości sytuacji drogowych także na tył, natomiast w trzecim - stale na cztery koła.
Obszerna kabina
Wewnątrz auta poprawiono to, na co narzekano w poprzedniku. W górnej części kokpitu pojawiły się w końcu miękkie materiały, ale kierowców najbardziej ucieszy możliwość regulacji kierownicy w dwóch płaszczyznach, o co wręcz prosiło się w Outlanderze II.
Ale nie wszystko uległo poprawie. Przyciski otwierania szyb w drzwiach nie są podświetlane, a na desce rozdzielczej w niewygodnym miejscu pozostawiono przycisk obsługi komputera pokładowego. Zupełnie, jakby na kierownicy lub na którejś z dźwigienek nie było miejsca.
Outlander pod jednym względem zasługuje na same pochwały. To ogromna przestrzeń wewnątrz i duży bagażnik z dwoma siedzeniami (zamiast kanapy, jak w poprzedniku) chowanymi w podłodze. Cudów nie ma i jazda na jednym z nich do wygodnych nie należy, jednak w sytuacjach awaryjnych - są jak znalazł. W bagażniku zmieści się od 145 do 1625 l, czyli o 66 l mniej niż w poprzedniku.
Jeśli ktoś chce Outlandera 4x4, powinen wybrać odmianę z turbodieslem. Niestety, w cenniku z podstawowym wyposażeniem kosztuje 145 590 zł.
Nowy Outlander nie jest w żaden sposób przełomowy. To zwyczajny SUV, którego z przekładnią bezstopniową absolutnie nie polecamy. Największe zalety "japończyka" to obszerna kabina pasażerska z dodatkowym rzędem siedzeń, niezły komfort resorowania oraz jakość wykonania. Niestety, na asfalcie jeździ bardzo przeciętnie. W wersji Instyle Navi ma kompletne wyposażenie, ale ceni się wysoko.
W ofercie Outlandera są dwa silniki do wyboru, napęd na przód lub 4x4 i skrzynie ręczna, CVT lub automat.
Tekst: Maciej Struk, zdjęcia: Robert Brykała