Złodzieje nie dadzą rady. Zapomniany patent uratuje twoje auto
Współczesne metody złodziei samochodów opierają się głównie na elektronice, rozkodowywaniu zabezpieczeń i hakerskich sztuczkach, które pozwalają im otworzyć, a nawet uruchomić samochód w kilkadziesiąt sekund. Wielu złodziei samochodów nie wie jak poradzić sobie z bardziej archaicznymi fizycznymi blokadami, bowiem polegają na urządzeniach, które ich "wyręczają". Dobrym przykładem jest ta zapomniana blokada z lat 90. która przeżywa ponowny renesans. Złodzieje są w kropce.
Jeszcze przed kilkunastoma laty złodzieje samochodów byli wykwalifikowanymi specjalistami, którzy nie tylko potrafili dostać się do samochodu otwierając zamek, ale też odpalić samochód omijając zabezpieczenia takie jak immobilizer czy odcięcie zapłonu. Znali się na ślusarstwie, elektryce i elektronice - nie każdy mógł być złodziejem samochodów. Dziś ze względu na zaawansowane rozwiązania elektroniczne w samochodach, dostęp bezkluczykowy lub zbliżeniowy aby być złodziejem wystarczy mieć zaawansowany sprzęt elektroniczny pokroju popularnej "walizki" lub "bułgarskiego gameboya". Szajki złodziejskie rekrutują przypadkowych przestępców, którzy nie muszą być wykwalifikowani - wystarczy, że wiedzą gdzie stanąć, aby "walizka" zeskanowała lub skopiowała sygnał z kluczyka, samochód się otworzy i bez problemu odpalą silnik aby odjechać jak swoim.
Choć zabezpieczenia typu blokada kierownicy, blokada pedałów lub blokada skrzyni biegów kiedyś nie stanowiły problemu dla doświadczonego złodzieja, dziś te "artefakty" z przeszłości mogą skutecznie udaremnić kradzież samochodu spod domu. Nawet jeśli nie, może dać nam cenne, dodatkowe kilka minut w trakcie których złodziej może zostać wykryty.
Współczesne samochody są w większości wyposażone w rozbudowane systemy elektroniczne poprawiające komfort i bezpieczeństwo, ale też ułatwiające korzystanie z samochodu. Nawet kilkunastoletnie auta używane mogą dysponować systemem bezkluczykowym, zbliżeniowym dostępem do samochodu, a nawet możliwością zbliżeniowego uruchomienia silnika, bez konieczności wkładania kluczyka do stacyjki. Jeszcze kilka-kilkanaście lat temu była to domena przede wszystkim samochodów klasy premium, ale dziś dostęp bezkluczykowy oparty na sygnale radiowym nadawanym przez kluczyk mają nawet samochody miejskie i tanie kompakty.
Choć są to systemy ułatwiające życie - nie trzeba wyciągać kluczyka z kieszeni żeby dostać się do auta - ich obecność w większości samochodów powoduje, że złodzieje samochodów mają prawdziwe żniwa. Korzystają oni z nowych złodziejskich rozwiązań typu "walizka" lub "bułgarski gameboy" - urządzenia przechwytujące sygnał z kluczyka z odległości kilku metrów, lub rozkodowujące sygnał nadawany przez samochód, próbujący skomunikować się z kluczykiem. Wystarczy kilka sekund i samochód otwiera się jak sezam po wypowiedzeniu czarodziejskiego hasła.
Są jednak zarówno domowe, jak i bardziej profesjonalne sposoby aby zabezpieczyć się przed taką kradzieżą. W przypadku kradzieży na walizkę, delikwent-złodziej musi podejść do drzwi domu lub garażu i spróbować zeskanować sygnał kluczyka. Jeśli klucz jest w odległości do około 5-10 metrów od drzwi, "walizka nie będzie miała problemu z przechwyceniem sygnału - później przekazuje go do odbiornika, który jest trzymany przez drugiego złodzieja w pobliżu samochodu. Sposobem na zapobieżenie kradzieży na walizkę jest przede wszystkim trzymanie kluczyka w większej odległości od drzwi wejściowych, najlepiej za drugą ścianą. Dodatkowym domowym zabezpieczeniem może być chowanie kluczyka w aluminiowej puszcze lub garnku, lub przygotowanie pokrowca z folii aluminiowej, zagłuszającej sygnał radiowy kluczyka.
Jeśli nie chcemy uciekać się do domowych sposobów, możemy zainwestować w specjalne pokrowce zagłuszające sygnał, dostępne w internecie.
Część współczesnych samochodów ma też możliwość wyłączenia zdalnego, bezkluczykowego dostępu do samochodu - wtedy samochód nie reaguje na sygnał kluczyka i nie komunikuje się z nim, co zapobiegnie zarówno kradzieży na "walizkę" jak i na "bułgarskiego gameboya", który działa na nieco inne zasadzie niż walizka. Z drugiej strony po co mieć tak zaawansowane funkcje w samochodzie, skoro nie zamierzamy z nich korzystać? Kluczyk działa wtedy na zasadzie centralnego zamka - auto otwiera się dopiero po naciśnięciu przycisku, a to rozwiązanie które ma już ponad pół wieku.
Coraz większa ilość kierowców ze względu na plagę kradzieży samochodów na walizkę lub gameboya wraca do popularnych w latach 90. ubiegłego wieku fizycznych zabezpieczeń, zakładanych na kluczowe elementy samochodu. Renesans popularności przeżywają twarde zabezpieczenia antykradzieżowe:
- Blokady kierownicy
- Blokady skrzyni biegów
- Zdalne wyłączniki zapłonu
- Blokady pedałów
Choć 30 lat temu te zabezpieczenia dbały raczej o spokojny sen właściciela samochodu, a nie stanowiły prawdziwy problem dla złodziei dziś sytuacja się odmieniła. Dawniej złodziej, który dostał się do auta miał co najmniej kilka minut na rozbrojenie prostej blokady na kierownicę, dziś liczy się czas - kradzież na walizkę może trwać krócej niż pół minuty. Mało tego złodzieje, którzy kradną za pomocą walizki lub gameboya często nie są przygotowani na dodatkowe zabezpieczenia - Stalowa blokada z solidnym zamkiem na kierownicy lub na pedałach może ich skutecznie zniechęcić od kradzieży - przynajmniej do czasu aż lepiej przygotują się do akcji. Stoi za tym kilka powodów:
- dłuższy czas potrzebny na złamanie takiej blokady - czas jest w tym przypadku kluczowy. Każda minuta zmarnowana na uporanie się z blokadą wielokrotnie zwiększa ryzyko wykrycia i złapania, dlatego wielu złodziei rezygnuje z kradzieży samochodu z blokadą.
- brak umiejętności lub przygotowania do złamania zamka - współcześni złodzieje nie zawsze dysponują umiejętnościami ślusarskimi - pokonywaniem nawet prostych zamków, a czasem po prostu nie są odpowiednio przygotowani do akcji - nie mają narzędzi.
Do redakcji trafiła historia o kradzieży nowiutkiego Mercedesa AMG, z jednego z parkingów na nowoczesnym osiedlu. Złodzieje prawdopodobnie posłużyli się walizką. Mercedes odjechał w siną dal w kilkanaście sekund. Właściciele Mercedesa mają również drugie auto - Porsche 911, które już kilkukrotnie było celem złodziei. Według informacji właścicielka po pierwszych nieudanych próbach kradzieży chwyta się każdego sposobu aby udaremnić kolejne próby. Jednym z nich jest blokada na kierownicę rodem z autogiełdy z lat 90. Gdyby to nie wystarczyło, korzysta też z drugiego zabezpieczenia, którym jest... solidny łańcuch, którym przypina samochód do słupa na parkingu podziemnym.
W latach 90. kierowcy nie brali jeńców - decydowali się na zabezpieczenia nawet wtedy, gdy ingerowały one w konstrukcję, instalację elektryczną lub wygląd samochodu. Kierowcy woleli mieć dziurę w tunelu środkowym służącą zakładaniu blokady na skrzynię biegów niż nie mieć samochodu w ogóle.
Blokady dzieliły się na dwa rodzaje:
- inwazyjne - wymagające wpięcia się w instalację elektryczną lub modyfikacje fizyczne (np. blokada skrzyni biegów). Bardziej dyskretne, ale wymagające przeróbek
- nieinwazyjne - zakładane na kierownicę, pedały lub dźwignię zmiany biegów stalowe blokady. Zwykle nie tak skuteczne jak inwazyjne i znacznie bardziej nieporęczne - zajmują dużo miejsca w bagażniku i zwykle mają nieporęczną konstrukcję.
Warto wspomnieć o tym, że zabezpieczenia dostępne za kilkadziesiąt złotych w latach 90. raczej nie były wyjątkowo solidne - wykonane raczej z niezbyt wysokiej jakości stali, wyposażone w zamki z najniższej półki - były raczej straszakami niż rzeczywistą przeszkodą dla profesjonalnych złodziei. Zdarzały się nawet takie, które można było rozgiąć gołymi rękoma i zdjąć je z kierownicy. Jeśli chcemy skorzystać z takiej blokady lepiej poszukać rozwiązania, które skutecznie zniechęci lub powstrzyma złodzieja przed próbą kradzieży.
Na portalach aukcyjnych i sklepach internetowych można przebierać w ofertach blokad na kierownice lub pedały w najróżniejszych formach, na przykład stalowych konstrukcji, lub solidnych łańcuchów lub linek antykradzieżowych. Większość z nich kosztuje zaledwie 100-200 zł, choć znajdą się również bardziej zaawansowane za 400 do nawet 1000 zł. Producenci tego typu akcesoriów chyba wyczuli, że nadchodzi renesans tego typu rozwiązań i prześcigają się w projektowaniu nowych, bardziej kompaktowych, a przy tym solidniejszych i lepiej zabezpieczających blokad tego typu. Czy będą one stanowiły większe wyzwanie niż tanie blokady z lat 90? Pewnie tak, choć nawet jeśli zapomniane, archaiczne blokady nie są tak bezpieczne jak współczesne, pozwolą nam spać spokojniej w nocy. Być może zatem warto rozejrzeć się na strychu lub w piwnicy i wygrzebać taką blokadę z czeluści poprzedniego wieku?