Szykują się zmiany w fotoradarach. Stracą właściciele aut

​Niewskazanie kierującego pojazdem sfotografowanym przez fotoradar nie będzie już wykroczeniem, tylko deliktem administracyjnym. Grzywna będzie dwa razy większa niż obecnie - pisze wtorkowy "Dziennik Gazeta Prawna".

Gazeta zauważa, że ściągalność mandatów za przekroczenia prędkości ujawnione za pomocą punktowych fotoradarów czy odcinkowego pomiaru prędkości pozostawia wiele do życzenia. Z niedawnego raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że z 204 tys. zarejestrowanych i zweryfikowanych wykroczeń popełnionych w latach 2015-2017 dopuszczono do przedawnienia aż 115 tys. spraw.

"DGP" podaje, że Ministerstwo Infrastruktury szykuje zmiany w ściganiu wykroczeń zarejestrowanych przez fotoradary. Dziś właściciel sfotografowanego auta ma do wyboru - zgodzić się na mandat, odmówić jego przyjęcia albo wskazać osobę, która kierowała pojazdem. Jeśli ani się nie przyzna, ani nie zdradzi, kto prowadził - dostaje mandat 500 zł za "niewskazanie".

Po zmianach - wskazując inną osobę, trzeba będzie uzyskać jej podpis pod deklaracją, że to ona prowadziła. Jeśli nie, właściciel auta nie dostanie mandatu, ale administracyjną karę pieniężną. Jej wysokość ma być dwa razy wyższa niż mandat za wykroczenie zarejestrowane przez fotoradar. Przykładowo przy przekroczeniu prędkości o więcej niż 30 km/h (maksymalny mandat 300 zł) kara wyniesie 600 zł - pisze dziennik.

Reklama
PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy