Prosty i legalny sposób na uniknięcie mandatu
Szalejący na drodze kierowca, nawet jeśli znacząco przekroczył dozwoloną prędkość może łatwo wykpić się od kary za to wykroczenie.
Kiedy odmówi wskazania, kto kierował pojazdem uwidocznionym na zdjęciu z fotoradaru, dostanie mandat tylko za tę odmowę, ale uniknie otrzymania punktów karnych - pisze "Rzeczpospolita".
"Rzeczpospolita" dotarła do nieopublikowanego jeszcze fragmentu raportu NIK w tej sprawie. Wynika z niego, że skala takich odmów jest wręcz gigantyczna. Aż 40 proc. piratów drogowych złapanych przez fotoradary Inspekcji Transportu Drogowego stosuje ten dozwolony przepisami wybieg.
Tak duża skala odmów wskazuje, że obecne rozwiązania w tym zakresie nie funkcjonują prawidłowo - ocenia NIK.
Warto jednak dodać, ITD nie wysyła zdjęć do właściciela pojazdów. A właściciel wcale nie musi pamiętać, kto i kiedy prowadził jego prywatny samochód. Co więcej, w większości przypadków kara za niewskazanie sprawcy jest wyższa niż mandat za przekroczenie prędkości, przy czym "zyskiem" kierowcy jest brak punktów karnych. Zastrzeżenie to nie dotyczy najwyższych przekroczeń, zagrożonych mandatem w wysokości 500 zł. Wówczas kara za niewskazanie kierowcy jest równa potencjalnemu mandatowi.
Niewskazywanie kierowcy "opłaci się" również, gdy mamy do czynienia z dwoma wykroczeniami zarejestrowanymi przez fotoradar, czyli np. gdy samochód przekroczył prędkość, a dodatkowo przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle. Wówczas mandat jest sumą mandatów za oba wykroczenia, tymczasem grzywna za niewskazanie kierowcy nie może przekroczyć 500 zł.
Dodajmy, że na standardowych formularzach wysyłanych przez ITD znajduje się pozycja dotycząca niewskazania kierowcy, którą wystarczy zaznaczyć krzyżykiem.
(Rzeczpospolita/RMF/IINTERIA.PL)