Odchodzi farba i robi psss ,psss....
O tym, że zdecydowana większość motoryzacyjnych ogłoszeń ma w sobie tyle samo prawdy, co przedwyborcze obietnice polityków, pisaliśmy niejednokrotnie.
Każdy, kto śledzi rynek pojazdów używanych szybko zauważy, że wszystkie oferowane do sprzedaży w Polsce auta to prawdziwe okazje.
Jeśli wierzyć stronom z ogłoszeniami w naszym kraju dominują samochody bezwypadkowe, w "idealnym stanie technicznym" i przebiegami, które - niezależnie od roczników - wahają się w granicach od 120 do 197 tys. km. Skoro więc Polska to raj dla amatorów "używek", gdzie wszystkie auta są nie tylko idealne, ale i sporo tańsze niż u naszych sąsiadów, dlaczego to właśnie my wyjeżdżamy po samochody zagranicę, a nie Niemcy masowo szturmują nasze giełdy i komisy?
By znaleźć odpowiedź na to pytanie wystarczy obejrzeć z bliska kilka pojazdów oferowanych do sprzedaży. Najpewniej okaże się wówczas, że przebieg "udokumentowany", jest kupioną w Internecie, wydrukowaną w Chinach, książką serwisową, a słowo "bezwypadkowy" oznacza, że w samochodzie nikt - jeszcze - nie zginął (a i to - jak pokazuje przykład poruszany przez nas niegdyś w tekście pt. "W twoim aucie też ktoś zginął" - nie zawsze).
Niestety, jak pokazują listy, które często trafiają do naszej redakcji, mimo apeli o rozwagę i zdrowy rozsądek, wielu kupujących wciąż wierzy w bajki.
Zastanawialiście się może kiedyś nad tym, jak wyglądałyby ogłoszenia, gdyby handlarze naprawdę pisali, co myślą? Dzięki jednemu z naszych czytelników trafiliśmy w sieci na coś takiego. Oto opis dotyczący subaru imprezy z kierownicą po prawej stronie - przynajmniej teoretycznie - wystawionej na sprzedaż za niemal 25 tys. zł.
"Jest to tani złom przywieziony z Japonii (w Anglii są "igły" w superextrahipermega stanie technicznym, ale to daleko, wiec się nie opłaca). Auto płynęło 6 tygodni w kontenerze, ale przy załadunku ktoś zapomniał zamknąć drzwiczki i przez te 6 tyg. auto zażywało kąpieli w słonej wodzie... może i dobrze, wymyło zewsząd resztki niepotrzebnego lakieru i tej czarnej mazi. Auto jest bardzo komfortowe, idealne na długie trasy np. do Hiszpanii. Pali około 8, no może 9 litrów na 100 km... ale to już w przypadku szybszej jazdy. Fotele są podgrzewane i mają opcję masażu pleców i siedziska pasażera... w sumie to kierowcy ale to prawy fotel wiec chyba pasażera?
W '97 po wyjeździe z salonu auto zaliczyło dachowanie przy zjeżdżaniu z krawężnika. Rok później auto miało lekką obcierkę o betonowy filar mostu przy 130 km/h, ale trochę szpachli oraz parę kartek z magazynu MOJA FURA załatwiło sprawę i obeszło się bez wstawiania ćwiartki. W 2001 r. zepsuł się licznik, który zaczął się szybciej kręcić, wiec trzeba było go trochę cofnąć. Z tego, co ustaliłem po rozmowach z sześcioma z ośmiu właścicieli to auto ma coś około tych 76 tysięcy, bo oni jeździli nim tylko po bułki oraz zawozili nim dzieci do przedszkola. Na prawym boku odchodzi farba, dlatego nie dałem zdjęcia z prawej, bo pod spodem jest jakiś dziwny niebieski podkład i brzydko to wygląda. Koła które widać na zdjęciu założyłem tylko tak na szybko do zdjęcia i dobrze, że się ojciec nie skapnął, że pozostawiłem jego poloneza na klockach... to są chyba stalowe felgi, bo wydawały takie dziwne dzięki jak się przewracały. Tłumik się chyba zepsuł, bo jest w nim ogromna dziura i strasznie warczy. W oponach też chyba są dziury, bo jak jadę to co chwile słyszę takie psssss, psssss...ale byłem u wulkanizatora i powiedział, ze jest ok....chyba się nie zna, bo to cały czas mi syczy jak jadę....dureń! Cena podana w aukcji dotyczy lewego lusterka pasażera, tzn. kierowcy....sam już nie wiem. Pozdrawiam wszystkich posiadających pieniądze kupujących."
Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów, oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.