Nowy sposób na mandaty z fotoradarów. Lepiej tak nie rób
Zmotoryzowani łapią się najróżniejszych sposobów, by uniknąć płacenia mandatów wystawionych na podstawie zdjęć z fotoradarów czy odcinkowych pomiarów prędkości. Na popularności zyskuje np. - zainspirowana zamieszaniem na wschodniej granicy - metoda "na Białorusina". Polega ona na zgłaszaniu jako prowadzącego pojazd obywatela z Białorusi, co - w teorii - wiązać ma ręce chociażby wystawiającej mandaty GITD. To jawne proszenie się o kłopoty. Za składanie fałszywych oświadczeń grozi odpowiedzialność karna, a samo GITD dysponuje sprawdzonymi sposobami na weryfikację tego rodzaju oświadczeń.
Na różnych grupach dyskusyjnych przeczytać można ostatnio, że podawanie danych osób zamieszkałych np. na Białorusi pozwala uniknąć odpowiedzialności za wykroczenia zarejestrowane przez system automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym CANARD. Przestrzegamy - to opowieści z natury "urban legend". Rzeczywiście w niektórych przypadkach, takie oświadczenia zdecydowanie utrudniają pracę GITD, ale niewielu cwaniaków zdaje sobie sprawę, że - zwłaszcza w takich przypadkach - kłamstwo miewa bardzo krótkie nogi...
Nie jest prawdą, że podanie danych kierowcy z innego kraju chroni nas przed karą.
Przypominamy, że od 2012 roku na terenie UE działają - powołane specjalnie do tego celu - Krajowe Punkty Kontaktowe. Ich zadaniem jest właśnie ułatwienie międzypaństwowego przepływu informacji o kierowcach łamiących przepisy ruchu drogowego. Nie jest też prawdą, że mandatów za wykroczenia popełnione w Polsce unikają obywatele państw spoza Unii Europejskiej.
Jak poinformowała Interię Monika Niżniak z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego - w ubiegłym roku (2022), w związku z naruszeniami zarejestrowanymi przez system CANARD, ukarano 25,9 tys. sprawców wykroczeń z państw spoza Unii Europejskiej. W pierwszym półroczu 2023 roku takich - ukaranych - kierujących spoza UE było już 13,6 tys.
W rozmowie z Interią Monika Niżniak potwierdza, że w przypadku państw niebędących członkami UE nie ma możliwości zastosowania dyrektywy ułatwiająca "transgraniczną wymianę informacji dotyczących bezpieczeństwa drogowego oraz naruszeń z nim związanych" - tzw. cross-border enforcement. Nie zmienia to jednak faktu, że inspektorzy GITD podejmują działania zmierzające do ukarania sprawców spoza UE, których skuteczność potwierdzają przytoczone powyżej liczby.
Dodaje również, że w dalszej kolejności czynności mogą obejmować wymianę informacji ze Strażą Graniczną oraz z Urzędami Wojewódzkimi.
W tym miejscu warto przypomnieć, że aby obywatel Białorusi mógł usiąść za kierownicą zarejestrowanego na was pojazdu, musi najpierw znaleźć się na terenie naszego kraju.
Problem w tym, że w tym przypadku obowiązuje (obustronny) system wizowy. Oznacza to, że Straż Graniczna dysponuje szczegółowymi danymi wszystkich obywateli Białorusi, którzy legalnie przekroczyli polską granicę. GITD ma więc wystarczające kompetencje, by szybko zweryfikować, czy osoba wskazana w oświadczeniu w danym okresie rzeczywiście znajdowała się na terenie Polski. Jeśli nie, o sprawie może nawet zostać zawiadomiona prokuratura.
Przypominamy, że w takim przypadku właścicielowi pojazdu grozi odpowiedzialność karna z art. 233 Kodeksu karnego. W paragrafie 1. czytamy, że:
Sam przepis - zgodnie z paragrafem 6. art. 233 Kodeksu karnego - stosuje się też "odpowiednio do osoby, która składa fałszywe oświadczenie".