Fotoradary w prokuraturze. Kierowcy nie mają powodu do radości

Miasto Jest Nasze złożyło w środę do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry zawiadomienie o podejrzeniu popełniania przestępstwa przez GITD. MJN opierając się na kontroli NIK zaznacza, że Inspektorat m.in. poprzez niewłaściwe ustawienie fotoradarów działał na szkodę interesu publicznego.

Najwyższa Izba Kontroli opublikowała we wrześniu raport dotyczący funkcjonowania odcinkowych pomiarów prędkości (OPP) w ramach systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym. Z raportu wynika m.in., że Główny Inspektorat Transportu Drogowego w latach 2015-2017 ograniczał rejestrację wykroczeń, poprzez programowanie fotoradarów nawet o 30 km/h powyżej prędkości dozwolonej na danym odcinku drogi. Działania te miały zdaniem NIK uniemożliwić nałożenie kar za przekroczenie prędkości o wartości, co najmniej 2,8 mld zł.

Jan Mencwel ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze na środowym briefingu przed Ministerstwem Sprawiedliwości poinformował, że Stowarzyszenie składa w tej sprawie do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Reklama

"Czekaliśmy na reakcję polityków - nie doczekaliśmy się. Czekaliśmy na reakcję prokuratora generalnego, który lubi się chwalić tym, jak ściga przestępców - nie ma reakcji. Pan minister Zbigniew Ziobro śpi i nie widzi tego, jak w Polsce giną ludzie przez przekraczanie prędkości, jak w Polsce mamy gigantyczne straty, bo pobłażamy piratom drogowym" - mówił Mencwel.

Dodał, że zdaniem MJN to, że GITD nie dopełnił swoich obowiązków stanowi podejrzenie popełnienia przestępstwa. Zaznaczył też, że jego zdaniem w tej sprawie zachodzi przede wszystkim podejrzenie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków oraz działanie na szkodę interesu publicznego ze strony GITD.

"Oczekujemy, że pan prokurator zajmie się tym, i oczekujemy że wreszcie państwo polskie stanie na wysokości zadania i wreszcie będzie chronić życie i zdrowie obywateli i wreszcie będzie  karać tych, którzy temu życiu i zdrowiu zagrażają" - powiedział Mencwel.

Podkreślił, że wskutek działania GITD 2,8 mld zł "zostało w kieszeniach tych, którzy powodują niebezpieczne sytuacje, którzy po prostu łamią prawo". "2,8 mld zł nie trafiło do budżetu państwa, a mogłoby zasilić budżet państwa, moglibyśmy z tego zbudować np. 280 km linii kolejowej, można by zbudować za to kilkadziesiąt szpitali, których brakuje w Polsce. Nie ma pieniędzy na pensje rezydentów? Można by podnieść pensje rezydentów. Ale polskie państwo postanowiło, że odpuści piratom drogowym" - mówił.

Radna Dzielnicy Mokotów Melania Łuczak podkreśliła, że 2,8 mld zł to "ogromna kwota również dla samorządów". Jak zaznaczyła pieniądze to mogłyby zostać wykorzystane m.in. na utrzymanie w dzielnicy Mokotów mieszkań komunalnych, na remonty przedszkoli i szkół, czy dróg dojazdowych. "To są pieniądze, które tracimy codziennie, a mogłyby przysłużyć się wszystkim obywatelom. To są kwoty, które tak naprawdę są wyrzucone w błoto" - oceniła.

Najwyższa Izba Kontroli w opublikowanym raporcie zwróciła uwagę, że z powodu niedoborów kadrowych w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego w latach 2015-2017 na odcinkach dróg objętych odcinkowym pomiarem prędkości doprowadzono do przedawnienia się 115 tys. wykroczeń o wartości kar ok 26,3 mln zł.

Z kolei w przypadku całego systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym przedawniło się aż 1,6 mln wykroczeń, o wartości kar wynoszącej ok. 371 mln zł. W tym wypadku - zdaniem NIK -przyczyną były m.in. wadliwe regulacje prawne.

Kontrola wykazała również, że GITD "znacząco ograniczał rejestrację wykroczeń, poprzez programowanie urządzeń nawet o 30 km/h powyżej prędkości dozwolonej na danym odcinku drogi (...)". Prawo o ruchu drogowym dopuszcza ustawienie urządzeń o 10 km/h powyżej dozwolonej prędkości. Działania te zdaniem NIK szacunkowo ośmiokrotnie zmniejszyły liczbę procedowanych spraw oraz uniemożliwiły nałożenie kar za przekroczenie prędkości, wynoszących w latach 2015-2018 co najmniej 2,8 mld zł, w tym 410 mln zł na odcinkowych pomiarach prędkości.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy