Fatalne skutki odebranie prawa do kontroli prędkości Strażom Miejskim

Aż 73 proc. kierowców przekracza dopuszczalną prędkość w miejscach, w których do końca 2015 r. funkcjonowały fotoradary straży miejskiej - podał w poniedziałek Instytut Transportu Samochodowego (ITS), powołując się na przeprowadzone w kwietniu br. badania.

W komunikacie ITS podkreślił, że w okresie pracy wybranych urządzeń rejestrowano średnio 218 przypadków wykroczeń dziennie. Obecnie byłyby to dziesiątki tysięcy wykroczeń - alarmuje Instytut.

"Pomiary wykonywano w dniach 6-7 kwietnia 2016 r. przy zastosowaniu nieinwazyjnych automatycznych urządzeń pomiarowych (ustawionych poza pasem drogowym prostopadle do kierunku ruchu), rejestrujących ruch w trybie "pojazd za pojazdem" - tłumaczyła koordynatorka badania z Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS Anna Zielińska.

Poinformowała, że zbadano prędkość ponad 228 tys. samochodów (prawie 179 tys. osobowych i ponad 49 tys. ciężarowych). Do analizy wykorzystano także dane pozyskane od straży miejskich z Warszawy i z Nowego Dworu Mazowieckiego - dodała.

Reklama

"Uznaliśmy za ważne dostarczenie obiektywnych wyników analiz skutków regulacji prawnych, które odebrały strażnikom prawo do kontrolowania prędkości" - wskazał dyrektor ITS Marcin Ślęzak.

Straże miejskie i gminne do końca 2015 r. obsługiwały 400 fotoradarów.

ITS podał, że kwietniowe pomiary były prowadzone w w trybie ciągłym, przez 24 godziny, w każdym z pięciu punktów, w którym do 31 grudnia 2015 r. funkcjonowały fotoradary straży miejskiej. Chodzi o trzy miejsca w Warszawie i dwa w Nowym Dworze Mazowieckim.

"Wyniki badań wskazują, że w ciągu doby dopuszczalną prędkość przekroczyło 166 314 (73 proc.) kierowców, w tym o więcej niż 10 km/h przekroczyło ją 103 645 (45 proc.) kierowców. Należy zaznaczyć, że w okresie pracy fotoradarów straży miejskiej w miejscach tych ujawniano średnio 218 przypadków przekraczania dozwolonej prędkości dziennie" - wyjaśnia Zielińska.

ITS podkreślił także, że z analizy zgromadzonych danych wynika, że wybór lokalizacji fotoradarów straży miejskiej "był jak najbardziej uzasadniony".

"Spodziewaliśmy się, że likwidacja 400 radarów, należących do straży miejskich i gminnych, może mieć niekorzystny wpływ na zachowanie kierowców, ale nie przypuszczaliśmy, że skala zjawiska przekroczeń prędkości będzie aż tak duża" - oceniła kierownik Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS Maria Dąbrowska-Loranc.

"Badania Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS potwierdzają tezę, że większość polskich kierowców jeździ zdecydowanie za szybko. Odebranie prawa do kontroli prędkości strażom miejskim i gminnym nie powinno tworzyć tak istotnej luki w systemie nadzoru, toteż rekomenduje się szybkie działania przywracające stałą kontrolę tam, gdzie montowano fotoradary. Miejsca te były przecież uznane za szczególnie niebezpieczne przez społeczności lokalne i uzgodnione z policją i Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym" - podsumowała Dąbrowska-Loranc.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: fotoradary
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy