15 minut pisania i 1500 zł w kieszeni. To ważna wiedza dla kierowców
Nowy taryfikator mandatów mocno uderza w kieszenie kierowców. Zapisane w nim stawki są bardzo wysokie, tak jest np. z mandatem za spowodowanie kolizji. Dlatego w prostej sytuacji, gdy jeden z kierowców popełnił błąd, do którego się przyznaje, lepiej unikać wzywania policjantów. Mandat może być bowiem wyższy niż koszt naprawy samochodu.
Kolizja drogowa to nie wypadek. Z kolizją mamy do czynienia, gdy dochodzi o zdarzenia, w którym nikt nie został poszkodowany, doszło wyłącznie do strat materialnych, np. uszkodzone zostały dwa uczestniczące w kolizji samochody.
Natomiast o wypadku mówimy wtedy, gdy są poszkodowani, ranni lub ofiary śmiertelne. W takiej sytuacji należy wezwać służby ratunkowe oraz patrol policji, nie wolno przestawiać samochodów, a uczestnicy wypadku muszą wtedy pozostać na miejscu do przyjazdu służb.
Stłuczka lub obtarcie innego samochodu to zdarzenie, które u kierowcy wywołuje duże emocje. Jednak zanim wezwiemy na miejsce policję, warto zastanowić się, czy jest to konieczne. Być może w okolicy znajdowali się świadkowie, którzy widzieli całe zdarzenie. Często okazuje się, że takie postonne osoby zatrzymują się, żeby udzielić pomocy i zostawić do siebie kontakt.
Bez względu na to, czy jesteśmy poszkodowanym lub sprawcą, warto kierować się w takiej sytuacji chłodną kalkulacją. Po usunięciu samochodów z drogi można spróbować oszacować szkody, a następnie - jeśli sprawca kolizji przyznaje się do winy - spisać oświadczenie o zdarzeniu drogowym. Policja do tego nie jest potrzebna.
Sprawę znakomicie ułatwia wożenie w samochodzie gotowego szablonu oświadczenia sprawcy kolizji, wówczas pozostanie wyłącznie wypełnienie pustych miejsc. Ale jeśli nie mamy takiego oświadczenia, wystarczy kartka i długopis. Na oświadczeniu powinny się znaleźć następujące informacje:
- dane osobowe uczestników kolizji (imię, nazwisko, adres, telefon),
- dane z dokumentów uczestników (numer prawa jazdy, kategoria, kiedy i przez kogo wydane, data ważności),
- dane zakładu ubezpieczeń sprawcy (numer polisy OC, nazwa ubezpieczalni),
- dane świadków kolizji (kontaktowy numer telefonu),
- dokładny opis zdarzenia (jak jechały pojazdy, jak doszło do kolizji, jakie są jej efekty),
- szkic sytuacyjny z dokładnym oznaczeniem samochodów (położenie pojazdów, infrastruktura drogowa, np. znaki drogowe, sygnały świetlne, informacja o kierowcy),
- podpisy uczestników kolizji na każdej stronie oświadczenia.
Nie zawsze jest tak, że jeden z kierowców przyznaje się do spowodowania kolizji lub wina nie jest oczywista. Wtedy może się okazać, że będzie potrzebna interwencja policji, żeby załatwić sprawę.
Ponadto czasem nie ma wyjścia i służby wezwać trzeba nawet przy drobnej kolizji. Taki obowiązek występuje często w przypadku samochodów z wypożyczalni lub będących przedmiotem finansowania bankowego - kredytu lub leasingu.
Policjanci, którzy pojawią się na miejscu kolizji sporządza notatkę na podstawie zeznań obu stron. Cała sytuacja zakończy się wysokim mandatem dla osoby, która jest sprawcą kolizji lub wypadku.
Nowy taryfikator mandatów za spowodowanie kolizji przewiduje grzywnę w wysokości 1,5 tys. zł. Ale to tylko baza. Kwota mandatu zostanie powiększona o kwotę za wykroczenie, które doprowadziło do zdarzenia, czyli może to być np. nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu. Kierowca musi się liczyć, że na jego konto trafią też co najmniej trzy punkty karne.
Jeśli policjanci nie będą w stanie ustalić sprawcy kolizji, w przypadku braku możliwości porozumienia się, mogą ukarać mandatem obie strony. Tak było w sytuacji, gdy policję wezwali kierowcy, którzy stuknęli się lusterkami na wąskiej drodzie.
Dlatego warto zastanowić się, zanim wykręcimy numer alarmowy.
***