Range Rover Sport SDV6 HSE - test
Nowy Range Rover Sport został pozbawiony większości wad poprzednika i bardzo zbliżył się do elitarnego największego Range Rovera.
Kiedy koncern Tata Motors kupował Jaguara i Land Rovera, wielu wieszczyło kryzys brytyjskiej motoryzacji. Wydaje się jednak, że w hinduskich rękach te rdzennie brytyjskie marki przeżywają rozkwit. Pierwsza wprowadziła do sprzedaży fenomenalnego roadstera F-Type, a druga - jedynego w swoim rodzaju Evoque'a oraz nowego Range Rovera, który w świecie SUV-ów kolejny raz podniósł poprzeczkę na poziom niedostępny dla konkurencji.
Teraz nadszedł czas na następną nowość - drugą generację Range Rovera Sport. I znów trzeba mówić nie o kroku, lecz wręcz o skoku naprzód.
Lepsze geny
Najważniejsze w nowej odsłonie jest odejście od pokrewieństwa z modelem Discovery. Poprzedni Sport korzystał z jego stalowego podwozia, przez co cierpiał na poważną nadwagę. Co prawda nowy model nie przeskoczył od razu do wagi piórkowej i jego masa wciąż przekracza 2 tony, ale dzięki wykorzystaniu aluminiowej konstrukcji większego Range Rovera udało się ją zredukować o ponad 400 kg.
I to przy zwiększonych wymiarach zewnętrznych - Sport jest o 6,5 cm dłuższy od poprzednika (rozstaw osi wzrósł o 18 cm) i o ponad 5 cm szerszy. Wysokość pozostała niemal bez zmian, co znacznie poprawiło proporcje nadwozia.
Przy okazji urosło wnętrze - teraz niemal nie odbiega ono przestronnością od większego modelu. Sport dogonił pod tym względem BMW X5 i przegonił Porsche Cayenne. I po raz pierwszy można go kupić z trzema rzędami siedzeń.
Łączy sprzeczności
Kolejnym, nie mniej ważnym, zapożyczeniem od większego "brata" jest aktywne, pneumatyczne zawieszenie.
W połączeniu z kuracją odchudzającą uczyniło ono ze Sporta zupełnie zwinnego, jak na swoje rozmiary, SUV-a. Co prawda na torze nie dogoni X5 czy Cayenne'a, ale poprzednika może nawet zdublować. Zwłaszcza po dokupieniu (za 22,5 tys. zł) pakietu On/Off Road, zawierającego m.in. system Dynamic Response (zapobiega przechyłom w zakrętach) i Torque Vectoring, czyli aktywny rozdział napędu między koła.
Jeszcze większe wrażenie robi komfort jazdy. W tej kwestii konkurenci Sporta nie mają szans. Właściwie tylko duży Range Rover jest w stanie zapewnić jeszcze wyższy komfort resorowania.
Z klasą w teren
W porównaniu z poprzednikiem znacznie poprawiły sie też umiejętności terenowe. Sporo dało samo zwiększenie standardowego prześwitu z 17 do ponad 21 cm. A to nie wszystko - seryjny system Terrain Response sprawia, że poza asfaltem bez problemu poradzi sobie nawet niedoświadczony kierowca. Wystarczy wybrać odpowiedni tryb, a elektronika zajmie się resztą. Oczywiście zrobi to we współpracy z reduktorem (część pakietu On/Off Road) i regulowanym zawieszeniem, które pozwala zwiększyć prześwit aż do 28 cm. Dzięki temu samochód bez problemu pokona przeszkody wodne o głębokości aż 85 cm.
Ze względu na znaczną masę jedynie grząski teren nie jest dla Sporta odpowiedni.
Jak w limuzynie
Testowany Range Rover to druga z pięciu wersji wyposażeniowych HSE (są jeszcze 3 droższe). A mimo to już seryjne okazuje się właściwie kompletne. Nawet system nawigacji, aktywne zawieszenie czy skórzane, elektrycznie sterowane fotele nie wymagają dopłaty. Zresztą, w aucie za niemal 400 tys. zł można się tego spodziewać.
A mimo to na dodatki można wydać prawie drugie tyle. Wśród dostępnych opcji są np. 4-strefowa klimatyzacja, automatycznie domykane drzwi, ogrzewane i wentylowane siedzenia w obu przednich rzędach czy tuner TV. Możliwość dokupienia takich elementów stawia Sporta w jednym szeregu np. z Mercedesem klasy S.
Nową odsłonę Sporta od poprzedniej właściwie pod każdym względem dzieli przepaść. Dotychczas była to raczej namiastka największego modelu udająca auto o sportowym charakterze. Teraz to raczej usportowiona odmiana dużego Range'a, która wcale bardzo nie odbiega od niej w kwestii komfortu jazdy. Wydaje się zatem, że nie warto dopłacać ponad 100 tys. zł do większego modelu.
Range Rover Sport SDV6 HSE: nadwozie i wnętrze
Plusy:
- elegancka sylwetka,
- bardzo dużo miejsca w kabinie,
- staranne wykończenie,
- szlachetne materiały
Minusy:
- niedzisiejszy wygląd menu nawigacji i multimediów
Range Rover Sport SDV6 HSE: układ napędowy
Plusy:
- bardzo dobre osiągi,
- szybki "automat",
- sprawny rozdział napędu,
- akceptowalne zużycie paliwa,
- niski poziom hałasu we wnętrzu
Range Rover Sport SDV6 HSE: właściwości jezdne
Plusy:
- niesamowicie komfortowe zawieszenie,
- pewne zachowanie na krętej trasie,
- duże zdolności terenowe,
- wygodny wybór trybów jazdy w terenie
Range Rover Sport SDV6 HSE: wyposażenie i cena
Plusy:
- bardzo bogate wyposażenie seryjne,
- długa lista wyposażenia dodatkowego,
- elementy spotykane tylko w najdroższych autach
Minusy:
- wysoka cena zakupu
Pokrętłem [1] wybiera się tryb systemu Terrain Response (automatyczny, trawa/śnieg, błoto/koleiny, piasek, skały). Obok umieszczono włączniki asystenta zjazdu [2] oraz reduktora [3]. Dalej: wyłącznik ESP [4], regulacja prześwitu [5], aktywny tempomat [6] i system start-stop [7].
Standardowo prześwit wynosi 21,3 cm, ale zawieszenie można podnieść o 6,5 cm względem standardowego poziomu (np. w terenie), albo obniżyć o 5 cm - dla ułatwienia wysiadania na parkingu.
Minimalny prześwit: 16,3 cm
Maksymalny prześwit: 27,8 cm
Tekst: Marcin Laska; zdjęcia: Robert Brykała, Krzysztof Paliński