Opel Insignia ST 2.0 CDTI BiTurbo 4x4 - test
Z mocnym dieslem i napędem 4x4 Insignia zbliża się do klasy premium. Niestety, także swoją masą.
Nie można powiedzieć, że dotychczasowa gama silników Insigni była uboga - obejmowała 8 jednostek benzynowych o mocy 115-325 KM i 3 wysokoprężne (110-160 KM). W salonach większości rywali nie można nawet pomarzyć o takim wyborze. A mimo to Opel właśnie wzbogacił ofertę o kolejną jednostkę - podwójnie doładowany diesel o pojemności 2,0 l osiąga moc aż 195 KM i okrągłe 400 Nm momentu obrotowego.
Najnowsza wersja jest dostępna jako sedan, hatchback lub kombi, z napędem na przednie albo wszystkie koła. Z ręczną lub automatyczną skrzynią biegów. Przetestowaliśmy kombi 4x4 z przekładnią manualną.
Moc na zawołanie
W nowym silniku najbardziej imponuje sposób rozwijania mocy. Mała turbosprężarka włącza się bardzo wcześnie i sprawia, że już przy 1250 obr./min kierowca ma do dyspozycji aż 320 Nm momentu obrotowego. Przy średnich obrotach dołącza do niej większa turbosprężarka, by przy najwyższych wziąć całą pracę na siebie.
I rzeczywiście, nawet przy prędkości 50 km/h można włączyć szósty bieg i mocno wcisnąć gaz - silnik się nie zdławi, a auto zacznie się rozpędzać. Powyżej 1500 obr./min przyspieszenie staje się wyraźnie odczuwalne i trwa aż do 5000 obr. Dzięki ogromnej elastyczności wyprzedzanie jest dziecinnie łatwe.
Za to ruszanie z miejsca nie robi takiego wrażenia. Podczas prób pomiarowych testowana Insignia osiągała 100 km/h w 9,3 s. Znaczną część winy za to ponosi spora masa nowej wersji Opla. To niemal 1,9 t! Taka "nadwaga" przeważnie odbija się na zużyciu paliwa. I w tym przypadku nie jest inaczej. O ile jadąc spokojnie w trasie, da się uzyskać wynik na poziomie 6,3 l na 100 km, o tyle w mieście, gdzie często trzeba ruszać z miejsca, Opel zużywa o połowę więcej (9,4 l/100 km). W porównaniu z obietnicami producenta (odpowiednio 4,9 i 6,9 l/100 km) to sporo, ale jak na prawie 200-konne auto z napędem na wszystkie koła wynik ten jest zupełnie akceptowalny.
Zaraz po uruchomieniu silnik brzmi dość nieprzyjemnie, ale trwa to tylko chwilę. Po rozgrzaniu jego praca staje się gładka i cicha. Na wysoką ocenę zasługują też hamulce.
Prawie bez rywali
Wraz z topowym dieslem w Insigni debiutowało kilka innych rozwiązań, jak aktywny tempomat czy system ostrzegający przed kolizją. Oczywiście, poza komfortem jazdy, podnoszą one także masę auta (o kolejne kilkadziesiąt kilogramów).
195-konna Insignia 4x4 kombi kosztuje co najmniej 131 200 zł. To sporo, ale - nie licząc segmentu premium - w klasie średniej z takim układem napędowym można dziś kupić tylko Skodę Superb Combi (w sprzedaży nie ma już porównywalnej odmiany Passata - zastąpiła ją wersja Alltrack). Tańsza Skoda nie zapewnia jednak tylu emocji, co znacznie bardziej sportowo usposobiony Opel.
Marcin Laska