Opel Insignia 2.0 CDTI ma problem z piosenkami
Insignia nie jest najmłodszą konstrukcją, ale wciąż może się podobać. Testowaliśmy 163-konną wersję wysokoprężną z bogatym wyposażeniem Cosmo.
Opel Insignia zadebiutował w 2008 roku, a w 2013 przeszedł niewielką modernizację. W jej ramach zmieniono nieznacznie nadwozie i wnętrze. Obyło się bez rewolucji (na szczęście). Z zewnątrz uwagę zwracają nowe lampy, a w środku - pojawił się nowy zestaw wskaźników i zredukowana liczba przycisków na konsoli centralnej.
O ile z zewnątrz styliści spisali się na piątkę, o tyle wewnątrz widać, że ich pracę hamował ograniczony budżet. Dość dziwnie wygląda nowy zestaw wskaźników wciśnięty w otwór w desce rozdzielczej po starych zegarach (które są z resztą oferowane nadal, tyle że w bazowej wersji wyposażenia). Tego rodzaju montaż jest daleki od precyzyjnego. Z drugiej jednak strony - Insignia jest chyba jedynym modelem w swoim segmencie, który oferuje aż trzy wersje zestawu wskaźników - wspomniany stary, prezentowany w testowanym egzemplarzu oraz topowy z dużym centralnym wyświetlaczem.
Wnętrze nie zapewnia może rekordowej przestronności w klasie średniej (szczególnie na tylnych fotelach), ale cztery osoby mieszczą się w nim bez najmniejszego problemu. Pozycja kierowcy jest bardzo wygodna. Dużą rolę odgrywa tutaj doskonale wyprofilowany fotel (z możliwością regulacji poduszki pod kolanami) oraz ułożenie samej kierownicy. Widoczność wskaźników także nie pozostawia nic do życzenia. Krytyczne uwagi kierujemy pod adresem multimediów. O ile obsługa nawigacji jest dość intuicyjna, o tyle obsługa radia - już nie. Wywołanie skali radia lub utworzenie listy stacji do łatwych nie należą i niepotrzebnie absorbują uwagę kierowcy. Niepraktyczny jest także dotykowy system sterowania klimatyzacją i ogrzewaniem foteli. Aby dokonać jakiejkolwiek zmiany ustawień trzeba oderwać wzrok od drogi.
Na tunelu środkowym znajduje się kolejny dotykowy element - to gładzik do obsługi menu pokładowego. Jest oryginalny, ponieważ najechanie kursorem na wybraną ikonę jest akcentowane niewielkim wstrząsem gładzika. Rozwiązanie to ma chyba tyle samo zwolenników co przeciwników.
I jeszcze jedna, niestety krytyczna uwaga - testowana Insignia miała problemy z odczytaniem piosenek z odtwarzacza MP3, który bez najmniejszych problemów współpracował z testowaną wcześniej Astrą. Fakt, że coś działa lepiej w tańszym aucie niż w droższym jest co najmniej niezrozumiały.
Tuż po uruchomieniu zimny silnik pracuje dość głośno. Problem jest dość powszechnie komentowany na forach internetowych. Wysokoprężna Insignia długo utrzymuje wysokie obroty jałowe (ok. 1000) co obniża komfort akustyczny. Po kilku lub czasem kilkunastu minutach jazdy obroty spadają do ok. 800 i sytuacja poprawia się, choć podczas każdego przyspieszania jednostka napędowa przypomina o swoim istnieniu donośnym brzmieniem. W centrali dowiedzieliśmy się, że Opel wprowadza właśnie na rynek Insignie w wersji 170 KM (nasza miała 163 KM), które mają już silnik nowszej generacji, z tej samej rodziny co testowany niedawno w Astrze 1.6 CDTI i ten jest znacznie lepiej wyciszony.
Ale wróćmy do egzemplarza testowego. Podwyższony poziom hałasu na biegu jałowym i podczas przyspieszania to jedyny mankament. Samochód jest bardzo oszczędny (średnie zużycie paliwa w teście od 6 do 8 l/100 km), wystarczająco dynamiczny i doskonale się prowadzi.
Zmiana ustawień z trybu Normal na Tour lub Sport jest bardzo wyraźnie odczuwalna - zarówno w kwestii trzymania się drogi jak też reakcji na pedał gazu i ruchy kierownicą. Jeśli ktoś naprawdę lubi szybką jazdę doceni obecność 18 calowych kół z niskoprofilowymi oponami. Być może pogarszają one komfort pokonywania progów zwalniających, ale na zakrętach rekompensują wszystko z nawiązką. Samochód jest bardzo zwrotny, a podczas nawrotów nie płuży przodem.
O ile w miejskich korkach komfort jazdy Insignią jest taki sobie (chodzi właśnie o odgłos silnika a także o niezbyt szybką pracę systemu start/stop) o tyle w trasie samochód zmienia się nie do poznania. Cichnie, odpręża i pozwala cieszyć się jazdą. Zasięg na pełnym zbiorniku paliwa przekracza 1000 km. Niektórzy uważają, że Insignia jest nieco zbyt ciężka, co pogarsza osiągi. Widać to wyłącznie podczas bezpośrednich porównań na torze. W codziennej eksploatacji nie ma to najmniejszego znaczenia.
Lifting jedynie podkreślił charakterystyczną linię Insignii, która wciąż może się podobać. Samochód ma kilka niedociągnięć, ale daje sporą przyjemność z jazdy, ma niezłe osiągi i jest zaskakująco oszczędny. Ceny topowo wyposażonej, pięciodrzwiowej wersji Cosmo, którą jeździliśmy i prezentujemy na zdjęciach zaczynają się od ok. 106 tys. zł (bez uwzględnienia promocji), ale uwaga - to kwota za wersję benzynową 1.8. Wybór najtańszego diesla o mocy 130 KM podnosi ją do 115 tys. zł, ale nie warto go kupować, bo opisywana odmiana 163 KM kosztuje tylko 3 tys. zł drożej - ok. 118 tys. zł.
Tekst i zdjęcia: Jacek Ambrozik
Opel Insignia lift back 2.0 CDTI 163 KM
Silnik: wysokoprężny, czterocylindrowy, common rail o pojemności 1956 ccm
Osiągi:
0-100 km/h: 9,5 s
V max: 220 km/h
Spalanie w teście: 6,0-8,0 l/100 km
Moc max. 163 KM
Max mom.obr.: 350 Nm