Mercedes CLS Shooting Brake 350 CDI 4Matic - test
Mercedes nie chce mówić o nim kombi. Najnowszego CLS-a nazywa Shooting Brake, bo każde inne określenie brzmi zbyt normalnie.
W przypadku tego samochodu pojemność bagażnika wcale nie jest najważniejsza. Na równi, a nawet bardziej liczą się wygląd, prestiż, komfort, jakość oraz wyposażenie. CLS, który lata temu dał początek udawanym coupe z czterema drzwiami, doczekał się drugiej odsłony, a wraz z nią wersji Shooting Brake. Auto, będące tak naprawdę odmianą kombi, może się pochwalić bagażnikiem o pojemności od 590 do 1550 l! Jak na tak duży samochód, nie jest to jakiś porażający wynik, jednak to i tak dużo.
Podłoga za 22 300 zł
Wszystkim, którzy chcą się jeszcze bardziej wyróżniać, Mercedes do CLS-a oferuje drewnianą podłogę bagażnika z czereśni amerykańskiej. Może i wygląda ona ładnie, jednak wymaga specjalnej opieki, dlatego niemiecki producent podczas przewożenia wszelkich przedmiotów zaleca stosowanie specjalnej osłony. Podłodze bagażnika przyjrzeliśmy się zresztą bliżej i tak naprawdę to... kawałek sklejki. I to bardzo drogiej, bo kosztującej 22 300 zł!
Szkoda, że auta nie zaopatrzono w okienko w podłokietniku, umożliwiające przewożenie długich przedmiotów. Oparcie dzielonej kanapy składa się w wygodny sposób - za pomocą uchwytów, umieszczonych przy krawędzi bagażnika.
O wyposażeniu Shooting Brake'a można by napisać grubą i "drogą" książkę. Na pokładzie CLS-a znalazło się dosłownie wszystko - m.in. system Comand Online z przeglądarką internetową (dopłata 14 791 zł), zestaw audio Bang&Olufsen (23 429 zł) czy też aktywne wielokonturowe fotele przednie z funkcją masażu w cenie 7226 zł. Są wygodne niczym domowa kanapa, dają możliwość dostosowania do sylwetki kierowcy i pasażera oraz przytrzymują ich ciała w szybko przejeżdżanych zakrętach za pomocą aktywnych boczków oparć.
CLS ma też pełno elektroniki wspomagającej kierowcę w czasie jazdy. Auto rozpoznaje znaki drogowe, utrzymuje zadany pas ruchu oraz informuje o pojeździe w martwym polu. Te dwa ostatnie systemy wraz z aktywnym tempomatem Distronic, działającym od 0 do prędkości 200 km/h, oferowane są w pakiecie za 12 702 zł.
Przyjazna kabina
Za kierownicą CLS-a bez problemu odnajdzie się każdy właściciel współczesnego Mercedesa. Elementy obsługi i rozmieszczenie przycisków znane są z innych modeli. Dźwignia automatycznej skrzyni biegów została umieszczona przy kolumnie kierownicy, dzięki czemu wygospodarowano dodatkowo wnęki w konsoli środkowej. CLS urzeka swoją fantastyczną jakością wykonania, szczególnie z pakietem Exclusive, w którym skórą obszyto dosłownie wszystko. Oczywiście, Mercedes nie byłby sobą, gdyby nadal nie upierał się przy jednej dźwigience kierunkowskazów i wycieraczek oraz tradycyjnym nożnym hamulcu postojowym.
Pozycja za kierownicą jest bardzo dobra, a przestrzeni z przodu - mnóstwo. Jeśli z miejsca kierowcy coś się może nie podobać, to słaba widoczność w tył.
Pasażerowie drugiego rzędu siedzeń też nie powinni narzekać na brak przestrzeni na nogi i na głowę. Dzięki temu, że dach nie opada pod tak dużym kątem jak w udawanym coupe, jest jej tyle, co w najbardziej wyrośniętych kompaktowych kombi. Przy tym CLS ma bardzo szerokie wnętrze, dlatego podróż na kanapie, nawet w trzy osoby nie powinna być utrapieniem. Oczywiście, pod warunkiem, że weźmie się poprawkę na wysoki tunel środkowy.
Pierwsza klasa
Po zamknięciu drzwi pasażerowie od razu przenoszą sie w inny świat. CLS, wyposażony w pneumatyczne zawieszenie (dopłata 9567 zł), znakomicie izoluje od otoczenia zewnętrznego. Nierówności jezdni praktycznie nie czuć, może z wyjątkiem tych pojedynczych, na co wpływają 19-calowe obręcze z lekkich stopów. Kierowca CLS-a ma możliwość podniesienia zawieszenia, np. w momencie jazdy po nierównościach lub przed wdrapaniem się na wysoki krawężnik. Co więcej, komfort akustyczny jest na absolutnie fantastycznym poziomie. Świadczy o tym choćby fakt, że przy 100 km/h poziom hałasu jest niższy niż w konkurencyjnym Audi A7 3.0 TDI quattro aż o 1,7 dB!
W parze
Wygoda to nie wszystko. CLS jest również pewnym towarzyszem podróży. Auto wprawdzie pozwala sobie na dość wyraźne przechyły nadwozia, ale nie zachowuje przy tym, jak rozbujana łódź i nawet w ustawieniu "Comfort" lubi zakręty. Jeszcze lepiej radzi sobie w trybie "Sport", w którym ostre manewry wykonuje chętniej i z wrodzoną pewnością. Mimo że nie ma natury sportowca, Shooting Brake potrafi przemieszczać się naprawdę szybko. Układ kierowniczy, nieco ospały w położeniu środkowym, to precyzyjne i świetnie wyważone urządzenie.
Stały napęd 4x4 dba o jak najlepsze wykorzystanie 620 Nm momentu obrotowego, dostępnego już od 1600 obr./min. 3-litrowy turbodiesel tworzy bardzo zgrany duet z 7-stopniową przekładnią automatyczną. Reakcje na gaz, szybkość, z jaką wykonuje kickdown, to samochodowa ekstraklasa. 7G-TRONIC PLUS sprawia zresztą wrażenie, jakby czytała w myślach kierowcy, zawsze idealnie dobierając przełożenie.
CLS w wersji kombi może i udaje, że ma nadwozie typu Shooting Brake, ale jest wspaniałym samochodem.
Podsumowanie
Nawet, jeśli nie kierować się zasadą, że "wszystko, co oryginalne jest lepsze", CLS i tak byłby znakomity. Shooting Brake zachwyca wyśmenitymi komfortem podróżowania, silnikiem z 7-stopniowym automatem i właściwościami jezdnymi. Ma też całkiem obszerne wnętrze oraz duży bagażnik. To prawdziwy oryginał. Niestety, tylko dla bogatych.
Tekst: Maciej Struk, zdjęcia: Robert Brykała, Jacek Ambrozik
Mercedes CLS Shooting Brake - polowanie na klienta - WIADOMOŚCI