Kia Optima 2.0 XL - test
Recepta na nudę. Kia Optima to samochód, który zwraca na siebie uwagę o wiele bardziej niż renomowani konkurenci. Czy do zaoferowania ma coś ponadto?
Samochody kupuje się oczami. To prawda znana nie od dziś. Doskonale o tym wie także Kia, której Optima ma taką siłę przyciągania wzroku, o jakiej Ford Mondeo czy VW Passat mogą tylko marzyć.
Jej wyrośnięte i atrakcyjne nadwozie skrywa także przestronne wnętrze. Na tylnej kanapie, nawet za rosłym kierowcą, nikomu nie powinno być ciasno, a miejsca na kolana jest ponadprzeciętnie dużo.
W stronę kierowcy Kokpit Optimy w swoim rysunku przywodzi na myśl Saaba 9-5. Przycisków jest w nim wprawdzie sporo, ale w większości są duże, czytelne i logicznie rozplanowane. Dziwi brak menu komputera pokładowego oraz systemu multimedialnego w języku polskim. Denerwuje z kolei nawigacja, z nachalnością uruchamiająca komendy głosowe po każdym określeniu miejsca docelowego. I to pomimo wcześniejszego wyłączenia dźwięku.
Jakość wnętrza budzi mieszane uczucia. Z jednej strony skórzana tapicerka w testowanej wersji XL, miękkie materiały w górnej części deski rozdzielczej, wysokiej jakości wyświetlacze, a z drugiej - twardy plastik na konsoli środkowej i dolnej części drzwi.
W pełni tę niedogodność rekompensuje porządna pozycja za kierownicą. Elektrycznie regulowany fotel jest duży i ma ustawianą podpórkę pod lędźwiowy odcinek kręgosłupa.
Paliwożerny
W erze wszechobecnego turbodoładowania, 2-litrowy silnik wolnossący Kii nie zachwyca. Jak na 165 KM ma przeciętną dynamikę, rozpędzając auto do 100 km/h w 9,7 s. Zaskakuje jednak jego dobra elastyczność. Pracują na to precyzyjna 6-biegowa przekładnia oraz układ bezstopniowej zmiany skoku zaworów. Dla porównania, Optima na 4. biegu od 60 do 100 km/h rozpędza się w czasie jedynie o 1,6 s dłuższym niż 160-konny VW Passat 1.8 TSI.
Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie dwa "ale". Pierwsze to hałas w wysokich partiach obrotów, a drugie - paliwożerność, szczególnie w mieście. W gęstym ruchu miejskim Kia zużywała średnio ok. 11,3 l/100 km.
Wygoda, nie dynamika Typowo dla aut klasy średniej, z przodu pracują kolumny McPhersona, a z tyłu - układ wielowahaczowy. "Koreańczyk" prowadzi się pewnie, ale nie ma w sobie tyle dynamiki, tak szybkich reakcji, jak np. VW Passat. Część winy ponosi za to niezbyt bezpośredni układ kierowniczy. W zakrętach Optima radzi sobie nieźle, choć cień na jej właściwościach jezdnych rzuca tendencja
do przestawiania tyłu, jeśli w łuku pojawi się np. zapadnięta studzienka. Jeszcze więcej krytyki zbierają hamulce, zatrzymujące auto ze 100 km/h na dystansie ok. 41 m. Zapewne po części to wina opon Nexen.
Większość tego, co jezdnia rzuca jej pod koła, Kia przejeżdża gładko. Komfort jest na dobrym poziomie, a praca układu zawieszenia i szumów toczenia - porządnie wyciszona.
Ceny Kii Optimy 2.0 startują od poziomu 82 900 zł. Wyposażenie obejmuje m.in. klimatyzację automatyczną, radio z USB, zestaw Bluetooth czy 16-calowe obręcze aluminiowe. Testowa odmiana XL na pokładzie ma po prostu wszystko. Na dodatek świetnie wygląda.
Podsumowanie
Największa siła Optimy XL tkwi w jej znakomitym, oryginalnym wyglądzie, za który zdobyła wiele nagród, w tym prestiżową "red dot design award", dobrym komforcie podróżowania oraz pełnym wyposażeniu seryjnym. Także z zakresu bezpieczeństwa. Auto zostało solidnie wykonane, choć miejscami przydałyby się lepsze materiały wykończeniowe. W odmianie z 2-litrowym silnikiem benzynowym ma niezłą dynamikę i dobrą elastyczność, ale każde 100 km przejechane za jej kierownicą kosztuje zbyt wiele. I to jest największa wada tego naprawdę niezłego samochodu.
Tekst: Maciej Struk, zdjęcia: Robert Brykała