Fiat 500L Sport Multijet. Wymierający gatunek minivanów
Fiat 500L... Halo, to ten samochód jest jeszcze produkowany? Ano jest. Ten, który ostatnio do nas przyjechał, reprezentował nową w ofercie wersję Sport, o czym dumnie informowały stosowne napisy na błotnikach...
Postawione na wstępie pytanie wydaje się jednak jak najbardziej zasadne i to z kilku powodów. Wspomniany model zaliczany jest do wymierającego gatunku minivanów. Zadebiutował na wystawie w Genewie w 2012 r., a zatem już 9 lat temu. Od tego czasu przeszedł tylko jedną poważniejszą modernizację - w 2017 r. Oficjalnie był przedstawiany jako następca Fiata Idei, lecz Włosi chcieli tu niewątpliwie wykorzystać sukces klasycznej "pięćsetki", stąd stylistyczne nawiązania do modnego malucha. Mimo to samochód oznaczony liczbą 500 i literą "L", którą należy odczytywać jako "large" (wielki) i "light" (lekki) nie stał się hitem sprzedaży, w ten sposób wpisując się w ogólnie nie najweselszą w minionej dekadzie sytuację rynkową marki.
Oprócz emblematów ze słowem "Sport", wyróżnikiem udostępnionego nam egzemplarza były czerwone, ładnie kontrastujące z czarnym nadwoziem obudowy lusterek, czerwone zaciski hamulców i takież obwódki na obręczach kół. Nie da się zresztą ukryć, że to właśnie efektowne, 17-calowe alufelgi stanowiły, naszym zdaniem, najatrakcyjniejszy wizualnie zewnętrzny element włoskiego minivana.
Jego wnętrze budzi mieszane uczucia. Dzięki obfitemu przeszkleniu, wspomaganemu dodatkowo rozległym szyberdachem (nie da się go otworzyć, jedynie zasłonić) jest przyjemnie doświetlone, co w połączeniu z wysoką pozycją za kierownicą zapewnia dobrą widoczność we wszystkich kierunkach. Z drugiej, spotkamy tu morze twardego, ciemnego plastiku z lekka tylko ożywionego aluminiopodobnymi wstawkami i drobnymi, czerwonymi akcentami, na przykład w postaci kolorowych nici w przeszyciach tapicerki.
Kabina jest wystarczająco szeroka, aczkolwiek wysokiej osobie zajęcie optymalnej pozycji za kierownicą utrudnia niezbyt duży zakres regulacji fotela. Mógłby on też być nieco obszerniejszy. W mroźne dni doceniliśmy za to możliwość podgrzania siedziska.
Z tyłu, na przesuwanej, dwudzielnej w stosunku 1/3-2/3 kanapie, z regulowanym pochyleniem oparć, siedzi się jakby wyżej niż z przodu. Wygodnie, bo wspomniany panoramiczny dach nie odbiera przestrzeni nad głową. Kolanom mogą trochę przeszkadzać plastikowe półeczki w oparciach przednich foteli. Swobodzie ruchów sprzyja za to praktycznie całkiem płaska podłoga.
Minivany słyną z funkcjonalności swoich wnętrz. W Fiacie 500L znajdziemy kilka przydatnych schowków, m.in. w podłokietniku i aż dwa, przedzielone półką - przed fotelem siedzącego z przodu pasażera. Wszystkie mają dość skromne rozmiary. Na pewno większe (no i wyłożone choćby kawałkiem miękkiego materiału) mogłyby być też kieszenie w bocznych drzwiach. Ta sama uwaga odnosi się do bagażnika. O pojemności 400 litrów, czyli zbliżonej do pojemności kufrów współczesnych kompaktowych hatchbacków. Szału więc nie ma, jest natomiast, co wpisujemy po stronie zalet - podwójna podłoga.
I jeszcze dwa słowa o multimediach. Fiatowski Uconnect, choć stale wzbogacany i ulepszany, nie jest szczytem techniki i pod względem nowoczesności, jakości obrazu wyświetlanego na wpasowanym w kokpit ekranie dotykowym (przekątna - 7 cali, kilka razy niespodziewanie samoczynnie się wyłączył) ustępuje rozwiązaniom spotykanym w pojazdach niektórych innych marek. Za to jego obsługa nie sprawia żadnych trudności. Trudno mieć też zastrzeżenia do czytelności zestawu analogowych instrumentów pokładowych. Chwała za pozostawienie pokręteł głośności systemu audio i sterowania klimatyzacją.
Pod maską recenzowanego samochodu pracował doskonale znany i ceniony diesel 1.6 Multijet 120 KM. Po uruchomieniu (żadnym tam nowomodnym przyciskiem, lecz tradycyjnym kluczykiem włożonym do stacyjki) donośnie wszem i wobec informował o swojej wysokoprężnej naturze. Generowany przezeń hałas był aż nadto dobrze słyszalny również we wnętrzu kabiny (aby go zagłuszyć, należało... włączyć kierunkowskaz, też bardzo głośno pracujący). Katalogowe osiągi - przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. w 11,7 sekundy, prędkość maksymalna 183 km/godz. - każą zastanowić się nad sensownością nazwy wersji testowanego przez nas modelu. Na szczęście pokaźny moment obrotowy, wynoszący w piku 320 Nm, sprawia, że Fiat 500L nie jest zawalidrogą i pozwala na w miarę sprawne wyprzedzanie ciężarówek. Kierowca ma do dyspozycji trzy, wybierane specjalnym pokrętłem, tryby jazdy: Normal (na zwykłe warunki drogowe), Traction+ (na nawierzchnie o mniejszej przyczepności, działa przy prędkości poniżej 30 km/godz.) oraz Gravity Control (asystent zjazdu). Jak widać, nie ma wśród nich trybu sportowego. Jest natomiast przycisk tryb City, zwiększający siłę wspomagania układu kierowniczego.
Jak wspomnieliśmy, Fiat 500L Sport wbrew swej nazwie nie jest sprinterem. To raczej długodystansowiec. Zbiera się dość ociężale, nie przepada także za zbyt gwałtownymi manewrami na drodze. Do "plusów dodatnich" zaliczamy udane zestrojenie jego zawieszenia, które zapewnia wystarczający komfort podróżowania oraz co najmniej poprawne funkcjonowanie manualnej skrzyni biegów. Niemile zaskakuje za to dość wysokie zużycie paliwa: producent deklaruje 4,6 l/100 km w cyklu mieszanym, tymczasem w pamięci komputera pokładowego zapisało się spalanie na poziomie ponad 8 l/100 km (dystans: 1722 km)
Fiat 500L Sport Multijet 120 KM 6M kosztuje wyjściowo 95 000 zł. Za udostępniony nam samochód należałoby zapłacić 109 300 zł i jest to podobno cena promocyjna. Hm... Mimo wszystko drogo, zważywszy, że mamy do czynienia z modelem schyłkowym, który nigdy nie był, nie jest i już nie będzie ani bestsellerem, ani oczkiem w głowie szefów włoskiej marki. A w prezentowanej wersji - z pojazdem, którego najdobitniejszą "sportową" cechą jest czerwony kolor zacisków hamulców...