BMW 640d Gran Coupe - test
BMW 6 Gran Coupe nie jest co prawda żadnym coupe, ale Gran (czyli wielki, wspaniały) w jego nazwie jest w pełni uzasadnione. I to nie tylko ze względu na pokaźne rozmiary.
Zapełnianie kolejnych nisz pomiędzy segmentami nigdy się nie skończy. Zawsze można bowiem wymyślić nową niszę. Tak właśnie zrobił w 2004 r. Mercedes, prezentując model CLS - zbudowany na podwoziu klasy E, ale bardziej ekskluzywny i oryginalny. Sukces, jaki odniósł CLS zachęcił innych do szukania szczęścia w tej samej niszy - w 2010 r. Audi zaprezentowało model A7 Sportback, czyli ciekawszą odmianę popularnego Audi A6, a teraz przyszedł czas na BMW.
Od momentu pojawienia się BMW 6 Gran Coupe w salonach bawarskiej marki obaj rywale bardzo stracili na atrakcyjności. A7 i CLS nie są brzydkimi autami, lecz postawione koło nowego BMW, Audi wydaje się niezbyt proporcjonalne, a CLS robi wrażenie ciężkawego. Ale to nie ich wina - po prostu dawno nie było sedana, który prezentowałby się tak atrakcyjnie, jak seria 6 Gran Coupe.
Obywatel GC
Wielu Polakom skrót GC z pewnością bardziej niż z BMW kojarzy się z "Obywatelem G.C.". Zespół ten istniał w latach 1986-1992 i, poza charyzmatycznym liderem - Grzegorzem Ciechowskim, wyróżniał się brakiem stałego składu - każdą płytę nagrywała inna grupa muzyków.
Z serią 6 GC jest podobnie. Możliwości personalizacji nowego modelu jest tyle, że trudno będzie znaleźć dwa takie same egzemplarze. Ciekawostką jest fakt, że BMW jako pierwsze zaczęło dodawać do swoich cenników spis treści. Nic dziwnego, ten z serii 6 Gran Coupe liczy aż 16 stron (i zawiera niemal ćwierć tysiąca elementów)!
Jednym z najefektowniejszych dodatków jest lakier Frozen Bronze. Co prawda trzeba za niego dopłacić aż 19 tys. zł, ale nic tak bardzo nie poprawi wyglądu GC, jak matowy lakier, który doskonale uwydatnia jego pełną przetłoczeń sylwetkę.
Raczej nie dla rodziny
Tak efektowna linia zazwyczaj ma swoją cenę. I rzeczywiście, choć auto ma ten sam rozstaw osi, co "piątka", a przy tym jest o prawie 11 cm dłuższe i o ponad 3 cm szersze, nie dorównuje jej przestronnością.
"Szóstka" GC jest bowiem o przeszło 7 cm niższa od serii 5, co w połączeniu z mocno opadającą linią dachu sprawia, że na tylnych siedzeniach nieco brakuje miejsca nad głowami (podróżni do 180 cm wzrostu nie powinni jednak narzekać).
Ale takie właśnie było założenie - 6 GC jest autem dla kierowcy, któremu bardziej zależy na efektownym wyglądzie niż na praktyczności. Potrzebujący więcej miejsca mogą przecież wybrać przestronniejszą "piątkę" i jeszcze większe 5 GT.
Jak nie diesel
Testowane auto to jedyna wysokoprężna odmiana GC - 640d. Co prawda auto nie ma pod maską 4-litrowego diesla (oznaczenia BMW nie mają już nic wspólnego z pojemnością silnika), lecz silnik 3.0, ale dwie turbosprężarki pozwoliły "wycisnąć" z niego 313 KM i 630 Nm momentu obrotowego (już przy 1500 obr./min). Nieźle, jak na najsłabszą jednostkę w gamie.
Osiągi też nikogo nie zawiodą. Po wybraniu (przełącznikiem na tunelu centralnym) trybu sportowego auto wręcz kipi mocą, gwałtownie reagując na najmniejsze dodanie gazu i rozpędzając się do 100 km/h w zaledwie 5,6 s. Co ważne, silnik wcale nie brzmi przy tym jak wysilony turbodiesel. Gdyby nie niewielka skala obrotomierza, łatwo byłoby uwierzyć, że to jednostka benzynowa.
Co ważne, jak na auto ważące 1,8 tony, GC prowadzi się fenomenalnie - błyskawicznie reaguje na ruchy kierownicy i zmienia kierunek jazdy właściwie bez żadnej podsterowności. Łuki bez problemu można "zacieśniać" przy użyciu pedału gazu.
Dla tych, którzy wolą spokojną jazdę przewidziano tryby Comfort i Comfort+, w których BMW staje się niemal tak wygodne, jak seria 7. Zaskakujące, jak wielka jest różnica pomiędzy poszczególnymi trybami jazdy.
Ostatni z programów, Eco Pro, służy do oszczędzania paliwa - pomagają w tym np. graficzne wskazówki, które ostrzegają przed zbyt mocnym dodawaniem gazu. Jeśli sie do nich stosujemy, to 5-metrowe, ponad 300-konne auto z automatyczną skrzynią zużywa w trasie mniej niż 6,5 l na 100 km - rewelacja.
Cena bogactwa
Jeśli chodzi o wyposażenie, w nowym BMW można znaleźć właściwie wszystkie gadżety stosowane w autach tej klasy. Są tu zatem kolorowy wyświetlacz Head Up, aktywny tempomat, przeróżni asystenci (m.in. znaków drogowych, pasa ruchu, martwego pola i parkowania), system kamer dookoła auta, aktywne, regulowane zawieszenie, światła główne w technologii LED czy elektrycznie sterowane rolety na szybach bocznych i tylnej. Oczywiście większość z nich wymaga słonej dopłaty, często nawet pięciocyfrowej - w testowanym aucie wszystkie dodatki kosztowały więcej niż podstawowa wersja BMW serii 5!
Dla kogo to auto?
Jeśli jakiś samochód fenomenalnie wygląda, świetnie się prowadzi, jest bardzo szybki, a jednocześnie pozostaje oszczędny i komfortowy, może to oznaczać tylko jedno - trzeba za niego dużo zapłacić.
I rzeczywiście, BMW serii 6 Gran Coupe jest bardzo drogim autem. Droższym o blisko 10 tys. zł od wersji dwudrzwiowej, a nawet od "siódemki" z tym samym silnikiem! A jeśli seria 7 jest dla kogoś za duża, może kupić "piątkę" w wersji M550d xDrive (czyli z 381-konnym dieslem i napędem 4x4), a i tak zapłaci mniej niż za 6 GC.
Po co zatem powstało to auto? Żeby się wyróżniać. Jest wiele osób, które gotowe są za to sporo dopłacić. Wystarczy spojrzeć na przykład BMW X6 - auto to jest o niemal 35 tys. zł droższe od modelu X5, a przy tym znacznie mniej praktyczne, a mimo to sprzedaje się bardzo dobrze. Znacznie lepiej niż X5. Wiele wskazuje na to, że także nowej "szóstce" Gran Coupe wysoka cena w niczym nie przeszkodzi.
Podsumowanie
Najnowsza wersja BMW serii 6 jest fenomenalnym autem. Dystansuje rywali nie tylko pod względem designu, oferuje też właściwie niespotykaną wśród samochodów tej wielkości pewność prowadzenia. A że kosztuje przy tym mnóstwo pieniędzy? Cóż, nietypowemu BMW X6 cena nie przeszkodziła dobrze się sprzedawać - dlaczego miałaby zaszkodzić nowej wersji "szóstki"?
Marcin Laska